~Z perspektywy Camille~
Jak zwykle nikt nie rozumiał mojej nadmiernej radości spowodowanej siedzeniem w naszym starym dobrym gronie przy jednym stoliku i upijaniem się do nieprzytomności. Chociaż z tego drugiego chyba cieszył się każdy. A ja po prostu uwielbiałam spędzać beztrosko czas z ludźmi, za których spokojnie oddałabym życie.
Kochałam być zagadywana przez pijanego Duffa, który udawał filozofa, kochałam słuchać seksistowskich żarcików Popcorna, kochałam sarkastyczne komentarze Stradlina, ciągłe marudzenie Axla i pijackie ballady śpiewane przez jakże utalentowanego w tym kierunku Hudsona. A, zapomniałabym o głupawce, która po dwóch drinkach chwytała mnie i Julie. Nawet zjawisko budzenia się w różnych dziwnych miejscach z czarną dziurą w głowie było według mnie ciekawe.
Wiem, wiem, jeszcze ostatnio pieprzyłam, że ciągłe chlanie i ćpanie jest dla mnie uciążliwe, ale co innego obserwować kiepski stan każdego z osobna, a co innego bawić się we wspólnym gronie, nie?
- Dobra, dawaj następny, Adler.
- Dlaczego blondynka opuszcza wzrok, gdy chłopak mówi, że ją kocha? Żeby zobaczyć, czy to prawda - rzucił z wyszczerzem, na co moja przyjaciółka kopnęła go pod stołem w nogę.
- O, a dlaczego blondynki chowane są w trójkątnych trumnach? Bo za każdym razem gdy się kładą rozkładają nogi. - I kolejny kopniak. A nawet dwa, bo i rudzielec parsknął śmiechem.
- Oj nie obrażaj się. Mam też coś miłego. - Zapewnił Steven, a dziewczyna krzyżując ręce na piersiach zmarszczyła lekko brwi.
- Dlaczego blondynki są jak jajecznica? - Julie zerknęła na niego pytająco. - Proste, łatwe i dobrze smakują. - Dokończył, po czym posłał jej całuska.
- Spadaj, nie lubię cię. - Udała obrażoną i wstając od stołu ruszyła najprawdopodobniej do łazienki.
- Dlaczego blondynki czują się zakłopotane w damskiej ubikacji?! - Zawołał jeszcze za nią.
- Spierdalaj!
- Bo muszą same zdejmować swoje majtki. - Westchnął z uśmiechem i zawieszając wzrok na jakiejś cycatej platynówce ruszył na łowy. Wracając...
Wszyscy jednomyślnie stwierdziliśmy, że musimy częściej wychodzić razem do barów i nie ma to tamto.
- Chodź tańczyć - wybełkotał mi do ucha Slash i zanim zdążyłam coś powiedzieć byłam już ciągnięta na parkiet. Nieważne, że poza nami tańczył jedynie jakiś nawalony gość. Solo rzecz jasna. W każdym razie nie zamierzałam protestować, bo rzadko kiedy można było natrafić na TEGO Slasha, który zamiast ukrywać się za włosami wolał być Travoltą z Gorączki Sobotniej Nocy. Zamiast Bee Gees, z głośników wydobywało się jednak Girls Got Rhythm AC/DC. Z początku nieco onieśmielona, w końcu zaczęłam kołysać biodrami w rytm muzyki i machać głową, a Saul uśmiechając się do mnie cwaniacko przyciągnął mnie do siebie i poruszał się razem ze mną. Nie ukrywam, czułam się w tamtym momencie seksownie i z satysfakcją zerkałam na facetów, którzy oparci o bar przyglądali mi się z charakterystycznym błyskiem w oku. Look but don't touch, motherfuckers.
- Podniecasz mnie, skarbie - zamruczał a jego głowa opadła na moje ramię. Zignorowałam to i zaczęłam prężyć ciało jeszcze bardziej. Zaśmiałam się w myślach kiedy poczułam na udzie Hudsona Juniora.
- Błagam...
- Nie ma mowy - mruknęłam zagryzając wargę i zarzuciłam ręce za jego szyję.
- Co ty ze mną robisz... - jęczał dalej. Odchyliłam głowę do tyłu i nim się zorientowałam moją chłopak przyssał się do mojej szyi. Okej, samej zachciało mi się tego i owego.
- Wracamy. - Postanowiłam, na co Saul przybrał minę dzieciaka, który miał zaraz otrzymać zabawkę. Jakby się tak dłużej zastanowić... STOP.
Szybko pożegnaliśmy się z towarzystwem i prędko wyszliśmy z The Roxy tanecznym krokiem. Oboje śmiejąc się jak wariaci biegliśmy do domu co trochę potykając się o nierówny chodnik, ale po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu.
Zabawa zaczęła się już na schodach, po których musieliśmy dotrzeć do naszego pokoju. Całując się namiętnie ściągaliśmy z siebie poszczególne części ubrań i rzucaliśmy je gdzie popadnie. Do pokoju wpadliśmy w samej bieliźnie. Chłopak popchnął mnie na łóżko sam zresztą przy tym na mnie upadając. Temperatura wzrosła, oddech przyspieszył, miejsca w slipkach Hudsona zabrakło. Zwinnym ruchem zsunęłam z niego tą niepotrzebną część garderoby, a następnie przejechałam delikatnie dłońmi po jego męskości. Chłopak również nie szczędził mi pieszczot. Majtki trafiły na sufit, stanik na lampkę nocną i było jak w Edenie. Myślę, że spokojnie moglibyśmy konkurować z Adamem i Ewą.
- Jesteś najlepszą kochanką, z jaką miałem do czynienia - rzucił po wszystkim odpalając papierosa, po czym odgarniając swoje włosy do tyłu wbił we mnie wzrok. Przyglądając mu się z ciekawością wyrwałam z jego ust peta, zaciągnęłam się dymem i wypuściłam go prosto na jego twarz.
~Z perspektywy Julie~
Nie-na-wi-dzę go. Nienawidzę, ugh. Człowieka nie było przy stole z jakieś pięć minut, a ten zdążył przygruchać sobie inną. Udając niewzruszoną zajęłam swoje poprzednie miejsce, ale nie obyło się bez zmierzenia tej suki spojrzeniem. Pierwsze słowo, które przychodziło mi na myśl? Cycki. Ba, wielkie cycki, które w połączeniu z opiętym wdziankiem wydawały się wręcz nienaturalne. Ale nie będę kryć, z twarzy była ładna. Wkurzyłam się jeszcze bardziej. Odchrząknęłam głośno. Nic. Nadal gapił się na jej balony i udawał, że jej słucha. A kiedy już zerknął na jej niezamykającą się jadaczkę, posłał jej uśmiech nr. 5. Zarezerwowany dla mnie!
- Jesteś modelką? Masz niesamowicie zgrabne ciało... - Zagadnął na co zrobiło mi się duszno.
Kobieta zachichotała głośno i machnęła ręką.
- Przestań...
Właśnie kurwa, przestań.
- Mówię poważnie.
- Szczerze powiedziawszy jestem aktorką. Gram w filmach porno.
No trzymajcie mnie! Spanikowana zaczęłam rozglądać się po towarzystwie. Duffy nie kontaktował, Stevena nie było, Izzy siedział za daleko i raczej nie chciał żeby go włączano do żadnej intrygi. Zerknęłam w drugą stronę i nieświadomie załapałam kontakt wzrokowy z jakimś długowłosym kolesiem. Wymieniliśmy się uśmiechami. Nie zastanawiając się długo machnęłam na niego głową i parę sekund później siedział już koło mojej zajebistej osoby.
- George.
- Julie - odpowiedziałam i wydymając lekko wargi odgarnęłam kosmyk swoich włosów za ucho.
Zaczęliśmy dość luźną pogawędkę. On powiedział, że już mnie gdzieś widział, okazało się, że był często moim klientem kiedy jeszcze pracowałam w Troubadour i dalej już poleciało. Co chwila oczywiście zerkałam na Axla, żeby zobaczyć czy mój plan skutkuje, ale ten idiota nadal wgapiał się w tą lafiryndę jak w obrazek. Tylko raz się na mnie spojrzał, ale jego wzrok był tak obojętny, że myślałam, że zaraz dostanę szału. Nie miałam jednak zamiaru dawać za wygraną, nie, nie. Władowałam się na kolana Georga i oparłam jedną dłoń o jego tors. Chłopak był zaskoczony, ale zaraz zaczął się śmiać, a ja od razu do niego dołączyłam. Byłam mu cholernie wdzięczna kiedy położył swoją dłoń na moim kolanie. Kątem oka zauważyłam jak rudy odwraca się w naszą stronę. A dłoń mojego nowego znajomego zaczęła sunąć w górę i w górę... Idealne wyczucie, proszę pana.
- Łapy precz, fiucie! - Charakterystyczny skrzek, na który tak niecierpliwie czekałam. Nobla, proszę!
- O co ci koleś chodzi? - Odezwał się skołowany George, który chwilę potem leżał na ziemi z zakrwawionym nosem. No dobra, może to nie do końca miało tak wyglądać. Skrzywiłam się lekko, po czym spoglądając na wściekłego Rose'a wzruszyłam niewinnie ramionami. Laska, którą jeszcze minutę wcześniej zabawiał przyglądała mi się z niezadowoleniem, co akurat szybciutko poprawiło mi humor.
- Wychodzimy - warknął i chwytając mnie z całej siły za nadgarstek pociągnął do wyjścia. Odwróciłam się za siebie i posłałam jej jeszcze złośliwy uśmieszek. Jej mina była bezcenna. 1:0, skarbie.
~Z perspektywy Axla~
- No i o co ci znowu chodzi?! - Krzyknęła, kiedy zatrzasnąłem drzwi do mieszkania i za rękę
wciągnąłem ją do salonu.
- Po co na siłę chcesz mnie
wyprowadzić z równowagi, hm? - Zapytałem sztucznie miłym tonem, ale kiedy ta przybrała zdziwioną minę chwyciłem ją
mocno za włosy i szarpiąc za nie przyciągnąłem bliżej siebie.
Teraz niby nie wiesz o co chodzi? Kurwa no nie wytrzymam! Z premedytacją klei się do jebanego kolesia na moich oczach, a teraz będzie udawać, że nic nie wie?
- Nie rób kurwa miny niewiniątka, bo
zaraz mnie chuj strzeli - wysyczałem tym razem ściskając jej
podbródek.
- To niech strzeli - mruknęła z głupawym uśmieszkiem, na co ja od razu popchnąłem ją na ścianę. Taka
jesteś pewna siebie? No to zobaczymy.
- Co, lubisz takie żałosne gierki?
- Weź się jeb. Kto zaczął,
co? Traktowałeś mnie w tym klubie jak powietrze! - Wrzasnęła
machając mi przed twarzą swoim palcem.
- A czy ty zawsze musisz być w centrum
uwagi? - Czułem jak w środku
cały się gotuję. Dłoń świerzbiła mnie coraz bardziej, ale nie, nie mógłbym.
- No to teraz dojebałeś. - Parsknęła
śmiechem i złapała się za swoją głowę. - Ignorowałeś mnie
dlatego, bo w zasięgu tych swoich gał miałeś cyce jakiejś kurwy!
Flirtowałeś z nią jakby mnie tam w ogóle nie było! O to mi do
jasnej cholery chodzi - rzuciła dość dobitnie, a ja wywracając
oczami zaraz postukałem się palcem po czole. Zazdrosna, jak słodko.
- I co, postanowiłaś urządzić
scenkę zazdrości? Kretynka... - prychnąłem mierząc ją
pogardliwym spojrzeniem. Wcale nie czułem się winny. Mogłem gadać z
kim mi się podoba. Jeżeli dla niej rzucenie w stronę laski paru
komplementów to jakaś zbrodnia... nie mam pytań. Ona przynajmniej
nie siadała na kolanach obcego gościa i nie dała się po nich
głaskać w przeciwieństwie do mojej kurwa dziewczyny. Paradoks?
- Nie obrażaj mnie - wymamrotała i
odpychając mnie do tyłu chciała odejść, ale nie miałem zamiaru
jej na to pozwolić.
- Jeszcze nie skończyliśmy - warknąłem.
- Ja skończyłam.
- Ale ja nie.
- Jezu, czego?!
- Nie będziesz już więcej kleiła
się do innych gości, zrozumiano? - Spytałem nadzwyczaj spokojnie.
- Och, ale ja przecież wyznaję twoją
zasadę, skarbie... Będę robić to, na co mam w danej chwili
ochotę - wypowiedziała z kurewskim, ironicznym uśmieszkiem przyklejonym do buzi.
- Pusta dziwka - wycedziłem nie dając sobie na wstrzymanie. Musiałbym chyba przygryźć sobie język do krwi, żeby jej tego teraz nie powiedzieć.
- Kto? - Wytrzeszczyła oczy najprawdopodobniej nie dowierzając.
- Dziwka! - Wydarłem się i
automatycznie ją spoliczkowałem. Blondynka obrywając z całej siły
w twarz straciła równowagę i upadła na podłogę.
Nie płakała. Nawet się chyba na to nie zapowiadało. Obdarzyła mnie tylko spojrzeniem pełnym bólu i żalu. Czekałem jeszcze chwilę zdezorientowany, ale ona się nie podnosiła. Skuliła
się i w dalszym ciągu leżała pod ścianą.
Zerknąłem na swoją dłoń, która
jeszcze delikatnie mnie piekła. Chowając ją w błyskawicznym
tempie do kieszeni ramoneski ruszyłem do wyjścia. Nie mogłem tu
zostać na noc. Gula w gardle nie pozwalała mi nawet czegokolwiek
powiedzieć.
~*~
Nie będę się tym razem rozpisywać. Proszę tylko o komentarze ;)