wtorek, 6 sierpnia 2013

Welcome to the Sunset Strip - część 14





Kamila:


      Promienie słońca padały prosto na moją twarz. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. Było po ósmej, co oznaczało, że mam jeszcze dużo czasu zanim pójdę do pracy. Był tylko jeden problem. Nie wzięłam ze sobą żadnych ubrań, ani żadnych kosmetyków, a nie było mowy, żebym wyszła w takim stanie z domu.
Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni, z myślą, że zastanę tam Nikkiego. Nie myliłam się. Czarnowłosy siedział już przy stole i popijał kawę z... whisky? Okej.
  - Hej Nikki - rzuciłam i spróbowałam się uśmiechnąć, ale chyba mi to za bardzo nie wyszło.
Chłopak nie odpowiadał tylko patrzył na mnie z przerażeniem. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
  - Twoja ręka - wymamrotał. Spojrzałam się na nią i wtedy uzmysłowiłam sobie, że zapomniałam zmienić opatrunku. Brawo idiotko! Właśnie wyszłaś na pokrzywdzone dziecię, które najchętniej chciałoby umrzeć.  
  - Cholera - syknęłam i zaczęłam biec z powrotem do sypialni.
  - Stój! - krzyknął i w ostatniej chwili zablokował nogą drzwi, które chciałam zatrzasnąć. - Cięłaś się?! Dziewczyno, wiesz jakie to niebezpieczne?! Kurwa, umyłaś to chociaż czymś?! - krzyknął wchodząc za mną do pokoju. Opadłam na łóżko i wybuchłam naiwnym płaczem. Sixx usiadł koło mnie i głaskając moje włosy zaczął swój monolog. - Przepraszam... Nie chciałem krzyczeć, po prostu mnie wystraszyłaś. Camille, nie rób tego więcej, proszę cię, nie warto. To tylko jeden facet, świat się nie zawala. Poza tym może jemu na tobie zależy? Takie rzeczy załatwia się rozmową, no... może czasem alkoholem, ale nie tak! Gdzie ona jest?
  - Co? - wymamrotałam ledwie zrozumiale, bowiem twarz miałam wciśniętą między poduszki.
  - Żyletka. Oddaj mi ją. - Wskazałam na szufladę.
  - Zabieram ją i żeby ci więcej takie pomysły nie przychodziły do głowy, dobra? - Od nie chcenia przytaknęłam głową i uśmiechnęłam się blado. 
  - Nikki, mam prośbę.
  - Słucham?
 - Pojechałbyś do Hell House i wziąłbyś mi parę rzeczy? Wiesz, jakieś ciuchy, kosmetyki. Zresztą Julie będzie wiedziała co. Nie mogę tak pójść do pracy...
  - Dobrze, pojadę. Coś jeszcze?
  - Tak... Nie rozmawiaj ze Slashem.
  - Postaram się, ale nie obiecuję - mruknął i wyszedł z pokoju. Kilka minut później usłyszałam dźwięk odjeżdżającego samochodu.








Slash: 




      Nie wiem kompletnie co ze sobą zrobić. Czuję się fatalnie. Niby Julie mówiła, że Camille potrzebuje czasu i bla bla bla, ale ja chcę spotkać się z nią jak najszybciej. Chcę ją przeprosić, wyjaśnić jej wszystko, chcę ją przytulić. Kurwa, jak sobie pomyślę o tym, że ona widziała mnie i Michelle razem nagich w tym pieprzonym łóżku to mam ochotę się walnąć z całej siły w mój głupi łeb. 
Dziwne. Dopiero teraz kiedy ją zdradziłem poczułem jak bardzo jest dla mnie ważna i jak bardzo jej potrzebuję. Nie było innego sposobu, żeby to pojąć? Ech... I ta Michelle. Jeszcze wtedy gdy chodziłem z nią do szkoły i popalałem papierosy w kiblu nie miałem pojęcia, że tak później namiesza mi w życiu. 
Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Oczywiście nikt nie raczył otworzyć, dlatego podniosłem się z kanapy i ruszyłem w ich stronę. Otworzyłem je i nim zdążyłem coś powiedzieć Nikki wparował do mieszkania i zaczął się po nim rozglądać.
  - Ej stary, wiadomość z ostatniej chwili! Nie jestem niewidzialny! - powiedziałem zdenerwowany.
  - Spadaj Hudson - rzucił krótko i poszedł do sypialni, gdzie siedziała Julie. Ruszyłem za nim.
  - Hej Julie, Camille prosiła żebym jej przywiózł jakieś ciuchy i kosmetyki, spakujesz coś? - zapytał się jej, a ja momentalnie zmarszczyłem brwi i zacisnąłem pięści.
  - Camille jest u Was? - Nikki nadal mnie ignorował. Motley House to było ostatnie miejsce, w jakim chciałbym ją znaleźć. Działy się tam jeszcze bardziej pojebane rzeczy niż tutaj. - No odpowiedz!
  - Skoro biorę jej rzeczy to chyba tak... - wymamrotał złowrogo.
  - Chcę się z nią widzieć. Jak się czuje? Mówiła coś o mnie? - zadawałem tysiąc pytań na minutę a ten tylko przyglądał się blondynce pakującej ubrania i udawał, że mnie nie słyszy. - Kogo znasz dłużej? Chyba mnie! Więc może raczysz mi odpowiedzieć! 
  - Spieprzyłeś stary. - Uśmiechnął się do ironicznie i poklepał po plecach.
  - Masz się do niej nie zbliżać rozumiesz? Bo jak...
  - Bo jak się do niej zbliżę to co? - Wyszczerzył się. - Nie bądź śmieszny, Saul.
  - Przestańcie! - Przerwała nam Julie. Rzuciła mi krótkie spojrzenie i podając torbę basiście ruszyła z nim na zewnątrz. 






Julia:




  - I co z nią? - zapytałam cicho. Nie chciałam, żeby Saul słyszał naszą rozmowę.
  - Źle. Może nie powinienem mówić, ale...
  - Co się stało? - Przeraziłam się. Czarnowłosy rozejrzał się jeszcze w obawie, że ktoś może usłyszeć i wyszeptał:
  - Laska przejechała sobie po skórze żyletką. 
  - Co?! - krzyknęłam z niedowierzaniem.
  - Cicho. Muszę już spadać, pogadacie sobie w pracy. A, i spokojnie, będę miał już na nią oko. - Przytulił mnie na pożegnanie i odjechał. 
Stałam przed domem jak ta sierota i spoglądałam tępo na ulicę. Że niby Kamila? Nie mogłam w to uwierzyć. 
Nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Odwróciłam się i zobaczyłam Duffa. Tak, jeszcze jego mi brakowało.
  - Wszystko w porządku? - zapytał.
  - Ta - mruknęłam, po czym wyrwałam się z jego uścisku.
  - Przejdziemy się? Chciałbym porozmawiać.
  - Duff, ja naprawdę nie mam teraz głowy na rozmowy o mnie i o tobie.
  - Proszę... Chcę wiedzieć na czym stoję.
  - Na chodniku.
  - Bardzo śmieszne. To co, idziemy? 
W końcu uległam. Nie ma nic gorszego niż wysłuchiwanie czyjegoś marudzenia.
Za cel obraliśmy sobie pobliski park. Przez całą drogę blondyn jednak milczał. W sumie nie narzekałam. Myślami i tak byłam non stop z Kamilą. 
Po chwili usiedliśmy na ławce. Spojrzałam na chłopaka wyczekująco. W końcu nie przyszliśmy tu sobie posiedzieć i posłuchać jak ptaszki śpiewają, nie?
  - Będziesz potrafiła zaufać mi na nowo? - zaczął niepewnie.
  - Duff, tu raczej chodzi o kwestię alkoholu i rozsądnego myślenia. - Wywróciłam oczami. 
  - Jest szansa, żebyśmy byli razem?
  - Nie wiem - rzuciłam chłodno. Szczerze? Nie chciałam być dla niego oschła. Samo tak jakoś... wychodziło. Był w końcu moim przyjacielem, nie mogłam go ot tak odtrącić. Ale poza przyjaźnią niczego więcej od niego nie chciałam. 
  - Powiedz mi jasno, jest szansa czy nie ma? 
  - Jest - powiedziałam prawie niesłyszalnie, następnie karcąc się w myślach za swój brak zdecydowania. - A teraz, możemy już wracać? - dodałam po chwili niekomfortowej ciszy.
  - Możemy - odparł jakby z zadowoleniem i chwycił mnie za rękę. Jakby ktoś z boku na mnie popatrzył to musiałby mieć naprawdę kiepskie zdanie na mój temat. Jednego dnia całuję się z Axlem, drugiego idę za rękę z Duffem. Popieprzone. 
A zresztą. Teraz najważniejsza jest moja przyjaciółka. 
      Przed wejściem do Hell House puściłam dłoń McKagana. Nie chciałam, żeby Rudy widział nas razem. 








Slash:


      Byłem w dupie. W ogromnej dupie. Bałem się, że Nikki sprzątnie mi Camille sprzed nosa. W końcu po tym jak ją zdradziłem, nie stanowiło to teraz większego problemu. Poza tym znałem gościa! Zmienia laski jak rękawiczki. Nie chciałem, żeby potraktował ją jak zwykłą zabaweczkę. 
Julie wyszła pół godziny temu do sklepu. Dobrze wiedziałem, że razem z Camille mają na te same godziny, ale przecież blondynka mówiła aby dać jej trochę czasu.
W końcu zerwałem się z kanapy i zacząłem chodzić po salonie w tą i z powrotem.
Chłopaki oczywiście bacznie mnie obserwowali.
  - Ej Saul, o co chodzi? - zapytał po chwili Steven.
  - Muszę do niej iść...
  - Do Camille?
  - Ta. Nie wytrzymam dłużej. Muszę z nią porozmawiać zanim...
 - Nikki pewnie już ją dyma - dokończył Axl i zaśmiał się głośno. No zaraz mu przypierdolę!
  - Może pójdziemy z tobą do tego sklepu? - zaproponował Izzy.
  - Nie głupi pomysł. 








Kamila:


  - Błagam cię, nie rób już tego więcej, dobrze? - zapytała mnie drżącym głosem po pół godzinnej rozmowie na temat mojego "cięcia się". Jestem zła na Nikkiego, że jej o tym powiedział. To dla mnie wstydliwa sprawa. Ba, żałosna. Zrobiłam to raz i więcej miało się to już nie powtórzyć. 
  - Dobrze! Odwalisz się wreszcie ode mnie?! - fuknęłam zdenerwowana. Wszystko i wszyscy mnie drażnili. Wciąż tylko ten widok Saula i Michelle w łóżku. Chcę mi się płakać, krzyczeć, nie wiem, cokolwiek, byle by wyładować swoje nerwy. 
Zdałam sobie jednak w momencie sprawę z tego, że jestem chamska dla swojej przyjaciółki, która nic mi nie zrobiła. Wręcz przeciwnie. Troszczy się o mnie. 
  - Okej, wybacz, już nie będę o tym mówiła - powiedziała ściszonym głosem. Już miałam ją przeprosić, ale nagle do sklepu weszli, a raczej wparadowali Gunsi. Spotkałam się wzrokiem z Saulem, po czym od razu pobiegłam na zaplecze. Nie chciałam na niego patrzeć. Niestety wszedł za mną zanim zdążyłam zakluczyć drzwi.
  - Camille... 
  - Spierdalaj - wycedziłam przez zęby i odwróciłam się do niego tyłem. Nie musiałam długo czekać, żeby poczuć jego rękę na swoich plecach.
  - Nie wyjdę stąd dopóki nie porozmawiamy.
 - Ale niby o czym mamy rozmawiać? Zdradziłeś mnie i tyle, nie ma nic do wyjaśniania. - Przykucnęłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach.
  - Byłem schlany, naćpany, Michelle mnie prowokowała, dodatkowo ty tańczyłaś z jakimś gościem.
  - Tak, może mi jeszcze powiedz, że to moja wina! - Przerwałam mu wściekła.
 - Nie. Ja po prostu nie wiedziałem zbytnio co robię, kiedyś byłem zauroczony Michelle i teraz tak nagle się zjawiła, ale ja do niej nic nie czuję, kurwa... Kocham ciebie, mała... Seks z nią kompletnie nic dla mnie nie znaczy. Nie chcę cię stracić słyszysz? - Z każdym jego słowem chciało mi się coraz bardziej płakać. Slash przysiadł się koło mnie i kontynuował swoje marne tłumaczenie.








Julia:




 - Po co tu przyszliście? - warknęłam na chłopaków, którzy zajęci byli teraz rozglądaniem się po sklepie.
  - Spokojnie. Slash chciał koniecznie porozmawiać z Camille, to wybraliśmy się z nim. Swoją drogą fajnie tu macie - odpowiedział jak zwykle opanowanym głosem Izzy i ściągnął z półki gitarę.
  - Błagam, nie ruszajcie tu nic! - Po moich słowach od razu usłyszałam dźwięk uderzających w bębny pałeczek i zobaczyłam zadowolonego Stevena siedzącego za perkusją. Już miałam go stamtąd odciągnąć, ale pewien klient poprosił mnie abym doradziła mu kupno płyty. Nie mogłam się w ogóle skupić na pracy, bo co chwila musiałam patrzeć na chłopaków. Gorzej niż z dziećmi! Mamrotałam coś do tego faceta, ale z każdym moim słowem był coraz bardziej podirytowany.
  - To może się pani wreszcie zdecyduje, bo przed chwilą pani krytykowała ten zespół, a teraz chwali! - prychnął.
  - Przepraszam, ja... 
Duff z Izzym wyrywali sobie z rąk bas, Axl obrażał jakiegoś pana twierdząc, że nie ma gustu, a Adler nadal napierdalał w bębny. Klientów przybywało, a ja musiałam jeszcze odpowiedzieć na pytanie tego jebanego gościa. Jak na złość nagle otworzyły się drzwi od zaplecza i Kamila wybiegła zapłakana krzycząc:
  - Wybacz, że nasz związek był nudny, idź lepiej do Michelle! Wiem, że jest ode mnie lepsza! 
...i zwracając na siebie tym samym uwagę wszystkich klientów. 
Slash wychodzący za nią potknął się o kabel i poleciał na perkusję doszczętnie ją przy tym rozwalając. Duff i Izzy wyrywając sobie z rąk gitarę, też w końcu ją upuścili.
Byłam w szoku. Nie wiedziałam kompletnie co robić. A gdy z tłumu zdziwionych i oburzonych klientów wyłonił się nasz szef, zwyczajnie pobladłam. 
  - Co to ma do cholery znaczyć?! - wydarł się. Ludzie zaczęli wychodzić ze sklepu i po chwili zostaliśmy tam tylko ja, Camille, Gunsi i on.
  - Znacie ich? - Szef wskazał na wygrzebujących się zza perkusji Saula i Stevena, po czym odwrócił głowę w kierunku leżącego wśród gitar Duffa.
  - Tak, to nasi znajomi - powiedziałam ze spuszczoną głową.
  - Czy wy sobie robicie ze mnie żarty? Myślicie, że możecie sobie sprowadzać tu znajomych? Jestem w sklepie od kilku minut i nie wierzę własnym oczom. A ty Camille. - Tu zwrócił się do zapłakanej dziewczyny. - Prywatne sprawy załatwiaj sobie w domu, a nie w pracy! Odstraszyliście mi klientów, zepsuliście sprzęt! - zaczął krzyczeć. 
  - Przepraszamy. My zwrócimy pieniądze... - wymamrotałam. 
 - Nie! Po prostu stąd wyjdźcie i nie wracajcie. Jesteście zwolnione! A o pensji zapomnijcie!
  - Ale...
 - Żadnego ale, wyjdźcie - prychnął wskazując palcem na drzwi. Zrezygnowane ruszyłyśmy do wyjścia.
  - To my tu przyszliśmy i im przeszkadzaliśmy. To nie ich wina. Proszę ich nie zwalniać. My zwrócimy pieniądze. - Izzy próbował jeszcze załagodzić sprawę.
  - Tak, tak, pieniądze to wy mi zwrócicie, ale tak czy siak są zwolnione.
  - A pierdol się grubasie! - Axl pokazał mu środkowy palec i wyszliśmy wszyscy ze sklepu.
  - Jesteście beznadziejni - mruknęłam. Nawet nie miałam już siły żeby się na nich drzeć. Zarzuciłam kurtkę i ruszyłam do domu. Straciłam najfajniejszą robotę jaką można było sobie na Sunset Strip wymarzyć. Czyli że co? Mam teraz zostać tancerką w klubie?
Świetnie! 








Slash:




  - Camille, przepraszam...
Nie dość, że ją zdradziłem, to jeszcze straciła przeze mnie pracę. Brawo, Hudson! Gratulacje! 
  - Nie chce mi się z tobą gadać. Cześć - rzuciła chłodno i ruszyła w stronę domu Motleyów.
  - Chodźcie się schlać - mruknął Adler. 
  - Nie, wracamy do domu - powiedział stanowczo Duff.
  - O nie! Ja tam nie wracam! Przecież Julie nas poćwiartuje nożem kuchennym!
  - Popcorn, co ty pieprzysz?! Chodźcie, idziemy.
Kiedy weszliśmy do Hell House od razu rzuciła nam się w oczy blondynka siedząca pod ścianą. W jednej ręce Nightrain, w drugiej fajka. Tępy wzrok powędrował na przeciwległą ścianę. 
  - Julie, słoneczko - zaczął Duff i przykucnął koło niej. Długo przy niej nie posiedział, bo dziewczyna od razu go spoliczkowała.
  - Przepraszam, ale ja naprawdę musiałem z nią porozmawiać. - Postanowiłem się wtrącić.
  - Porozmawiać a zdemolować sklep i wystraszyć klientów to chyba dwie inne rzeczy, no nie? Poza tym widzę, że rozmowa świetnie ci poszła! Kto by mnie tam słuchał. Pierdoleni egoiści. Myślicie wszyscy tylko i wyłącznie o sobie, nie liczy się dla was zdanie innych, nic i nikt się dla was nie liczy! - warczała.
  - Pogadajmy na luzie. - Tym razem swych sił próbował Rose.
 - Pogadamy jak nam znajdziecie pracę, kurwa tak dobrą, jak tą co właśnie straciłyśmy! - Wstała z podłogi i zatrzasnęła się w sypialni.
  - Przynajmniej jesteśmy cali - podsumował Steven.








Nikki:



      Chłopaki poszli do jakiegoś klubu, więc postanowiłem, że zrobię Camille niespodziankę i przygotuję jakąś pyszną kolację. Chuj, zamówiłem żarcie, ale czy to ważne? Jak się nie potrafi gotować to trzeba sobie radzić w inny sposób. Chciałem, żeby laska spędziła ze mną miły wieczór i wreszcie się wyluzowała. 
Wyłożyłem więc jedzenie na stół i przyniosłem z barku czerwone wino. Zostało mi tylko czekać na szatynkę, która bądź co bądź... Spodobała mi się. 
W końcu usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłem się z entuzjazmem, ale po chwili straciłem cały swój zapał. Camille weszła zapłakana do domu i zaczęła męczyć się ściągając swoje trampki cały czas przy tym przeklinając.
  - Co się stało? - zapytałem zmartwionym głosem.
  - Straciłam pracę.. i.. i.. - Szlochała. - Rozmawiałam ze Slashem, ale...
Podszedłem do niej i delikatnie ją objąłem. Kiedy dziewczyna uporała się z butami zaprowadziłem ją do stołu. Spojrzała się na mnie zdziwiona.
  - Pewnie wolisz być teraz sama...
  - Właśnie, że nie. Nie chcę być sama - wymamrotała pociągając nosem. Ech, kobiety.
  - To co? Opowiesz mi wszystko?
  - Mhm. - Camille usiadła przy stole i po chwili zaczęła mi opowiadać co wydarzyło się dzisiejszego popołudnia. Ja starałem się być jak najlepszym słuchaczem, co mam nadzieję mi wychodziło. Później pocieszałem ją jeszcze z kilkanaście minut, mówiłem że z pewnością znajdzie inną pracę, a że jej szef jest skończonym kretynem. Tematu Slasha trochę unikałem, nie jestem dobry w sprawach sercowych.
Po kolacji Camille udała się do swojego pokoju. Też miałem zamiar pójść już spać, ale coś mnie zatrzymało i zaprowadziło do jej pokoju. Dziewczyna stała tylko przy oknie ze smutnym wyrazem twarzy i spoglądała w szybę. 
  - Ale płaczliwa ze mnie baba, nie? - mruknęła z ironią nawet się do mnie nie odwracając. Fakt, zajebiście płaczliwa.
  - Przestań - zganiłem ją i szybko do niej podszedłem. Nie chcąc już dłużej czekać, pozwoliłem sobie odchylić jej włosy do tyłu i musnąć delikatnie jej szyję. Następnie przejechałem nosem po jej policzku i spróbowałem zbliżyć się do jej ust, jednak ta gwałtownie się ode mnie odsunęła.
  - Zostaw mnie - prychnęła i jak oparzona wybiegła z pokoju. Ale... Przecież...
Ugh, pierdolę. Baby są dziwne. 








Kamila:


      Biegłam przed siebie przeklinając non stop pod nosem. Wygłupiłam się przed chłopakiem, który wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Wiadomo, może pozwolił sobie na zbyt wiele, ale po co tak żałośnie zareagowałam? 
W pewnym momencie zatrzymałam się przed Hell House. Coś mnie tu widocznie zaciągnęło. Długo stałam pod drzwiami i zastanawiałam się czy zapukać. Decyzja podjęta. Zapukałam. Otworzył mi Duff.
  - Hej...
  - Wchodź - powiedział blondyn i wepchnął mnie do środka. Patrzeliśmy się wszyscy na siebie, ale nikt nic nie mówił. Po paru sekundach do salonu wszedł Slash.
  - Chyba nie mam gdzie spać, więc... Zajmuję materac. - Wykrzywiłam się w ponurym uśmiechu. 
  - Sixx ci coś zrobił? - zaczął Saul z nieco przestraszoną miną.
  - Nic złego.
  - Nie rozumiem?
  - Powiedzmy, że... za bardzo mnie polubił.
  - Kurwa, co ci zrobił?!
  - Nic! Gdzie jest Julie?
  - Śpi. I jest na nas wściekła. Ty pewnie też - wtrącił się Stradlin.
Zaczęłam żałować, że tu przyszłam. Nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Otworzyłam drzwi i usiadłam sobie przed domem na schodkach. Po chwili siedział już przy mnie Slash.
  - Nic do niej nie czuję. - Przerwał w chuj niekomfortową ciszę. - To nie wystarczy?
  - Mówisz ciągle o niej, ale nie mówisz nic o nas. 
Chłopak westchnął głośno.
  - Zacznijmy od nowa. Kocham cię, wiesz o tym. Jeśli mam być szczery... Zanim cię poznałem codziennie łaziłem na dziwki. Pieprzyłem laski z potrzeby kutasa, a na słowo miłość wybuchałem drwiącym śmiechem, bo co to za rockman, który darzy kogoś większym uczuciem, nie? A później poznałem ciebie. I odnalazłem w tobie bratnią duszę. Czuję się w twoim towarzystwie swobodnie, ale serce wybija mi kurewsko szybki rytm. Jakkolwiek beznadziejnie brzmię... Zależy mi na tobie. 
Nie wytrzymałam. Wtuliłam się w jego tors, a on objął mnie z całej siły i pocałował w czubek głowy.
  - Zacznijmy od nowa - wyszeptałam, a po chwili musnęłam jego pełne wargi. Uśmiechnął się ciepło i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej. 

16 komentarzy:

  1. O w mordę jeża. (ale ze mnie Ferdek Kiepski xD )
    Zajebałaś nieziemskim rozdziałem !!! Od czego tu zacząć ? Slash jest chujem, ale teraz pokazał, że kocha Camille i mu na niej zależy. Co do Reszty Gunsów to pojebani, jak zwykle. Szkoda mi dziewczyn, bo przez tych palantów stracili pracę. Co do Nikki'ego to za szybko zadziałał, na czym skorzystał Slash. Ehh. Cudne. Tyle powiem. Zadziwiasz mnie swoimi umiejętnościami kochana :)
    Czekam na następny. Pozdrawiam <3

    + nowy u mnie :) Zapraszam :3
    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/08/nothing-lasts-forever-rozdzia-29.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Osz kurde, boski rozdział.
    Slash jest naprawdę wielkim idiotom, ale pokazał, że zależy mu na Kamili. Szczerze, to szkoda mi teraz Nikkiego, chciał jak najlepiej, a wyszło no jak wyszło.
    To było oczywiste, że jak tylko pojawią się w sklepie Gusni to coś się stanie. Na samą myśl jak to mogłoby wyglądać w rzeczywistości mimowolnie się uśmiecham. No super rozdział jeszcze raz i nie mogę kolejnego doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny,serio.Mam nadzieję,że ten idiota (czyt.szef Julie i Camille) przywróci je do pracy,w końcu tak ją lubiły...Zdziwiło mnie zachowanie Kamili-gdy Nikki chciał ją pocałować,uciekła,a skoro była taka załamana i brakowało jej czułości to myślałam,że nie odmówi.Wychodzi na to,że bardzo kocha Slasha,więc mam nadzieję,że do siebie wrócą ,chociaż Slash ją zdradził....Julie jest zakochana w Axlu (JEEEEJ!!!),ale powinna dać Duffowi do zrozumienia,ze nie ma szans na ich ponowne bycie razem,żeby zostali przyjaciółmi.Nie powinna dawać mu nadziei,moim zdaniem.Ale ogólnie świetnie i czekam na następny :D
    Pozdrawiam.<3

    OdpowiedzUsuń
  4. SPAM xD
    Nowy dodatek :
    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/08/steven-w-krainie-pluszowych-misi.html

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny rozdział <3 w końcu dodałaś ! ciekawe czy Slash będzie zły na Nikkiego :))mam nadzieję, że między Camille i Slashem będzie lepiej. ciekawe też jak potoczą sie losy Julii, jezus kocham twojego opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. 1 rozdział nowego opowiadania :)
    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/08/its-so-easy-prolog-rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny. Rozpierdziel w sklepie był i bardzo ale to bardzo spodobała mi się ta scena. Szkoda tylko że ucierpiały na tym dziewczyny... Mówisz, że jeszcze namieszasz u Slasha i Camilli? To tu sie da jeszcze namieszać? XD

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie pojawiła się notka. Jak będziesz miała czas to zajrzyj.

    http://mygnrstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaczelam czytac wczoraj, dzisiaj doczytalam 14! Czekam n a wiecej! Swietny rozdzial!
    +zapraszam rocknrollstoryblog.blogspot.com
    dopiero 1 poscik, ale drugi sie pisze ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy ;3

    http://fuck-yeah-guns-n-roses.blogspot.com/2013/08/one-shot-plaza.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na drugi rozdział It's so easy :)
    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/08/its-so-easy-rozdzia-2.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowy post :))) Zapraszam http://rocknrollstoryblog.blogspot.com/2013/08/dont-cry.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś świetna zaczęłam czytać twoje opowiadania wczoraj wszystkie są boskie!Są wciągające, interesujące, po prostu świetne! :) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. hahah kolejny :) dodaj jakiś rozdział bo zaspamie Ci ten cały :D
    http://rocknrollstoryblog.blogspot.com/2013/08/rock-n-rolling-love.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Wątek z Nikkim - zajebisty. Troszeńkę go "ulepszyłaś" w tym swoim opowiadaniu. No wiesz, gotuje, pociesza, troszczy się i te sprawy. Ale nie narzekam, prawdę mówiąc cholernie mi się to podoba :3 Słodki z niego chłopak. Echhh a już miałam nadzieję, że Kamila i Slash ze sobą skończą ;___; Co ja poradzę, że nie przepadam za Kudłaczem? A Julie? Już sama nie wiem czy wolałabym by była z Axlem czy z Duffem. Zaskocz mnie skarbie. (Draconis wróciła, ale zupełnie ogarnięta i zdrowsza na umyśle.Co ta miłość robi z człowieka xD)No i szkoda, że wyleciały z pracy :C Lecę dalej.
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
  16. No ci to zawsze muszą coś odwalić XD nie no, ale tym zdemolowaniem sklepu to się serio popisali XD i ten tekst Axla na koniec XD

    Ogólnie już liczyłam na wielki związek Nikkiego i Kami, a tu takie rozczarowanie :C A nikkuś się tak postarał, nawet żarcie kupił XD no ale cóż...

    Ahh, Julcia to ma powodzenie XD tu duff, tu ruda wiewióra XD no ale chyba mimo wszystko, z całą moją miłością do Duffyego to jednak wolę chyba Julkę z Axlem. Ale wybór serio trudny.

    Szkoda, że dziewczyny straciły tak fajną robotę :C oby znalazły nową.

    Zasuwam dalej :D
    Pozdrowionka ;*
    Lady Stardust <3

    OdpowiedzUsuń