piątek, 12 lipca 2013

Welcome to the Sunset Strip - część 10







Kamila:


      Czas na Sunset Strip płynie szybko. Pamiętam jak wczoraj nasz pierwszy dzień w Hell House. Od tamtego czasu minęły trzy miesiące. Jest listopad. Dosyć ponury i deszczowy. Praktycznie leje non stop.
Julia szybko poradziła sobie ze strachem, co mnie nie zdziwiło. Martwi mnie tylko to, że ostatnio ciągle zapija smutki. Chodzi przygnębiona, ale nie wiem dlaczego. 
Tak poza tym? Ciągle imprezujemy. Kluby, zabawa, narkotyki, alkohol. Ja staram się ograniczać, ale wiadomo, jakoś strasznie powściągliwa to nigdy nie byłam i nie jestem. W sumie... Takie życie mi się podoba i w zupełności odpowiada. Oczywiście do pracy zawsze chodzimy trzeźwe. Nie chcemy jej stracić. To by była tragedia.
Ze Slashem układa nam się bardzo dobrze. Jedyną rzeczą co mnie w jakiś sposób zasmuca, czy denerwuje jest to, że do naszego związku wkradła się monotonność. Czegoś mi brakuje, a tak dokładniej jakiegoś... Hm, szaleństwa? Nie,  jednak nie. Szaleństwo to my mamy na co dzień. 
Uznałam, że będę na razie siedzieć cicho. Co? Mam do niego podejść i powiedzieć: 'Hej, Saul. Zróbmy coś zaskakującego, bo mi się nudzi.' Idiotyzm. Powinnam się cieszyć z tego co mam. 
      Dzisiejszego wieczoru Gunsi wyszli do klubu, więc zostałyśmy w domu same. Na początku siedziałam w salonie i oglądałam serial, ale nagle do moich uszu doszedł znajomy dźwięk. Wyłączyłam telewizor i ruszyłam do sypialni. Przyjaciółka siedziała na podłodze i popijała duszkiem Danielsa. W pokoju rozbrzmiewał zaś utwór TSA - 51.
  - Wzięłaś kasety? - spytałam z delikatnym uśmiechem, a dziewczyna odwróciła się gwałtownie.
  - Pewnie. Nie mogłam się z nimi rozstać - powiedziała cicho i uśmiechnęła się jakby sama do siebie. Usiadłam koło niej i zaczęłam wsłuchiwać się w nieco przygnębiający tekst.
  - Kamila? - Julia wbiła we mnie swój smutny wzrok.
  - Tak?
  - Nie tęsknisz czasem?
  - Za czym? - Nie wiedziałam do końca o co jej chodzi.
  - No za rodziną, przyjaciółmi?
 - Czasem tęsknie, jasne, ale rzadko o tym myślę. Zresztą, najlepszą przyjaciółkę mam przy sobie. - Puściłam do niej oczko. - A ty, tęsknisz?
  - Cholernie. - Westchnęła i wzięła kolejnego łyka whisky.
  - Chcesz...
  - Nie. - Przerwała mi szybko. - Jest dobrze jak jest. Ja tak tylko...
  - Słuchaj, tak dawno nigdzie nie byłyśmy same. Zróbmy sobie babski wieczór, może pójdziemy do jakiegoś klubu, zabawimy się, hm? 
  - Nie chce mi się zbytnio  - odpowiedziała leniwie.
  - Bez gadania. Idź się ubrać i ruszamy na miasto. - Podeszłam do jej torby, wybrałam ciuchy i popchnęłam ją w stronę łazienki. Ja w tym czasie założyłam szpilki i rozczesałam włosy. Po chwili w salonie zjawiła się już moja przyjaciółka. 
  - No, nareszcie wyglądasz jak człowiek!
  - Aż tak źle ostatnio wyglądałam? - spytała zawstydzona.
  - Nie, ale w szpilkach to cię dawno nie widziałam. - Zaśmiałam się i podałam jej owe buty. Po godzinie popijałyśmy już kolorowe drinki w niedawno przez nas odkrytym barze Troubadour. 









Slash:



      Razem z resztą tych pojebów wybrałem się do Whiskey A Go Go. Ja siedziałem teraz w rogu popijając Danielsa, Steven leżał pod stołem, Izzy był w pełni skupiony na swoim papierosie, a Duff z Axlem żywo dyskutowali na temat jakiegoś nowego kawałka.
  - Saul? To ty? -  Usłyszałem nagle znajomy głos, więc uniosłem leniwie głowę do góry.
 - Michelle?! - krzyknąłem wytrzeszczając oczy. Chłopaki momentalnie przerwali swoje wcześniejsze czynności i zaczęli się jej przyglądać. No cóż, laska z niej była zawsze. Utapirowane blond włosy, skąpa sukienka i mocny makijaż. Cała ona.
  - O, czyli mnie pamiętasz. - Zaśmiała się słodko.
  - No jasne, że pamiętam. - Wyszczerzyłem się do niej i zrobiłem jej miejsce obok siebie. - Jak tam życie? Co porabiasz na Sunset? - zapytałem cały czas lustrując ją wzrokiem.
  - Życie jak życie. Znasz mnie, nigdy się nie nudzę. - Pokiwała wymownie brwiami. 
  - No tak...
 - A co u ciebie Saul? - spytała zaciekawiona, po czym zerknęła na każdego z chłopaków. Ach ten jej wzrok. Z jednej strony uwodzicielski, z drugiej skrywający jakiś kaprys?
  - A no wiesz, gram w zespole, w sumie dopiero zaczynamy - wymamrotałem, na co ta przytaknęła głową.  
Długo nie trzeba było czekać, aby odezwał się Rudy. 
  - Może przedstawisz nam swoją koleżankę, co? - Klepnął mnie w plecy i rzucił jej jeden z tych swoich "przezajebistych" uśmieszków.  


                              

  - No... To jest Michelle Young, moja znajoma z liceum. A to Michie są moi przyjaciele z zespołu, Axl, Izzy, Duff, a Stevena pod stołem już znasz. - Popcorn też chodził z nami do tej samej szkoły. 
Chłopaki uśmiechnęli się do dziewczyny, a ta odwzajemniła im tym samym.
Potem zaczęła się gadka szmatka o naszym zespole. Michelle wydawała się być mocno zainteresowana tym tematem.

Oczywiście po chwili Axl zaczął prawić jej komplementy i za jakiś czas siedziała już 
u niego na kolanach. Kurwa, co ta ruda pała ma, że laski do niego tak ciągnie? Ani to ładne, ani to mądre.
Wracając do panny Young... Trzeba przyznać, że się nieco zmieniła, pełniejsze kształty i...  Halo, Saul, masz laskę! Michie się po prostu wyrobiła, o, to miałem na myśli.
      Po trzech godzinach rozmów i chlania zaczęliśmy się zbierać. Zaprosiliśmy Michie na następny dzień do Hell House. Powiedziała, że przyjdzie na pewno. Chyba nie ma nic złego w odnawianiu starych znajomości, nie?









Julia:



  - Witam drogie panie, może mógłbym postawić wam po drinku? - zagadał do nas jakiś gościu w garniturze. Chyba był już nieco spity, ale... my również.
  - Ależ oczywiście - odpowiedziałam poważnym tonem, po czym spojrzałam na Kamilę i obie parsknęłyśmy śmiechem.
  - Co was tak śmieszy? - Poczuł się chyba urażony.
  - Nic, nic, zamawiaj pan i siadaj - rzuciła szatynka.
Mężczyzna zawołał kelnerkę i po chwili przyniosła nam nasze drinki.
  - Jak się nazywacie?
 - Millie i Billie. A ty? - spytałam z rozbawieniem. Czy oni do tych szklanek coś dosypują?
  - John.
  - Mmm... John, a kim ty jesteś z zawodu, taki elegancki garnitur... - Przybliżyłam się do niego i pociągnęłam go za krawat.
  - Ja... Ja pracuję w banku jako prawnik - powiedział i z lekkim przerażeniem spoglądał w moje oczy.
  - Mhm... Taki z wyższych sfer - rzuciła melodyjnie Kamila i również zaczęła się do niego przysuwać.
  - Coś ty taki spięty? - Udałam zatroskaną. Bawił mnie widok jego przerażonej miny. - Rozluźnij się...
  - Bo... Ja ogółem taki trochę nieśmiały jestem.
  - O, spokojnie, zaraz ci przejdzie.
      Po godzinie nasza misja się powiodła. Rozpiłyśmy Johna do tego stopnia, że zaczął nam zamawiać co tylko chciałyśmy. Chyba zapłaci spory rachuneczek. Przez moment zrobiło mi się go jednak szkoda, gdy ten zaczął nam się zwierzać ze swoich problemów. Gadał coś o tym, że go żona zdradza, że jego szefowa jest nim zainteresowana, ale on się jej boi. Normalnie jakbym słyszała scenariusz opery mydlanej.
Kiedy wreszcie zasnął oparty o stolik wyszłyśmy zadowolone z klubu.
  - Ja pierdolę, jakie z nas suki. - Skomentowała Camille.
  - No co? Babski wieczór to babski wieczór.
  - Ale nie żal ci go trochę?
Zaczęłam udawać, że się nad czymś poważnie zastanawiam, po czym wbiłam wzrok w przyjaciółkę i rzuciłam szybkie 'nie'. Obie chwiejąc się na szpilkach ruszyłyśmy w stronę Hell House, ciągle się przy tym śmiejąc. Raz nawet wpadłyśmy do rowu, ale po paru próbach udało nam się z niego wyjść. 
Nagle jednak idąc chodnikiem zobaczyłam za zakrętem mężczyznę, który na imprezie u Motleyów się do mnie dobierał. Mina zrzedła mi od razu.
  - O kurwa - jęknęłam szarpiąc ją za rękę.
 - Co się stało? - spytała wystraszona widząc przerażenie malujące się na mojej twarzy.
  - Tamten facet, on... To ten co chciał mnie...
  - Ten zboczeniec?! - Przytaknęłam szybko głową. - Osz kurwa, wskakuj w krzaki.
  - Co?!
  - No wskakuj - rzuciła stanowczym tonem i popchnęła mnie w to zielsko rosnące obok. Siedziałyśmy bardzo cicho i czekałyśmy, aż tamten mężczyzna sobie przejdzie. 
Niestety, razem z jakimś drugim typem zatrzymał się koło nas. Serce stanęło mi w przełyku. Przypomniałam sobie jego dłonie błądzące pod moją koszulką i szyderczy uśmiech... Ble.  
Po kilku minutach na szczęście odeszli. 
  - Uuu... Babeczki... - Odwróciłyśmy się gwałtownie i zobaczyłyśmy jakiegoś pijanego menela, który oblizywał dziwnie wargi. Wyskoczyłyśmy szybko z krzaków i zaczęłyśmy stamtąd zwiewać. W końcu zdyszane zatrzymałyśmy się i... Tak, z powrotem wybuchłyśmy śmiechem.








Axl:

     Siedząc na kanapie wgapialiśmy się w niewielki ekran naszego telewizora. Skupienie panujące w pomieszczeniu spowodowane przedziwną sztuką zadowalania kobiet męskim przyrządem ukazaną w filmie pornograficznym przerwało trzaśnięcie drzwiami. 
Julie i Camille spojrzały się na nas jak głupie, po czym wybuchnęły głośnym śmiechem. Saul westchnął głośno, podszedł do Camille i po jakimś czasie zniknęli razem w sypialni. Julie natomiast zdjęła szpilki i usiadła z nami na kanapie, a tak dokładniej to między mną a Duffem.
  - Gdzie byłyście? - zapytał McKagan rzucając jej zaciekawione spojrzenie.
  - W Troubadour - wymamrotała ziewając i oparła się o moje ramię. Mamrotała coś jeszcze chwilę pod nosem, aż w końcu zasnęła.
Blondyn spojrzał na mnie złowrogo, no ale do chuja pana, nie moja wina, że zasnęła oparta akurat o mnie!
Później trzeba było gdzieś ją przenieść, ale w sumie i tak nie było nawet gdzie. 
Kurwa, rozumiem, że Slash i Camille są parą, ale czy z tego powodu mają pierwszeństwo i zawsze muszą zajmować sypialnię?!  
Wstałem delikatnie i ułożyłem Julie wygodnie na kanapie, po czym okryłem ją kocem. Kurwa, jaki ja opiekuńczy. My musieliśmy oczywiście spać w czwórkę na podłodze. Męczy mnie już takie życie, ale dobrze, że przynajmniej mamy dach nad głową. Pomińmy fakt, że prawie się rozpada.
Leżąc wzięło mnie na przemyślenia. Postanowiłem sobie odpuścić małą. Nie była mną zainteresowana. Próbowałem się parę razy do niej czasem zbliżyć, ale nie była z tego faktu zadowolona. Pierdolę, nie będę za nikim na siłę latał. Zresztą, McKagan chyba też był na przegranej pozycji. Teraz w mojej głowie siedziała Michelle. Piękna, seksowna blondynka. Trochę pusta, ale dosyć zabawna. Jutro ma do nas przyjść... 
Tak, już mi coś łazi po głowie. Ewidentnie na mnie leci, więc czemu by tego nie wykorzystać?






Slash:

     Camille leżała na łóżku i patrzyła się tępo w sufit. Oprócz tego śmiała się jak głupia do sera.
  - Kiedy wreszcie przestaniesz się śmiać? - spytałem już nieco podirytowany. - W ogóle co dziś robiłyście?
  - Najpierw podrywałyśmy Johna, a potem wylądowaliśmy w krzakach - powiedziała beztrosko.
'No to mnie kurwa pocieszyłaś' - pomyślałem sobie.
  - Jak to wylądowaliście? - powtórzyłem po niej, podkreślając końcówkę zdania.
  - No ja, Julie i jakiś żul.
  - I co wy w tych krzakach... - Przełknąłem ślinę. - Robiliście?
  - Nic, my się chowałyśmy przed tym zboczeńcem.
  - Tym całym Johnem?
  - Nie... Nic nie rozumiesz, Saul. John to spoko gościu! - Nagle dziewczyna usiadła na łóżku i wbiła we mnie poważny wzrok. - Boże... Jakie my byłyśmy dla niego podłe. Saul, czy ja na prawdę jestem taka wredna? - Jej szczęka zaczęła dziwnie drgać. 
  - Przede wszystkim to jesteś najebana. Nie wiem co robiłyście, ale może idźmy już lepiej spać - prychnąłem. 
  - Dobrze. A Slash, nadal mnie lubisz? Nie znudziłam ci się jeszcze? Bo tak ostatnio wieje u nas nudą, nie? - wybełkotała mrugając kilkakrotnie powiekami. 
Te słowa mnie lekko zszokowały.
Dziewczyna przytuliła się do mnie i po paru minutach zasnęła oparta o moją klatkę. Ja już tak łatwo zasnąć nie mogłem. 




14 komentarzy:

  1. była trochę pusta xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowy

    http://fuck-yeah-guns-n-roses.blogspot.com/2013/07/one-shot-skarbie-ducha-nie-da-sie.html

    OdpowiedzUsuń
  3. No i czyżby Axl sobie dał spokój? Czyżby? Nie :c
    Julie niby nie chce mieć nikogo... Może to i dobrze?
    Mam nadzieję, że rutyna Kamilii i Slashowi minie ;)
    Przyjemny, fajny rozdział. Oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielki plus za TSA bo ich uwielbiam. A poza tym wreszcie coś się działo! Nie mówię, że wcześniej same nudy, ale ostatni rozdział był dla mnie mało ciekawy, że tak powiem. No więc jestem pod wrażeniem twoich pomysłów i w ogóle... Ach, no i jeszcze Michelle! Jejku nie wiem co o tym myśleć. W sumie to dobrze że pojawiła się nowa osoba - zobaczymy co na to Julie i Camille, czy Julia będzie zazdrosna, hmm, może Kamila? Czekam na 11!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma za co krytykować *-*
    Jak to Axl z kim innym? ;_;
    Szybko się przeczytało :/ Ale jak zawsze świetne c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam twojego bloga. Masz wieeelki talent :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebiste :)
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. ten rozdział był super
    fajni że było więcej luzu
    a nie cały czas o tej ich miłości

    OdpowiedzUsuń
  9. Axl chuju -,- Już sobie inną znalazł xD Cały on :D
    Co do Slash'a to hmm.. nieładnie się tak za innymi rozglądać :)
    Wg kocham to opowiadanko :* Jest cudne :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiste <3
    '- Najpierw podrywałyśmy Johna, a potem wylądowaliśmy w krzakach. - powiedziała beztrosko.
    'No to mnie kurwa pocieszyłaś' - pomyślałem sobie.
    - Jak to wylądowaliście? - powiedziałem podkreślając końcówkę zdania.
    - No ja, Julie i jakiś żul.
    - I co wy w tych krzakach.. - przełknąłem ślinę. - robiliście?'
    hahahah!
    Uwielbiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  11. Sporo się tu zadziało, nie ma co! :D tu klub, tam klub, tu nowi ludzie ,tam nowi ludzie. Podoba mi się.

    Coś czuję, że ta cała Michelle jeszcze sporo zamiesza w życiu bohaterów, ale wydaje się fajna. Taka typowa glam groupie, a przynajmniej mi się tak skojarzyła :D już mi się podoba XD

    Dziewczyny nieźle zaszalały podczas tego babskiego wieczoru. Biedny John XDD choć w sumie nie jest mi go jakoś specjalnie szkoda XDD przynajmniej w jego, z tego co wynika, dość nudnym życiu wydarzyło się coś ciekawego.

    Akcja z tym gwałcicielem i krzakami też bardzo fajnie wypadła. Już się wystraszyłam, że je jednak zobaczył i coś im zrobi. Albo, że w dziewczynach obudzą się jakieś moce ninja XDDD i nakopią temu zboczeńcowi XDD

    Końcowy dialog przegenialny XDD uśmiałam się, serio :D

    No i przemyślenia Axla, hmm, ciekawe co z tego wyniknie. Myślałam, że będzie chciał walczyć o Julkę, ale jednak cycate blondyny wygrywają XDD

    Zabieram się za dalsze czytanie, chyba, że padnę to będę czytać jutro XD

    Pozdrawiam cieplutko ;*
    Lady Stardust <3

    OdpowiedzUsuń