czwartek, 18 lipca 2013

Welcome to the Sunset Strip - część 12





Julia:


      Razem z przyjaciółką siedziałyśmy sobie w kuchni i przeglądałyśmy jakieś czasopismo. W radiu leciały  świąteczne piosenki, bo w końcu mieliśmy już grudzień. Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc Last Christmas.
Nagle do kuchni weszli wszyscy Gunsi, więc nie odrywając wzroku od gazety postanowiłam zadać bardzo istotne pytanie.
  - Ej chłopaki, obchodzicie święta, no nie? - Spojrzeli się po sobie i zaczęli śmiać.
 - Jeśli świętami nazywasz chlanie to pewnie - odpowiedział za nich wszystkich McKagan.
 - Co powiecie na to, żebyśmy w tym roku trochę zmieniły waszą tradycję? - kontynuowała Kamila.
  - Ale, że niby co? - Steven podrapał się po głowie.
  - No wiecie, jakieś dobre żarcie, prezenty... Oczywiście tanie. - Wyszczerzyłam się szeroko. - Zgadzacie się?
  - Why not - wymamrotał Izzy bez większego entuzjazmu, na co reszta jedynie mu przytaknęła. 
  - W takim razie... Jedziemy na zakupy! - Klasnęłam w dłonie.
  - Na jakie znowu zakupy? - wymamrotał z niezadowoleniem Saul.
  - No trzeba kupić choinkę, bombki, lampki i inne duperele!
Wszyscy głośno jęknęli.
  - A teraz ubierać się i pakować do vana!
  - Tak jest szefowo! - Z chłopaków chyba tylko Steven był podekscytowany. 
Tak czy siak wpakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do większego marketu. Kiedy byliśmy na miejscu, postanowiliśmy się rozdzielić. Ja z Duffem poszłam na akcesoria, Slash z Kamilą poszli po lampki, a Steven, Axl i Izzy zadeklarowali, że znajdą choinkę...






Slash:



      Razem z Camille mamy znaleźć jakieś zasrane lampki. W ogóle pomysł z tymi całymi świętami mi się zbytnio nie podoba, wolę się kurwa napić, a nie. Nie chciałem jednak psuć nikomu humoru, więc nie wyrażałem swojej opinii na ten temat. I tak się w te święta schleję i tak.
  - Saul, co powiesz na te? - zapytała szatynka trzymając w ręku jakieś świecidełka. Wzruszyłem tylko obojętnie ramionami. - Chyba, że te lepsze? - Pokazała inne dla porównania.
  - Kurwa, to lampki i to lampki, bierz, które chcesz - odburknąłem i zacząłem się rozglądać po sklepie.
Dziewczyna rzuciła je i zdenerwowana zaczęła iść szybkim krokiem w przeciwną stronę.
  - Ej, Camille, gdzie idziesz?!
  - Chuj ci do tego. Sam sobie wybieraj. - No tak, masz świetne podejście do kobiet Saul, rób tak dalej. Zacząłem za nią biec i po chwili chwyciłem ją za rękę.
  - Zostaw mnie.
 - Przepraszam. Po prostu nie przepadam za świętami i ten cały klimat mnie nie rusza.
  - To chyba nie powód, żebyś był dla mnie taki chamski? Zresztą od dłuższego czasu jesteś.
  - Masz rację. Masz cholerną rację. Przepraszam cię, poprawię się. - Zrobiłem maślane oczy, z czego najpierw musiałem odgarnąć włosy do tyłu, żeby mogła je w ogóle zobaczyć.
Dziewczyna przystanęła i spojrzała się na mnie jak na kompletnego idiotę.
  - Chodź, pójdziemy po te pierdolone lampki, bo jeszcze podpadniemy Julie i zrobi się nieprzyjemnie. - Westchnąłem, a Camille zdobyła się wreszcie na lekki uśmiech. Chwyciłem ją za rękę i już po chwili wybieraliśmy te pieprzone świecidełka.






Izzy:

      Więcej z tymi idiotami nie przychodzę już do sklepu. Axl podchodził ciągle do jakichś starszych babek i udawał, że je podrywa, a Steven biegał jak oszołomiony, bo zobaczył promocje na piwo. Tylko ja szedłem prosto przed siebie z rękami w kieszeniach. Nagle usłyszałem jakiś hałas. Odwróciłem się i zobaczyłem jak staruszka napierdala Rudego torebką po głowie. 
  - Ej spierdalamy, bo to babsko mnie straszy ochroną - zakomunikował podbiegłszy do mnie, po czym przyśpieszył kroku.
  - Czyżby pan Rose bał się ochrony? - zacząłem go podpuszczać. Udawał, że nie słyszy. Zawołaliśmy Stevena i poszliśmy po to pieprzone drzewo.
  - Tą bierzemy! - krzyknął podekscytowany Adler.
  - Taką małą, lepiej weźmy tą. - Wskazałem na większą.
Po paru minutach sporu wybór został dokonany. Steven z Axlem podnieśli drzewko a ja zacząłem ich kierować. Nagle w markecie rozległ się huk... Rose upuścił z rąk choinkę, a ta upadając zaczęła przewracać pozostałe. Już miałem go zwyzywać, kiedy nagle podszedł do nas wielki mężczyzna, a obok niego stała tamta staruszka. Rudy natomiast zaczął biec w drugą stronę. Co tu się, kurwa, dzieje?
  - Czy to ten? - Ochroniarz zapytał się kobiety.
  - Tak, to ten łobuz! Drań skończony! - zaczęła krzyczeć. Niestety, albo może stety, Rose się potknął i po chwili wrócił do nas, tyle że za ręce kurczowo trzymał go tamten goryl.
  - To pan próbował okraść tą panią?
  - Co kurwa, ja jej nie chciałem okraść! Czy ja wyglądam na pierdolonego złodzieja?! - zaczął się wyrywać. Czułem, że zaraz wybuchnie. I tak też się stało. Axl wyrwał się ochroniarzowi i uderzył go z pięści w twarz. Wtedy to już podbiegli następni ochroniarze i zaczęli nas prowadzić do wyjścia, a tak dokładniej mieliśmy udać się na komisariat.
Cuuudownie.






Duff:

      Wygłupialiśmy się z Julie stojąc przy półce z akcesoriami, kiedy zobaczyliśmy jak do wyjścia zmierzają  ochroniarze, a przed nimi Izzy, Steven i rozwścieczony Axl.
  - Nosz kurwa, co znowu?
  - Chodź, idziemy do nich, szybko - powiedziałem i pociągnąłem za sobą blondynkę.
  - Duff! Czapka!
 - No tak... - Zawiedziony odłożyłem na miejsce czapkę Mikołaja i z powrotem zacząłem kierować się do wyjścia. Wtedy zza zakrętu wyłonił się Saul z Camille.
  - Gdzie tak biegniecie? - spytali. My tylko wskazaliśmy ręką na chłopaków i po chwili wszyscy byliśmy już na zewnątrz.
  - Przepraszam! To nasi przyjaciele, co się stało? - Julie podeszła do jakiegoś ochroniarza.
  - Jadą z nami na komisariat. Jeden z nich chciał okraść tamtą panią, po czym pobił jednego z ochroniarzy. - Ciekawe który... - Dodatkowo zdemolowali sklep. 
W czwórkę wpakowaliśmy się do vana i pojechaliśmy za radiowozem. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Usiedliśmy na korytarzu, a do sali po kolei wchodzili Axl, Izzy i Steven.
W końcu po jakiejś godzinie wypuścili Izziego i Stevena, ale był jeszcze jeden problem. Axl został aresztowany.
  - Za co wy go aresztowaliście?! Przecież nic nie zrobił! - wydarła się na policjanta już nieźle wkurzona tą całą sytuacją Julie. Było mi jej w tym momencie żal. Laska się starała, chciała stworzyć fajną atmosferę, ale ta ruda pała jak zwykle musiała coś odpierdolić.
  - Najprawdopodobniej chciał się dopuścić kradzieży, zdemolował sklep, pobił ochroniarza, już nie wspominając o jego agresji, a pani chce nam wmówić, że nic nie zrobił? Poza tym, pan Rose nie jest nam obcy. Chce pani, żeby stąd wyszedł, to niech pani wpłaci kaucję.
  - Ile? - spytała.
  - Dwieście dolarów.
  - Że co kurwa?! Dwieście dolców za tego chuja? - krzyknął Slash.
  - I co teraz? - Skierowałem pytanie do wszystkich. Zaczęli kręcić głowami, ale nikt nie zamierzał raczej wyciągać kasy, tym bardziej, że jej nie posiadaliśmy.
  - Dobra, ja zapłacę. Idźcie już do domu, poradzę sobie. Spróbuję jeszcze z nimi ponegocjować... - Ostatnie słowa wypowiedziała nieco ciszej, z wiadomej przyczyny.
  - Ale Julie... To kurwa nie fair - wtrącił się Stradlin. 
  -  I tak będzie mi musiał oddać tą kasę, no nie? Idźcie już. - Zrobiliśmy jak kazała. 







Julia:

  - Panie władzo... Nie za wysoka ta kaucja? No proszę, przecież są święta!
  - Dwieście. - powiedział stanowczo policjant, a ja gotując się w środku wzięłam trzy głębokie oddechy. 
  - Kurwa, niech pan będzie człowiekiem. Czy ja na na prawdę za tego chuja muszę wydać swoje ciężko zarobione dwieście dolarów? - jęknęłam. 
- Jeśli chce pani, żeby stąd wyszedł to tak. - Złapałam się za głowę, po czym udając, że strasznie tu gorąco rozpięłam dwa guziki w swojej koszuli. No dobrze, w końcu są święta... Sto pięćdziesiąt dolarów, ale ani dolara mniej!
  - No! Wiedziałam, że z pana jest normalny człowiek - mruknęłam i z bólem serca wręczyłam mu banknoty.  
Policjant zniknął na chwilę, po czym wrócił z Axlem u boku.
Ten spojrzał się na mnie zadowolony, a ja tylko wywróciłam oczami i udałam się w stronę wyjścia.
  - Wesołych, kurwa, świąt! - krzyknął na cały komisariat i wychodząc trzasnął głośno drzwiami.
Szłam szybkim krokiem w stronę Hell House, nie zwracając w ogóle uwagi na to co Rose mamrotał pod nosem.
  - Ej, co jest? - spytał się podbiegając do mnie.
  - Zadowolony jesteś z siebie? - rzuciłam  zdenerwowana.
  - Ale o co chodzi? 
 - To miały być normalne, zwykłe zakupy, bez żadnych zbędnych atrakcji - powiedziałam wolno, ale bardzo wyraźnie, bo do tego ułoma chyba nic nie docierało.
  - Bez przesady. Ja tylko się z tą staruszką droczyłem, to ona zaczęła mnie napieprzać torebką i jeszcze oskarżyła mnie o kradzież. Stara jędza. A temu ochroniarzowi się należało - No tak, logiczne. Chyba trzeba było urwać temat.
  - Ale wiesz, że oddajesz mi pieniądze?
 - Serio? - Skrzywił się. - Wiesz, mogę ci to zrekompensować w inny sposób... - Uśmiechnął się łobuzersko i objął mnie w biodrach.
  - Nie, dziękuję. - Odsunęłam go od siebie. 
  - Dobra, oddam ci te pieniądze... Jak będę miał.
Nie, nigdy ich nie oddał.




...





      Święta na szczęście minęły dalej spokojnie. Wprawdzie choinki i lampek nie było, ale nie obyło się bez prezentów i odpowiedniej muzyki. Na świąteczny obiad miała przyjść do nas Michelle, bo Axl ze Slashem ją zaprosili, ale na szczęście coś jej wypadło i nie przyszła. Ostatnio z Kamilą ciągle snujemy jakieś plany wyeliminowania blondyny z naszego towarzystwa, ale na razie żaden z nich nie wypalił. Nie nasza wina, że jest tak irytująca. Ostatnio zbliżyła się również do Saula, co mnie martwi. Jeśli ta szmata zepsuje związek mojej przyjaciółki, to uduszę ją własnymi rękami. Ekhm, wracając do świąt i miłej atmosfery... Izzy podarował każdemu woreczek heroiny. Pomysłowe. Slash ze Stevenem złożyli się na Danielsy obwiązane jakimiś tasiemkami w nieumiejętne kokardki. Duff poszedł w ich ślady, tyle że z wódką. Axl rozdał nam po paczce prezerwatyw... A ja wraz z Camille przygotowałyśmy dla każdego kasety ze składankami, co, sądząc po ich minach, przypadło im do gustu.






Kamila:



  - Ej... Camille. Może byś założyła wreszcie swój prezent, hm? - Mulat leżał koło mnie na łóżku i uśmiechał się cwaniacko.
  - Chciałbyś - parsknęłam.
  - A no chciałbym. No proszę cię... Zrób to dla mnie - zaczął całować mnie po szyi.
W końcu podniosłam się z łóżka i chwytając za torebkę, w którym znajdował się prezent od Saula poszłam do łazienki. Dobrze, że nikogo nie było w domu. Ubrałam się w owe wdzianko i ruszyłam do sypialni.
  - O kurwa. Ja to wiedziałem co wybrać. - Zmierzył mnie pożądliwym wzrokiem. Uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy.
  - Boże, żyję z erotomanem... - Wywróciłam teatralnie oczami.
  - Bez przesady. Chyba lubisz to we mnie, skoro się dla mnie przebrałaś. - Pokiwał wymownie brwiami. 



  - Dobra. To mam tu tak stać czy mogę iść się przebrać? - To koronkowe, czerwone body, czy cokolwiek to było, zaczęło mi się wpinać w tyłek. Ugh. 
  - Stój! - zawołał Slash i podbiegł do mnie. Przejechał dłońmi po moim ciele i chwytając mnie za pośladki podniósł i rzucił na łóżko.
Leżąc i śmiejąc się jak debilka patrzyłam na Slasha, który szybkimi ruchami pozbywał się swojej garderoby. Kiedy był już całkiem nagi wziął się za mnie.
  - No... To teraz pozbędziemy się twojego ubranka.
  - Ty to nazywasz ubrankiem? - Pokręciłam głową. - A właśnie, powodzenia życzę.
Saul długo męczył się z moim wdziankiem, ale w końcu mu się udało. Całując mnie po całym ciele i szepcząc sprośne słówka przeszedł w końcu do konkretów. Był perfekcyjny w tych sprawach. Dreszcz przeszedł każdy centymetr mojego ciała...




12 komentarzy:

  1. poniewaz jestem zbyt leniwa zeby sie zalogowac, a ten caly laptop jest po francusku, wiec postanowilam ze logowac sie nie bede....
    ekhm. no wiec tak,
    akcja z Axlem w sklepie- bardzo pomyslowe.
    scena na koooooncu- super :*
    ps. tez mnie wnerwia ta Michelle xDDDDD
    dziekuje za uwage, ale nie dobranoc xDDD :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też wnerwia ta Michelle. :D xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też wnerwia ta Michelle. :D xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Święta= fajny rozdział XD
    Coraz lepiej piszesz :)
    Michelle wnerwia chyba wszystkich XD
    No cóż, czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowy ;3

    http://fuck-yeah-guns-n-roses.blogspot.com/2013/07/rozdzia-8.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekhem.. Zaczynam.
    Świetny rozdział. Święta. To zawsze robi zajebistą atmosferę na cały dzień :)
    Wielbię cię za to jak opisujesz sytuacje i wymyślasz fabułę.
    Wnerwia mnie ta cała Michelle. Dobrze, że Duff ją zlewa. Martwię się tylko o Slash'a. Ta suka nie może rozbić Camille związku !
    Nie wyrobiłam przy momentach, gdy Jullie tak usilnie chciała zrobić te święta, a chłopcy myśleli tylko o piciu.
    Zajebista akcja w sklepie. Śmiałam się jak pojebana xD Axl podrywał staruszki hahaha. Steven ekscytował się przeceną piwa ;>
    Trochę zmartwiła mnie ta akcja Camille - Slash. Mulat był taki niemiły.. No, ale na szczęście szybko im to minęło xD Zajebiście, że na świętach nie było Michelle. A no i zapomniałam powiedzieć, że fajne sobie prezenty dali :D Ogólnie podsumowując rozdział był meegakurwawyjebisty w kosmos :* Kocham tego blooogaa :D Dawaj mi szybko kolejny rozdział:3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie !!
    Masz talent. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału kocham to co piszesz.
    Hahahahah, jeszcze tylko brakuje żeby Julia, pobiła się z Michelle ! :D
    To by było niezłe. Sama jestem Julia : >
    Czekam z niecierpliwością na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. JA PIERDOLE TO TY JESTEŚ BOGIEM JULIA B))

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadrabiam, nadrabiam i jeszcze raz nadrabiam, więc nie licz na razie na komentarz. Jak skończę to się wysilę.Nie ma to jednak jak wakacje ^^ Promocja piwa xD Akcja w sklepie - genialna. No nic, lecę dalej.
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
  10. Gunsowe święta to musi być coś! Uwielbiam takie rozdziały :D

    Oczywiście w przypadku tych pojebów kochanych nie mogło się obyć bez przypału XD

    A Slash się w Grincha bawi, że taki marudny? XD

    Japierdziele, Axl to musi coś odwalić XD no nie ma innej opcji haha ale żeby staruszki podrywać? XD
    Już widzę jak go ta baba torebką napierdala XD

    Już myślałam, że rudy będzie miał święta w areszcie, ale jednak Julcia ma dobre serducho <3

    Prezenty od chłopaków genialne XD Ja tam bym Danielsem nie pogardziła :D

    A tak przy okazji, czy ja tu jestem jedyną osobą, której Michelle nie wkurza? XDD serio, polubiłam tą postać, mimo że jest dość pusta itp, ale nosz czuję do niej jakąś sympatię XD

    Lecę do kolejnych rozdziałów
    Pozdrawiam cieplutko ;*
    Lady Stardust <3

    OdpowiedzUsuń