czwartek, 22 sierpnia 2013

Welcome to the Sunset Strip - część 18




Julia:


      Ostatnia godzina mijała nam na siedzeniu w salonie i oglądaniu komedii, której nazwy nawet nie znałam. W sumie nie wiem czy można powiedzieć, żeby wszyscy ją oglądali. Izzy siedział na jednym końcu kanapy i paląc papierosa spoglądał w okno. W fotelu siedział Slash i obściskiwał się z siedzącą mu na kolanach Kamilą
Steven rozłożył się wygodnie na podłodze i wcinając pizze śmiał się co chwila z filmu. Chyba tylko on rozumiał o co w tej komedii chodzi, ale co się dziwić, Adler zawsze miał nieco inne poczucie humoru niż my. 
Ja natomiast siedziałam na kanapie i bawiłam się rudymi włosami Axla, który leżąc, opierał głowę na moich kolanach. Też był jakiś nieobecny, chociaż od czasu do czasu spoglądał na mnie i uśmiechał się delikatnie. Ta, między nami sztaba. Od koncertu minęły trzy dni, trzy bardzo fajne dni, które w większości spędziłam właśnie z nim. Chyba wziął sobie moje słowa do serca, bo trzymał łapy przy sobie. 
Zdałam sobie jednak sprawę, że niedługo wraca Duff. I co ja mu powiem? Niby między mną a Axlem nie ma jakiejś wielkiej więzi, ale coś jednak iskrzy, podczas gdy blondyn zszedł na dalszy plan. Po co ja mu dawałam tą pieprzoną nadzieję na to, że może jeszcze kiedyś będziemy razemPostanowiłam nie zakrzątać sobie tym teraz głowy i zaczęłam myśleć o czymś innym.
  - Trzeba by zrobić jakieś zakupy, bo dziś ma wpaść do nas James i spółka - powiedział nagle Rose.
  - Oho, chlańsko! - zawołał Steven i uśmiechnął się szeroko.
  - Ty ich zaprosiłeś, to ty zrób zakupy. - Oderwał się na chwilę od ust Kamili Slash.  
Axl podniósł się ociężale z kanapy.
  - Julie, idziesz ze mną? - spytał.
  - Okej. - W sumie nie miałam nic innego do roboty. - Camille, mogę pożyczyć twoją torbę?
  - Mhm - wymamrotała niezrozumiale, bo przecież musiałaby przerwać pocałunek, a to nie do pomyślenia!
Założyłam sprawnie swoje czarne rozwalające się już trampki, chwyciłam za torbę i dałam znak Rudemu, że możemy wychodzić.
Powietrze było całkiem rześkie jak to na styczniowy poranek przystało. Szłam oddychając głęboko, od czasu do czasu nucąc coś pod nosem. 
  - Axl, a kto to tak właściwie jest ten James i spółka? - spytałam po chwili.
  - James Hetfield, na pewno kojarzysz - raczej stwierdził  niż spytał.
  - Zaraz. - Zatrzymałam się gwałtownie. Axl odwrócił się w moją stronę i również przystanął. - Chcesz mi powiedzieć, że przyjdą do nas chłopcy z jednego z najbardziej zajebistych zespołów?
  - No tak. 
Miałam ochotę zacząć się drzeć, ale powstrzymał mnie fakt, że po ulicy chodzą ludzie i mogliby pomyśleć, że coś ze mną nie halo...
   - O kurwa, kurwa, kurwa! - wydukałam tylko.
Axl wywrócił oczami i wyciągnął z kieszeni papierosa. Zaśmiałam się krótko i pociągnęłam go za rękaw. Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się w sklepie. Najpierw ruszyliśmy w stronę chipsów i innych przekąsek. 
'Co ona trzyma w tej torbie?' - pomyślałam kiedy ramię zaczęło dawać się we znaki. Otworzyłam ją i zobaczyłam aparat. Z ciekawości zaczęłam przeglądać zdjęcia Kamili i Slasha z Hollywood. Uśmiech od razu wtargnął na moją twarz.
  - Spotted Dick - odezwał się w pewnym momencie Rose i uśmiechnął się głupio. Jego durnowatą minę uwieczniłam szybko zdjęciem.
  - Wzięłaś do sklepu aparat? - zdziwił się. Machnęłam ręką. 

        
Później ruszyliśmy na dział alkoholowy. Co to się działo! Axl biegał od jednej półki do drugiej jak szalony. Wziął chyba wszystko, od tanich winek po whisky. Największy ubaw miałam przy kasie, bo sprzedawczyni kazała mu pokazywać dowód osobisty. A on jak to on, nie mógł oczywiście pokazać od razu dokumentu, tylko zaczął się na nią drzeć, że chyba nie wygląda na pierdolonego dwunastolatka. Dopiero kiedy kobieta zaczęła straszyć go ochroną wyciągnął dowód, na do widzenia pokazując jej środkowy palec
Przez pierwsze dziesięć minut się do niego nie odzywałam, bo wyglądał jak wulkan, który miał zaraz chyba wybuchnąć. Na szczęście do tego nie doszło i po chwili rozmawialiśmy całkiem normalnie.
  - Nie wiesz co się stało Izziemu? - zapytał po jakimś czasie.
  - Jak to co? Biedak się zakochał.
  - W tej kelnerce?
  - Mhm.
  - Wygląda jak zbity pies. Ostatni raz widziałem go w takim stanie jak byliśmy w podstawówce. Był wtedy zakochany w takiej jednej dziewczynie... Nie pamiętam jak się nazywała, ale taka fajna cycatka z niej była - mruknął, na co przewróciłam teatralnie oczami.
  - I co było dalej? - ciągnęłam.
  - No po jakichś dwóch tygodniach starań zostali parą, ale nie na długo. - Zaśmiał się pod nosem.
  - Bo?
  - Bo mu ją odbiłem. - w]Wyszczerzył się ukazują mi tym samym swoje zęby. 
  - Dupek - prychnęłam i szturchnęłam go łokciem w bok. - A swoją drogą... poleciała na małego piegowatego rudzielca? - Uniosłam brew do góry. 
  - Ej, nie pozwalaj sobie! - powiedział tak poważnie, że przez chwilę myślałam, że się obraził. Zaczęłam nabijać się z niego dalej, za co samej oberwało mi się szturchnięciem i wytarmoszeniem moich włosów, które po wszystkim przypominały pudla.
  - Przejdziemy się na chwilę do Troubadour - oznajmiłam.
  - Po co, przecież dziś nie pracujesz?
  - Zaprosimy do nas Berry. Przynajmniej Izzy się ucieszy - zarządziłam, więc udaliśmy się w stronę klubu. 







Slash:



  - Dobra, pójdę teraz trochę popracować, żebym miał wolny wieczór. - Steven podniósł się z podłogi i zaczął zakładać czapkę z nazwą pizzerii, w której pracuje. Nie poznaję tego gościa. Czy ten śmierdzący leń właśnie powiedział, że idzie popracować? Jestem z niego wręcz dumny, kurwa.
  - Przynieś nam pizze! - rzuciłem na odchodne. 
  - Się wie! - zawołał i wyszedł z domu.
  - Camille... - Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco. - Może skorzystamy z tego, że sypialnia jest wolna, hm?
  - Slash, ty tylko o jednym. - Skarciła mnie.
  - No co, myślisz, że jak zjawią się tu ludzie to będziemy mieli się gdzie ruchać? No chyba, że lubisz przy ścianie, to nie ma spra...
  - Slaaash! - Momentalnie pacnęła mnie w głowę. 
  - Tylko uprzedzam.
  - No dobra chodź. - No i co? Jakoś długo to jej nie musiałem przekonywać - Izzy, wszystko w porządku? - spytała jeszcze.
  - Tak, tak. Nie przeszkadzajcie sobie - wymamrotał nie odwracając głowy od okna. Wzruszyliśmy tylko ramionami i chwytając Camille za rękę pociągnąłem ją do pomieszczenia z jakże zacnym łóżem! 
Szybko pozbyłem się jej ubrań i kiedy sam już byłem nagi popchnąłem ją na łóżko. Od razu przeszedłem do sedna sprawy przyprawiając tym samym dziewczynę o dreszcze. Co się działo potem chyba nie muszę mówić, nie? Kiedy było po wszystkim, opadłem zdyszany obok szatynki i posłałem jej łobuzerski uśmieszek. Camille wtuliła się w mój tors i po chwili zasnęła. Ja jednak nie miałem na to ochoty. Założyłem sprawnie swoje ciuchy, przykryłem ją kołdrą i ruszyłem do salonu. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi, otworzyłem je i zobaczyłem Nikkiego. Chyba nie mnie się spodziewał, bo od razu spochmurniał. 
  - Czego chcesz? - spytałem oschle. Wiedziałem już o tym, że przystawiał się do mojej dziewczyny. 
  - Jest Camille? - spytał.
  - Nie.
 - Przywiozłem jej rzeczy, które u nas zostawiła. - Dopiero teraz zauważyłem reklamówkę trzymaną w jego rękach. - Chyba się już nie zapowiada, żeby wróciła.
  - No nie zapowiada się. Daj, przekażę jej. - s]Sięgnąłem po rzeczy.
Wtedy przyszli Axl z Julie.
  - Cześć Nikki. Co tam słychać? 
  - A nic ciekawego, przywiozłem Camille rzeczy.
 - Mhm. Wpadnijcie do nas dziś wieczorem z chłopakami, hm? - Uśmiechnęła się do niego ciepło. No kurwa, co jeszcze? Nie chcę ich na imprezie. 
  - Pewnie, wpadniemy. - Puścił do niej oczko, po czym wsiadł do swojego samochodu i odjechał. Ja przewróciłem tylko oczami i spojrzałem na Julie z wyrzutem.
  - No co?
  - Nic - odburknąłem i wróciłem na kanapę. 






Izzy:        



      Nie mam ochoty, żeby ktoś do nas przyłaził. Nie dziś. Stradlin, co ty gadasz? Ty nie masz ochoty na imprezowanie? Cholerne zauroczenie. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Czyżby już ktoś miał się zjawić? Julie podeszła do drzwi i po chwili przytulała się do jakiejś dziewczyny. Zaraz! To przecież Berry! 
   - Przyniosłam parę butelek, chyba się przydadzą. - Zaśmiała się uroczo.
  - No pewnie. Wchodź. Pomożesz mi w kuchni, bo Camille drzemie. - Gestem ręki zaprosiła ją do środka. 
Wstałem pośpiesznie i udałem się w jej kierunku.
  - O Berry! Cześć... Jak fajnie, że wpadłaś. Nie wiedziałem, że będziesz - wydukałem jak idiota. I co tu się dziwić, że mnie nie chce. 
  - Cześć Izzy. - Posłała mi ciepły uśmiech. Zaraz potem nastała jednak niewygodna wręcz cisza. Najwyraźniej ani ona, ani ja nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Dziewczyna zaczęła mieć powoli z tego... ubaw? A może ze mnie? Ugh.
  - Muszę na chwilę wyjść - wymamrotałem i jak najszybciej wyszedłem z Hell House. Trzeba się kurwa dotlenić. 







Duff:

     Leżałem na swoim wyrku i z nudów pogrywałem coś na moim starym basie. John pojechał do pracy, więc nie miałem do kogo otworzyć gęby, a na pogaduchy z rodzicami jakoś nie miałem ochoty. Kiedy i gra mi się już znudziła postanowiłem zadzwonić do Hell House. Po paru sygnałach usłyszałem głos, za którym tak cholernie tęskniłem.
  - Halo? - Przez chwilę nic nie odpowiadałem, po prostu stałem jak ten debil z telefonem przy uchu i uśmiechałem się do siebie. - Jest tam kto? 
  - Tak. To ja, Duff. - Otrząsnąłem się szybko.
  - Duffy! Co tam słychać? 
  - A nic ciekawego. Nudy. Tęskni mi się już za tobą, wiesz? - mruknąłem czule. 
  - Kurde Axl! Nie podjadaj! - Usłyszałem głośny śmiech w słuchawce. - Wybacz, już jestem. Ja za tobą też. - Jakoś nie zabrzmiało to zbyt przekonująco. 
  - Yhm, a co... wy porabiacie?
  - Na razie to krzątam się po kuchni, bo ma do nas wpaść paru ludzi.
  - Okej, to nie przeszkadzam. Cześć. - Rozłączyłem się natychmiastowo. Założyłem kowbojki i wyszedłem z domu. Potrzebowałem wódki. 





Julia:

      Dziwne. McKagan tak szybko się rozłączył, że nie zdążyłam się z nim pożegnać. W ogóle słyszałam coś dziwnego w jego głosie. No nic, chyba najwyższy czas na to, żeby zacząć się szykować i co najważniejsze obudzić śpiącą królewnę. Zostawiłam Berry w towarzystwie Axla i Slasha i poszłam do sypialni. Pierwsze co zrobiłam to, jak to miałam w zwyczaju, zrzuciłam Kamilę z łóżka, po czym zaczęłam szperać w szufladzie. 
  - Co się dzieje? - spytała zaspanym głosem.
  - Ubieraj się, bo Kirk Hammett przyjdzie, a ty na golasa! Bo zdaje mi się, że pod tą kołdrą nie leżysz w ubraniu - zadrwiłam, a ta rzuciła we mnie poduszką.
  - Jest trochę podnieta, co nie? - Zaśmiała się.
  - Noo! - rzuciłam i z ubraniami w rękach ruszyłam do łazienki. Na górę zarzuciłam koszulkę z logo The Rolling Stones, a na dół skórzane, krótkie spodenki. Przeczesałam delikatnie moje falowane włosy i wzięłam się za makijaż. Mocny tusz na rzęsy, czarne kreski na powieki, czerwony błyszczyk na usta i byłam gotowa. Zaraz po mnie do pomieszczenia wpadła Camille. Ja natomiast udałam się do salonu i usiadłam na kanapie obok Berry.
  - A gdzie Izzy tak w ogóle? 
  - Nie wiem. Powiedział, że musi na chwilę wyjść i do tej pory go nie ma. - Dziewczyna spuściła głowę w dół. To ja mu chcę pomóc i sprowadzam dziewczynę na chatę, a ten sobie znika. Co za człowiek.
Pół godziny później do Hell House wparadowali chłopcy z Metalliki. 
  - No cześć! - zawołał James i uśmiechnął się szeroko. - My się chyba nie znamy... James Hetfield jestem. - Podszedł do nas i ucałował moją, Kamili i Berry dłoń. Dziewczyny od razu mu się przedstawiły, a ja stałam jak ten słup soli i tępo się w niego wpatrywałam.
  - Heej, mała. System ci się zawiesił? - Zaśmiał się i pomachał mi ręką przed nosem.
 - Julie jestem. - Uniosłam kąciki ust lekko do góry. - Wybacz, ale jakoś nadal nie mogę uwierzyć, że tak po prostu stoi sobie przede mną James Hetfield - wydukałam wypuszczając na koniec powietrze z ust.
  - Jeśli to ma ci pomóc skarbie, to mogę nawet przed tobą uklęknąć! - Zaczerwieniłam się. - Lub jak wolisz, to ty przede mną - dodał pod nosem, co jednak udało mi się wychwycić. Parsknęłam cichym śmiechem. 
Później przedstawił się nam Cliff, Kirk, a na końcu Lars. Zaczęli gadać z chłopakami, a my poszłyśmy porozstawiać na stół przekąski i główny gwóźdź programu, a mianowicie alkohol. Ludzi na chacie ciągle przybywało. Najpierw przyszli koledzy Slasha, potem chłopcy z Motley Crue, następnie jakieś laski, które kojarzyłam jedynie z klubów i ogólnie mnóstwo osób, które dopiero miałam poznać. 






Izzy:

      Kiedy już dotleniłem mózg postanowiłem wrócić do domu i porozmawiać z Berry na pewien temat, który męczył mnie już od wczoraj. Wszedłem do domu i zacząłem przeciskać się między ludźmi w poszukiwaniu czarnowłosej. Wreszcie zauważyłem ją na kanapie. Rozmawiała z jakimś gościem. Nie zważając na niego chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem przed dom, bo muzyka wszystko zagłuszała. O dziwo przy jednej ścianie nie było żadnej obściskującej się pary, ani nikt pod nią nie leżał.
  - Izzy, co się dzieje? Dlaczego wczoraj wyszedłeś z klubu, przecież mówiłam, żebyś poczekał - zaczęła.
  - Zobaczyłem jak przytulasz się do jakiegoś faceta i... Poczułem zazdrość. - Wbiłem w nią swój wzrok, a ta zaczęła się śmiać. Już miałem wrócić obrażony do środka, ale po chwili Berry się odezwała.
  - To był mój brat. Po prostu się z nim witałam!
  - Czyli to nie był twój facet? - Zrobiło mi się głupio.
 - Nie, ja nie mam faceta. No chociaż jest taki jeden co to wpadł mi w oko. Miły, skromny, przystojny brunet. - Zaraz! Ona chyba mówi o mnie, nie? No bo ten, wszystko by się zgadzało. 
Brunetka przejechała dłonią po moim policzku, żeby po chwili wpić się w moje usta. O ja pierdolę, całuję się właśnie z najpiękniejszą i najcudowniejszą dziewczyną na świecie. Chwilo trwaj wieki!






Julia:

      Po dobrej godzinie zaczęłam się rozkręcać. Wcześniej chyba nie odważyłabym się wejść na stół z Larsem Ulrichem i tańczyć do kawałka Sex Pistols, wydzierając się co trochę słowami 'No future!'. Taaa.
Ale było zajebiście, dawno się tak dobrze nie bawiłam. Nagle zaczęło mi się jednak kręcić w głowie. Zrobiłam krok do tyłu i spadłam ze stołu prosto w ramiona Rudego. Odetchnęłam z ulgą. 
  - Dziękuję. - Uśmiechnęłam się, mam nadzieję, uroczo.
  - Nieźle tańczysz. - Axl pokiwał wymownie brwiami i odstawił mnie na miejsce.
  - Jestem ciekawa jak ty tańczysz. - Po moich słowach Rose chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Od razu zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki.
  - Dobrze się poruszasz, zajebiście śpiewasz, co jeszcze potrafisz? - mruknęłam z cwaniackim wyrazem twarzy. 
  - O wiele rzeczy. - Uśmiechnął się łobuzersko. Po paru utworach oznajmiłam, że idę się czegoś napić. Kiedy tak stałam przy stoliku i robiłam sobie drinka podszedł do mnie Hetfield.
  - Wspominałaś coś, że jesteś moją fakną...
  - Największą! - rzuciłam nie odrywając wzroku od butelek.
  - To może miałabyś się ochotę zabawić ze swoim idolem? - wymamrotał opierając się o stół.
  - Wybacz, ale jednak odmówię. Nie jestem TAKĄ fanką.
  - No trudno... Przynajmniej masz szacunek do siebie. A to dla mnie coś nowego.
  - Ale myślę, że ta rudowłosa byłaby chętna - dodałam wskazując głową na kobietę z nienaturalnie wydętymi ustami, która opierała się o ścianę i bacznie nas obserwowała.
  - Zaraz wracam! - zawołał James i ruszył w jej kierunku.
Ja natomiast jednym łykiem opróżniłam soją szklankę. To jednak nie był koniec, nie, nie... Wszystkiego trzeba spróbować! Wkurwiało mnie tylko to, że cały czas podchodzili do mnie jacyś napaleni goście, ale szybko spławiałam ich jakimś "miłym" słówkiem. W końcu powrócił do mnie Hetfield.
  - I jak było?
 - Zajebiście! Laska ma wprawę - wysapał. - Nieźle ci idzie to picie jak na kobitkę. - Akurat popijałam wódkę z gwinta.
  - Coś sugerujesz?
  - Nie, nie. Ale wiesz, my faceci bardziej się nadajemy do picia.
  - Zakład? - rzuciłam z cwaniackim uśmieszkiem.
  - Dobra.
Chwyciłam za dwie butelki czystej wódki i ruszyłam do salonu.
  - Ej słuchajcie! Ta blondyna chce się ze mną zmierzyć w piciu! - zawołał na cały salon. Rozległy się gwizdy i cięte komentarze.
  - James, nie wstyd ci takie zakłady podejmować? - zadrwił Kirk, który został momentalnie skarcony przeze mnie wzrokiem.
  - Na czas? - spytał zasiadając koło mnie na kanapie. Przytaknęłam głową i podałam mu jedną butelkę.
  - Start! - wydarł się Lars, a my od razu przechyliliśmy butelki. Co chwila musiałam robić sobie jednak przerwy, bo zwyczajnie wykręcało mi twarz. Ale że James opróżnił już prawie połowę, nie mogłam być przecież kurwa gorsza, piłam dalej! W pewnym momencie odłożył szybkim ruchem jeszcze niedopitą butelkę na podłogę i pobiegł do łazienki. Ja natomiast zwycięsko opróżniłam swoją do końca.
  - Kurwa, niezła jesteś - wystękał zielony na twarzy wracając do salonu. Wszyscy zaczęli się z niego nabijać. Biedactwo... Nim się spostrzegłam byłam podrzucana w górę i w dół przez obcych mi kolesi. Kim jestem? Jestem zwycięzcą! I... zaraz puszczę pawia.






Kamila:

      Siedziałam sobie na kanapie i popijałam wino. Nim się zorientowałam dosiadł się do mnie Sixx. Spojrzałam na niego przepraszająco. Było mi naprawdę wstyd. Od mojej ucieczki nie odezwałam się do niego ani jednym słowem.
  - Nikki, ja... przepraszam - wymamrotałam.
  - To ja przepraszam, nie powinienem być taki nachalny. Nie gniewasz się?
  - Oczywiście, że nie! Wiesz, że cię bardzo lubię, ale jako...
  - Tak wiem. - Przerwał mi. - Zapomnijmy o tym. Może... Zatańczymy? - Wstałam od razu na równe nogi i zarzuciłam ręce za jego szyję. Wirowaliśmy wokół innych par i śmialiśmy się głośno. Obok nas tańczyli Berry ze Stradlinem, a jeszcze dalej udało mi się dostrzec Julie, obracaną przez Cliffa
W pewnym momencie poczułam odepchnięcie. Oho, Slash. 
  - Gdzie z tymi łapskami?! - krzyknął zdenerwowany i zaczął popychać zdziwionego Sixxa.
  - Saul, tylko tańczyliśmy. - Wywróciłam oczami.
  - Tak? A czemu temu chujowi łapy non stop schodziły na twój tyłek? 
  - Chodź tu, zazdrośniku. - Przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam. Niby jeden gest, a facet od razu staje się potulny jak baranek. Wyszeptałam jeszcze do Nikkiego "przepraszam" i pociągnęłam Hudsona na parkiet. Na szczęście Sixx szybko znalazł sobie inną partnerkę do tańca. Nawet lepszą niż ja, bo ta wiła się po nim jak po rurze w klubie go go.
Gdy tak tańczyliśmy do salonu wszedł Steven z całą stertą pizzy. Wszyscy się na niego rzucili i chłopak w momencie stał się bohaterem imprezy. 
  - Kurwa, co za hieny. - Wydostał się w końcu z tłumu. - No nic! Odbijany! - Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech i zostałam porwana w jego objęcia. 





Axl:

      Było już chyba po trzeciej, ale zabawa nadal trwała w najlepsze. W sumie od dłuższego czasu łaziłem za pijaną już Julie, bo bądźmy szczerzy. Bałem się, że ktoś ją przeleci, a to by mi się kurwa nie spodobało. Zresztą, jej na trzeźwo pewnie też nie.  
Nagle moją uwagę przykuł James, więc podszedłem do niego.
  - Ej stary, co ty odpierdalsz? - spytałem z rozbawieniem. 
  - Nie ma wódki! Skończyła się! Został tylko zapach... - wyjęczał załamanym głosem wtykając nos do pustej butelki.
  - Coś się chyba jeszcze znajdzie - powiedziałem, na co James od razu się rozchmurzył. 
  - Ej Axl, ta dupcia, którą zabrałeś na koncert to właśnie ona? - Tu wskazał na przytulającą się teraz do Adlera Julie.
  - Ta.
  - Kurwa, dobra jest. Jakby jej się znudziło patrzenie w ten twój brzydki ryj to przyślij ją do mnie.
- To chyba nie będzie konieczne - odburknąłem i popchnąłem go w stronę alkoholu. Sam udałem się do blondynki.
  - Też widzisz te latające iskierki? - spytała i zaczęła się obracać wokół własnej osi.
  - Nie?
  - Tu latają. Steven też widzi. - Westchnęła i ziewając zaczęła kierować się w stronę sypialni. Ruszyłem za nią. Na moje szczęście w pomieszczeniu nikogo nie było. Zatrzasnąłem drzwi i przyciągnąłem ją do siebie.
  - Co robisz? - Odwróciła się i zmierzyła mnie podejrzliwym, jednak zapijaczonym wzrokiem.
  - Kusisz mnie, wiesz? - Przygniotłem ją do ściany i zacząłem namiętnie całować zaczynając od szyi, a kończąc na jej wargach. Dziewczyna wplotła dłonie w moje włosy, a nasze języki zaczęły się ze sobą drażnić. Momentalnie przypomniałem sobie jej ostatnie słowa: 'Musiałabym być naprawdę zajebiście pijana, żeby się z tobą przespać'. Cóż kochana... Teraz jesteś bardzo, bardzo pijana i zamierzam zrobić to na co od dawna mam ochotę.
Sprawnym ruchem odpiąłem jej stanik i zacząłem zjeżdżać dłońmi coraz niżej... Nim się spostrzegłem Julie odpięła mój pasek, po czym ściągnęła ze mnie koszulkę. Kiedy pozbyliśmy się nawzajem każdej części garderoby, podniosłem ją lekko do góry i zacząłem jeździć swoim językiem po jej brzuchu, zaczynając od pępka i ciągnąc go coraz wyżej i wyżej. Po chwili chwyciłem ją za pośladki i przeniosłem na łóżko. Sam natomiast zacząłem szperać w szufladce w poszukiwaniu cholernej prezerwatywy. Gdy wreszcie ją znalazłem założyłem delikatnie i powróciłem do nagiej Julie, która zagryzała teraz swoją dolną wargę. Od razu znalazłem się nad nią i opierając dłonie koło jej głowy zacząłem w nią gwałtownie wchodzić. Nadawałem coraz szybszy rytm, a ta tylko wbijała paznokcie w moje plecy. Po wszystkim opadłem zdyszany obok niej i próbowałem złapać oddech. Blondynka chyba jednak czuła niedosyt, bo usiadła na mnie okrakiem i zaczęła rysować palcem kółka po moim torsie. Było jej mało?
Mnie o takie rzeczy długo prosić nie trzeba.
Kontynuowaliśmy moje ulubione zajęcie, które Julie zakończyła głośnym jękiem. Na widok rozczochranej blondynki mimowolnie się uśmiechnąłem, po czym przejechałem dłonią po jej talii. 
Zaraz potem sięgnąłem po kołdrę i jednym ruchem przykryłem nasze nagie, rozgrzane ciała. 
  - Jesteś zajebisty - wybełkotała.
  - Ty też moja... - zastanowiłem się przez chwilę. - Rocket Queen.



21 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział, no i... nie wiem, co jeszcze napisać xD jestem fanką pary Julie-Axl :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Axl i Julie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawde niezły rozdział.Kiedy sie mamy spodziewac kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Julie i Axl są zajebiści <3 ciekawe czy Julie będzie zła na siebie, że zrobiłą to z Axlem po pijanemu. Ciekawe też czy Duff się o tym dowie. pisz szybko kolejny rozdział !! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Huhuhuhu. Suuuuper. Warto było czekać :)
    Julia to mocną ma głowe, że nawet James nie dał rady. Moment z wąchaniem butelki, hahah :D
    Zgadzam się z komentarzami od anonimków!
    Boje się, że gdy Duff się dowie o coraz lepszych stosunkach Julki i Axla, to się załamie, bo jednak zależy mu na niej.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuuper, jeden z najlepszych rozdziałów <3 I wcale nie za dużo dialogów ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurwa biedny Duffy. Nie da się chyba niczego napisać, żeby było dobrze XD Ale oczywiście para Jullie i Axl od początku przypadła mi do gustu ;3 Jakoś mi się wydaje, że panna Julia nie będzie zadowolona z takiego obrotu sprawy Pisz XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle zajebiście, super rozdział ;). Para Axl and Julie świetna, tylko boje sie o biednego Duffa, czy sie dowie i mam nadzieje że sie nie załamie. Moment z wąchaniem wódki po prostu JEBŁAM ! ♥ XD Oczywiście czekam na kolejny rozdział, kiedy możemy sie go spodziewać ? I ciekawi mnie co będzie z Izzym i Berry dobre połączenie. No nie wiem co można jeszcze napisać <3 Kocham ten blog !

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział zajebisty! Axl w końcu dopiął swego. Izziego pocałowała jego ukochana kelnerka, między Kamilą i Slashem ok. Tylko szkoda mi Duffa :(
    Ale i tak jest świetnie :)
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  10. No i jest kurwa zajebiście ! Najlepszy z najlepszych ten rozdział :D
    Izzy całował się z Berry *o* Axl jak wykorzystał Julie hahaha xD
    Tylko mi Duff'a szkoda, bo jak przyjedzie to się załamie. Co do Slash'a i Camile to jest tak jak powinno być :) I jeszcze Steven. Wyobrażam go sobie jak wozi pizze. Otwierasz drzwi, a tu zajebisty Adler :) Ale by było xD
    Chłopcy z Metallici są świetni ! :D Wg wszystko było tutaj świetne ! :)
    Czekam na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten rozdział to po prostu MIAZGA! Z niecierpliwością czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział cudowny jednak moja kochana Julko... Nie zostawiaj Duffa samego, proszę. :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajebisty rozdział, z resztą jak zawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny! Izzy i Berry ♥ No i Axel & Julie... Cóż, moim skromnym zdaniem to trochę ją wykorzystał, ale zobaczę co się stanie dalej ;)
    Także jeszcze raz świetne, uwielbiam ta historię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, miało być Axl oczywiście! Cholerna autokorekta... :D

      Usuń
  15. Niech ktoś
    pójdzie na koncert AC/DC i proszę wkręć jeszcze WASP do jakiegoś rozdziału bo basista z tamtych czasów jest z polski :D uwielbiam to jeżeli to by była książka to należała by do nielicznych które bym przeczytał <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam i... JEST CHOLERNIE DOBRY ♥ Muszę nadrobić zaległości, bo zapomniałam nawet że jest to tak uzależniające :)) Cudo, cudo , cudo ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Impreza z Metą, Gunsami i Mötley Crüe?! LEPIEJ BYĆ NIE MOŻE!:D biedny Duffy, taka zabawa go ominęła.

    Jamesa opisałaś zajebiście. Ten konkurs picia był ekstra XD taki totalnie w jego stylu :)

    Ah, Slash ty zazdrośniku! XDD przecież ona tylko z Sixxem tańczyła. Ale rozumiem nieco obawy Hudsona, to jednak Nikki Sixx - trzeba na niego uważać XDDD

    Ahhh, to się nieźle Axl z Julcią zabawili :D tylko żeby ona rano nie żałowała :o ale przynajmniej Gunsi będą kolejną piosenkę mieli :)

    W ogóle alkohowe zakupy w towarzystwie Axla też były zajebistą sceną :)

    No i w końcu Izzy i Berry są tak jakby razem! <3 awww! <3

    Superancki rozdział :D

    Pozdrawiam cieplutko i lecę dalej ;*
    Lady Stardust <3

    OdpowiedzUsuń