niedziela, 24 listopada 2013

Welcome to the Sunset Strip - część 35





Julia:


        Cholera. To ja tak potrafię? - pomyślałam i spojrzałam z podziwem na swoją pięść. Przed chwilą tą oto dłonią uderzyłam z całej siły w głowę łysego faceta, który nie wiem jakim prawem dusił moją przyjaciółkę. Efekt był taki, że facet z hukiem walnął tym głupim łbem o ściankę działową i osunął się po niej na ziemię. Teraz zaś podnosił się z podłogi i masując się w miejsce bólu spoglądał na mnie złowrogo. Zaraz, zaraz... On się podnosi? Kurwa!
  - A ja chyba mówiłem, żebyś stąd spierdalała, co? - warknął i otrzepując się jeszcze, zaczął iść w moją stronę. Nie namyślając się długo zaczęłam stamtąd spierniczać ile sił w nogach. Niestety mięśniak biegł za mną. Po drodze zrzuciłam gdzieś ze stóp szpilki i dopiero jak znalazłam się przy ostatnim stoliku uznałam, że czas się odwrócić.
  - Cześć Julie. - Usłyszałam gdzieś obok siebie.
  - Cześć Lars - rzuciłam widząc kolegę i wyrwałam mu z ręki pusty już kufel. Kiedy mężczyzna znajdował się może z jakieś dwa metry ode mnie, zamachnęłam się mocno i wcelowałam prosto w jego wstrętny ryj. 
I w tym momencie w klubie nastała cisza, a wszystkie oczy zostały skierowane na mnie.
Analizując... 
Właśnie powaliłam na ziemię wielkiego osobnika płci męskiej.  Ja. Osobnik płci żeńskiej.
Kim jestem?
Jestem zwycięzcą!
Kilka osób zaczęło bić mi brawo, a ja uśmiechałam się jak ta głupia. Mina zrzedła mi od razu kiedy przypomniałam sobie o Kamili. Omijając szkło roztrzaskane na podłodze pobiegłam do łazienki. Widok jaki w niej zastałam nieco mnie uspokoił. Nieznajoma dziewczyna, którą tamten gościu zaatakował jako pierwszą pomagała właśnie szatynce podnieść się z ziemi. Gdy obie stały już na równych nogach podbiegłam szybko do Kamili i mocno ją przytuliłam.
  - Wszystko w porządku?
 - Ta... Ale mam nadal mroczki przed oczami - powiedziała cicho i po chwili przechyliła się na moją stronę. - Cholera...
  - Tylko mi teraz nie mdlej! - zaczęłam wystraszona i chwyciłam ją za ręce.
  - Pieprzone Sunset Strip - warknęła ciemnowłosa dziewczyna i odpaliła fajkę. - Przyszłam się tylko wysikać, a już jakiś zboczeniec musiał się do mnie dowalić. W ogóle to dziękuję wam za pomoc. - Skierowała swój wzrok na mnie i blado się uśmiechnęła.
  - Nie ma za co - odpowiedziałam. - Ehm. A tobie nic nie jest?
  - Nie, wszystko w porządku. Ale gdzie ten facet? - Podniosła jedną brew do góry.
 - Leży sobie... Nieprzytomny... - Wzruszyłam ramionami i zerknęłam zmartwiona na swoją bladą przyjaciółkę.
  - Podziwiam was dziewczyny, że pracujecie w klubie. Jakby nie patrzeć to niebezpieczna fucha.
  - Szczerze mówiąc taka sytuacja zdarzyła nam się pierwszy raz. Aczkolwiek nie lubimy tej roboty, to prawda.
  - Nienawidzimy - wtrąciła Kamila.
  - Mieszkacie gdzieś w pobliżu?
  - Tak, na Fuller Ave.
  - Mieszkałam tam przez jakieś pół roku, ale szybko przeniosłam się na Pacific Palisades. Wam radzę to samo. Spokojna, bezpieczna dzielnica, nie to co Sunset czy Hollywood Boulevard.
Skinęłam krótko głową, bo nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie mamy przecież pieniędzy na to, żeby przenieść się gdzie indziej. I choć mieszkanie w tym pieprzonym Hell House z każdym dniem jest dla mnie coraz bardziej uciążliwe to jednak jakimś tam dachem nad głową jest. Czasem przecieka i deszcz kapie mi na głowę gdy śpię, no ale jest.
  - Dobra, będę już spadać do domu. Za dużo atrakcji na jeden dzień. Trzymajcie się...
  - Nawzajem - rzuciłyśmy i machnęłyśmy jej na pożegnanie.
 - A my bidulo wracamy do domu. - Westchnęłam i podtrzymując ją wyszłam z ubikacji. Pogadałyśmy jeszcze z szefową, która o dziwo nie opierdoliła mnie o roztrzaskanie kufla na, jakby nie było, naszym kliencie i przebierając się w nasze ciuchy mogłyśmy opuścić lokal.
  - Ej, dziewczyny. Czekajcie! - zawołał Hetfield i machnął na nas głową, więc do nich podeszłyśmy. - Wszystko okej? Co się tak właściwie stało?
  - Jakiś zboczeniec nas zaatakował.
  - Ale nic wam nie jest?
  - Nie... - wymamrotała szatynka i uśmiechnęła się krzywo. Czułam, że dziewczyna chce jak najszybciej znaleźć się w Hell House.
  - To dobrze. - Wyszczerzył się. - A tym łysolem się nie martwcie. Jak się obudzi to go odpowiednio pokierujemy. - Puścił do nas oczko. Posłałyśmy mu z lekka wymuszone uśmiechy.
 - Będziemy już szły, do zobaczenia - mruknęłam w ich stronę, po czym obie udałyśmy się w stronę wyjścia.
Po drodze Kamila jeszcze kilka razy mi mdlała, ale wreszcie znalazłyśmy się w naszej ruderze. Chłopcy siedzący na kanapie od razu skierowali twarze w naszą stronę, a gitarzysta zauważając wreszcie w jakim stanie jest szatynka szybko do nas podszedł.
  - Co się stało? - zapytał i utkwił wzrok na jej szyi.
  - Mogę opowiedzieć ci jutro? Źle się czuję - jęknęła i przytuliła się do niego. Chłopak skierował jeszcze w moją stronę pytające spojrzenie, ale ja tylko wskazałam mu głową sypialnię i po chwili już ich nie było. Ściągnęłam szybko swoje buty i walnęłam się na fotel. Byłam kompletnie wykończona, toteż film lecący w telewizji zamiast mnie zaciekawić, tylko mnie uśpił.











Izzy:




  - Idę się przejść - rzuciłem i omijając stertę pudełek po pizzy ruszyłem w kierunku drzwi. 
  - Czekaj, idę z tobą - mruknął Axl i chwyciwszy jeszcze za kurtkę ruszył za mną do wyjścia. Po parunastu minutach spacerowaliśmy już po zatłoczonych ulicach tętniącego nocnym życiem Sunset.
  - Coś cię trapi - odezwał się nagle Rudy i spojrzał badawczo na moją twarz.
  - Nic ci do tego - wymamrotałem i odpaliłem fajkę. 
  - Znamy się od kilkunastu lat, chyba możesz mi powiedzieć. - Czyżbym wyczuwał nutkę irytacji? 
  - Dobra Bailey, powiem ci. - Wypuściłem dym z ust i kopiąc jeszcze kamyk odwróciłem się w stronę przyjaciela. - Berry załatwiła mi odwyk, nawet ze mną tego nie uzgadniając, czujesz? Nie wiem, myślała, że uśmiechnę się i jeszcze jej za to podziękuję? Przecież ja wcale nie mam problemów z narkotykami. Jest dobrze jak jest. 
  - Jak nie masz problemów jak masz? 
  - Odezwał się... Sam jeszcze jakiś rok temu waliłeś heroinę. 
  - Dopóki nie pojąłem, że szkoda kasy na takie gówno. Słuchaj. Masz fajną dziewczynę, widać, że cię kocha i się o ciebie martwi. Do tego masz nas i zespół. Po co to psuć? One cię zniszczą stary. Prędzej czy później. A naprawdę nie mam ochoty się modlić nad twoim grobem. Już za dzieciaka się wystarczająco wymodliłem - powiedział z pełną powagą, po czym obydwoje parsknęliśmy śmiechem.
  - Co do zespołu... Czuję, że to będzie coś - Zmieniłem nieco temat.
  - Nie pierdol. Będziemy najlepsi! Już widzę te koncerty z Aerosmith i Stonesami, zobaczysz. - Oczy rudego aż się zaświeciły, a jakby na potwierdzenie jego słów jakieś laski wskazały na nas palcem i szepcząc coś do siebie zachichotały podniecone. 
  - Będziemy w chuj sławni i bogaci! - zawył Rose i klepnął mnie w plecy. 
 - Bez kontraktu? Oczywiście - prychnąłem. Nie, ja wcale nie jestem pesymistą. Zwykły realista, po prostu.
  - Coś wisi w powietrzu, mówię ci... Jeszcze będą się o nas bić - stwierdził z zadziwiającą pewnością siebie i oboje ruszyliśmy w dalszą drogę. Temat zszedł na dzieciństwo i wspólne wspomnienia z tego okresu. 
  - Wiesz co? Pójdę na ten odwyk - powiedziałem ni stąd ni zowąd, a Axl spoglądając na mnie niepewnie, po chwili się uśmiechnął. 
  - No panowie... Dobrze trafiliście. - Zaraz podeszły do nas dwie prostytutki i zaczęły nas dosłownie głaskać. Ugh. Co ja kurwa, pies? 
  - Dziś promocja. Pięćdziesiąt dolarów za numerek, trzydzieści za loda. - Przygryzła wargę ta druga i przejechała dłonią po moim kroczu.
  - Kuszące, ale nie. - Odsunąłem się i czekałem na odpowiedź Axla. Rudy oczywiście zaczął negocjować i w końcu kiedy laska zgodziła się na dwadzieścia dolców za seks poszedł z nią chuj wie dokąd. Ja natomiast udałem się do Berry. Kiedy stałem już pod jej drzwiami, przeczesałem jeszcze ręką włosy i zapukałem.
  - Izzy? - spytała zdziwiona otworzywszy je. - Po co przyszedłeś? 
  - Pójdę na odwyk. 
  -  Naprawdę? - Wytrzeszczyła oczy.
  - Tak. 
  - Nawet nie wiesz jak się cieszę! - Uśmiechnęła się szeroko i mocno się we mnie wtuliła. - Kocham cię.
  - Ja ciebie też - szepnąłem i ucałowałem jej głowę. Cholera. Rudy ma rację. Mam fajną dziewczynę. Po co to psuć? 






Cztery dni później...





Kamila:



   Siedząc na blacie kuchennym i trzymając w dłoniach kubek z gorącym kakao spoglądałam na spływające po oknie krople. Deszcz w Los Angeles? Nowość. 
  - A co ty robisz tu tak wcześnie? - Odwróciłam się i spostrzegłam Stevena pocierającego dłonią zaspane oczy. 
  - To chyba ja powinnam zadać to pytanie.  - Zaśmiałam się.
  - Spać nie mogę. - Ziewnął.
  - No popatrz, ja też.
  - Pada jeszcze? Muszę wyjść z psem, bo coś czuję, że zbliża się wielkie, śmierdzące kupsko. Patrz jak wybałusza oczy. - Kiwnął głową na psa.
  - Popcorn, litości...  
  - No co? - Zrobił zdezorientowaną minę i usiadł przy stole.
  - Właśnie przestało. Może pójdziemy razem? Nie chce mi się tu siedzieć, a wszyscy inni śpią. 
  - Pewnie. - Wyszczerzył się i pobiegł do łazienki, żeby po chwili wrócić w...
  - Adler, czy ty myślisz, że pokażę się z tobą w takim stroju? - Palnęłam się w czoło i jeszcze raz zmierzyłam przyjaciela od góry do dołu. Nie ma to jak facet w legginsach i koszulce z ogromnym kutasem.
  - No ale... - Próbował coś jeszcze dodać, ale momentalnie zgromiłam go spojrzeniem. - Dobra, dobra. Przebiorę się. - Machnął rękoma i z powrotem gdzieś polazł. Ja w tym czasie zdążyłam zmyć naczynia, uczesać włosy i zawiązać buty. A mówią, że to na kobiety trzeba czekać. 
  - No ale teraz wyglądam zajebiście, nie? 


  - Może być. - Puściłam do niego oczko i skierowałam się w stronę wyjścia. 
        Eddie dosyć szybko załatwił swoją potrzebę, ale tak czy siak postanowiliśmy się jeszcze gdzieś przejść. 
Gdy byłam w trakcie zastanawiania się nad sensem słów, które wypowiada Steven, nagle dosłownie weszłam w słup ogłoszeniowy. Adler syknął, a ja chwytając się za głowę już miałam w niego kopnąć kiedy coś przykuło moją uwagę. 
A mianowicie ogłoszenie dotyczące konkursu na nowego fotografa do muzycznego czasopisma 'Rolling Stone Magazine'.
I co w tym wszystkim było najlepsze? Że nie trzeba było mieć jakiegoś większego doświadczenia! 
  - Steven, zostanę fotografką! - zawołałam podekscytowana i mocno się do niego przytuliłam. 
  - Nie wątpię. - Zaśmiał się i poklepał mnie po plecach. 
  - Masz długopis? - spytałam.
  - Eee... chwilka. - Adler zaczął grzebać w kieszeniach spodni i wyciągając po kolei woreczek z zielskiem, prezerwatywę, cukierka i brudną skarpetkę, podał mi wreszcie to co chciałam. Szybko zapisałam najważniejsze informacje na ręce i zadowolona mogłam wracać do Hell House. To znaczy mogliśmy. 











Julia



        Nie ma to jak oglądać program o odchudzaniu się i w tym samym czasie wpierdalać worek chrupek serowych. To takie zabawne, że ty siedzisz sobie wygodnie na kanapie i jesz, a ktoś wylewa pot robiąc ćwiczenia. 
   - Jezu... Znowu to oglądasz? - Oho. Maruda na horyzoncie. - Przecież ten cały trener wygląda jak pedał - skomentował Axl i dorwał się do MOICH chrupek. 
  - Spierdalaj. Poza tym, pedał czy nie pedał, ale tyłek to on ma fajny - mruknęłam z łobuzerskim uśmieszkiem, a na potwierdzenie moich słów owy pan pięknie się wypiął.
  - Pierdolę. Idę spać - rzucił i spychając mnie na podłogę rozłożył się na kanapie. 
  - Julie! Widziałaś moją koszulę w kratę? - zapytał Duff wchodząc do sypialni. 
  - No... Tak jakby leży tam. - Uśmiechnęłam się krzywo i wskazałam na coś co leżało teraz pod mopsikiem. 
  - No kurwa! - Blondyn kopnął przesunął butem psa i chwytając za koszulę zaczął ją wąchać. - Zasikana! 
Próbowałam go jakoś wspierać w tej ciężkiej chwili, ale patrząc na jego minę nie dało się zachować powagi. 
  - Dobra, spokojnie. Załóż coś innego.
  - Ale chcę się dziś spytać Lucy czy zostanie oficjalnie moją dziewczyną, a jedyny czysty ciuch jaki mam to koszulka z napisem 'suck my dick.' - Skrzywił się.
  - No to masz problem. Chyba, że pójdziesz do sklepu i sobie coś kupisz. 
  - Ale... Nie mam kasy. - Spuścił głowę w dół, po czym robiąc minę szczeniaczka spojrzał się na mnie.
  - Nie! Ostatnio ja tu za wszystko płacę! A właśnie. Trzeba zapłacić czynsz i nie zamierzam znowu tego uregulować z samą Kamilą i Stradlinem! 
  - No ale ja jakoś skombinuję kasę. Obiecuję. No Julie... Proszę! Błagam! Najukochańsza ty moja! Będę ci kupował codziennie paczkę chrupek! Proooszę! - Uklęknął przede mną i zaczął całować mi ręce. Jezu, z kim ja żyję? 
  - Dobra! Masz - warknęłam i podałam mu banknoty. Oczywiście na słowo 'dziękuję' liczyć nie mogłam, bo po co? Pięć sekund i McKagana już nie było. 
A mi pozostało towarzystwo Eddiego, chrapiącego Axla, no i pana z telewizji. 
Towarzystwo doborowe, aczkolwiek postanowiłam udać się na próbę Skidów. 
Byłam tam dopiero trzy razy, ale muszę przyznać, że panująca tam atmosfera bardzo mi się spodobała. Można było spotkać się z fajnymi, wyluzowanymi ludźmi, a dodatkowo posłuchać dobrej muzyki.  
Nie namyślając się więc długo zarzuciłam na siebie katanę i ruszyłam w już nie tak strasznym mi kierunku. Po drodze proponowano mi towar, ale ostatnio postanowiłam trochę przystopować z narkotykami, tym bardziej że nigdy nie ma się pewności czy sprzedadzą ci coś, dzięki czemu będziesz mieć fajny odlot czy coś, po czym odlecisz na amen. Wracając, na miejsce doszłam dosyć szybko i stanęłam jak zwykle przy długowłosym kolesiu, którego nawet zapomniałam do tej pory spytać o imię. Byłam jednak bardziej zainteresowana basistą...
  - Jak ty masz w ogóle na imię? - Szturchnął mnie mój nieznajomy znajomy. 
  - Miałam pytać o to samo. - Zaśmiałam się. - Julie, a ty?
  - Mike. - Podniósł lewy kącik ust do góry i podał mi fajkę, którą oczywiście przyjęłam z  ogromną przyjemnością. 
        Po skończonej próbie wszyscy zaczęli podchodzić do jednej ze ścian i rozsiedli się na podłodze. Kątem oka zauważyłam, że coś tam wciągają. 
  - Idziesz? 
  - Czemu nie. - Wzruszyłam ramionami i przepychając się między ludźmi usiadłam z Mikiem koło członków zespołu. Jak się okazało chłopak był ich znajomym, więc szybko zostałam przedstawiona. O mało nie strzeliłam buraka kiedy Rachel Bolan się do mnie uśmiechnął. Ale mniejsza z tym. 
Gadać długo nie gadaliśmy, bo wszyscy rzucili się na towar jak wygłodniałe zwierzęta. To o czym ja to? Że przystopuję z narkotykami? No, tak zrobię. Ale od jutra. 











Duff:



       Koszula kupiona. Na wino też starczyło. Dobra, McKagan. Do boju! Dlaczego mi się pocą ręce? Przecież Lucy na pewno będzie chciała zostać moją dziewczyną. Jestem przecież kurewsko przystojny. No i skoro tak szybko przeszliśmy do tych spraw to nie powinno być teraz żadnych problemów, nie? 
A może tylko mi tak na niej zależy? Może ona nie traktuje tego wszystkiego na poważnie? 
Cholera. Zapukaj wreszcie do tych zasranych drzwi! 
  - Otwarte! - Usłyszałem krzyk, więc pociągnąłem za klamkę i wszedłem do środka. - To ty Duff?
  - Tak, to ja! - zawołałem, a po chwili stanęła przede mną blondynka. Wyglądała naprawdę ślicznie. Włosy miała związane w warkocza, twarz ozdabiał delikatny makijaż, a na sobie miała błękitną sukienkę, idealnie dopasowaną pod kolor jej oczu. Cholera. I nie patrzę na jej biust? Co ta miłość robi z człowiekiem...
  - Wyglądasz pięknie. - Westchnąłem i cmoknąłem ją krótko w usta. 
  - Ty też całkiem nieźle, przystojniaczku. - Przygryzła wargę i chwytając mnie za rękę pociągnęła mnie do stolika, na którym stały jakieś przekąski.
         Po jakichś dwóch godzinach kiedy talerze były doszczętnie opróżnione, a wino zupełnie rozluźniło atmosferę postanowiłem zrobić to, co od kilku godzin wywoływało u mnie dziwne skręty w brzuchu. 
  - Duff? Duff... Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Otrząsnąłem się nagle z transu jakim było patrzenie na jej usta i spojrzałem na nią zdezorientowany. 
  - Yhm. Wybacz... Słuchaj, chciałbym cię o coś spytać. - Przełknąłem ślinę i pogłaskałem jej dłoń. 
  - Tak? 
  - Zostaniesz moją dziewczyną? - Wbiłem w nią wzrok i chwyciłem jej dłoń w obawie, że zaraz mi ucieknie. 
  - Tak po tygodniu znajomości? - Skrzywiła się lekko. Kurwa. Czego ty się McKagan spodziewałeś? Że wpadnie ci w ramiona i krzyknie 'tak' na całe Los Angeles? 
  - Ja wiem, ale... No zachowujemy się już trochę jak para, więc pomyślałem, że...
  - To nie myśl - zgasiła mnie nagle. W momencie odebrało mi mowę. Z uroczej dziewczyny stała się oschłą jedzą. 
  - To w takim razie... Chyba nic tu po mnie. Cześć. - Wstałem od stołu i skierowałem się w stronę wyjścia. Czułem się poniekąd upokorzony. 
  - Poczekaj - powiedziała z przekąsem. - Chodziło mi o to, że po co nam status 'w związku', hm? 
  - No, ale... - Teraz byłem już kompletnie skołowany.
  - Powiedzmy, że któreś z nas się spije i prześpi z kimś innym. Jak będziemy w związku to będzie oznaczało koniec naszej znajomości, tak? 
  - No tak. - Logiczne, nie?
 - A jeżeli nie będziemy w związku, to wzruszymy ramionami i... I będzie seks na zgodę. - Uśmiechnęła się szeroko. Czekaj, dziewczyno... Duff właśnie się ładuje. 
  - Jeny... Duff! Mówiąc prościej... Preferuję związki otwarte, ok? 
  - Aaaaa - Pokiwałem głową w geście zrozumienia, ale mimo wszystko czułem się jak debil. - No w sumie... Czemu nie? - odpowiedziałem wreszcie i podchodząc szybko do blondynki zacząłem ją zachłannie całować. Nic więc dziwnego, że po chwili kochaliśmy się namiętnie w jej sypialni. Ta dziewczyna doskonale wiedziała jak zaspokoić moje potrzeby i sądząc po jej spazmatycznych jękach oraz westchnieniach działało to w obie strony. 
  - Kocham cię, mała. - mruknąłem kiedy opadliśmy na plecy obok siebie i uśmiechnąłem się do niej.
  - Cieszę się - mruknęła i po chwili zasnęła. Miałem nadzieję, że powie coś w stylu 'Ja ciebie też', ale chyba się przeliczyłem. Nie byłem jeszcze nigdy w związku otwartym i nadal nie mogę stwierdzić czy taki układ mi odpowiada. Myśl, że ta dziewczyna jutro może pieprzyć się z innym chłopakiem, a mi nic do tego, nie dawała mi spokoju...











Slash:


        Siedziałem właśnie z Axlem, Popcornem i dwoma nieznanymi mi laskami w salonie, gdy nagle wkroczyła do niego moja dziewczyna i odchrząknąwszy głośno zakomunikowała, że ma nam coś ważnego do powiedzenia. 
  - Co jest? - spytałem i odstawiłem butelkę Danielsa na stół.
  - Biorę udział w konkursie fotograficznym, więc przez najbliższe dwa tygodnie będę wam nieustannie robiła zdjęcia. - Uśmiechnęła się szeroko i wskoczyła mi na kolana. 
  - A czemu akurat nam? - zdziwił się Rose.
  - No bo konkurs organizuje Rolling Stone, a wy jakby nie było jesteście już rozpoznawalnym zespołem na scenie Los Angeles, także dzięki wam moje szanse na wygraną wzrosną. Proste? 
  - Proste. - Czknął Axl i wrócił do rozmów z cycatą brunetką. 
  - No Saul... Powiedz, że się cieszysz. - Parsknęła śmiechem i odsłoniła mi włosy z twarzy.
  - Pękam z radości, nie widać? - Westchnąłem i powróciłem do Danielsa. 
  - Wiesz jak bardzo mi zależy na zmianie pracy. Nie chcę być już kelnerką, którą każdy traktuje jak szmatę. Wreszcie mam szansę spełnić swoje marzenie. - Ostatnie słowa wypowiedziała prawie że szeptem i odwróciła głowę w drugą stronę. No kurwa, Slash. Nie zachowuj się jak jebany egoista! I tak ci oczu nie widać, więc z tymi zdjęciami nie może być znowu tak źle, no nie?
Wzdychając jeszcze głośno chwyciłem za podbródek Camille i skierowałem jej twarz na moją.
  - Przepraszam. Obiecuję być twoim najlepszym modelem. - Ukazałem jej szereg... żółtych zębów i musnąłem jej wargi. - Co powiesz na... kierunek sypialnia? - mruknąłem do jej ucha i zacząłem obcałowywać jej szyję. 
  - Nie ma mowy. Dziś miałeś zabrać mnie do kina - odparła z przekąsem i podała mi rękę. Podniosłem się więc leniwie z fotela i obejmując szatynkę ruszyłem w kierunku wyjścia. 
  - Powiedz mi mała, kiedy wreszcie spędzimy czas tak jak ja chcę, hm? 
 - Jak będziesz grzeczny to może doczekasz się jakiejś niespodzianki. - Przygryzła wargę i dosłownie klepnęła mnie w tyłek. 
  - Myślałem, że wolisz niegrzecznych chłopców?
  - Kobieta zmienną jest - rzuciła melodyjnie i przez dalszą drogę do kina już nic się nie odzywaliśmy. Oczywiście wiedźma jak to wiedźma musiała zrobić mi na przekór i zamiast pójść na horror poszliśmy na komedię romantyczną. Jednym słowem? Flaki z olejem. A nie, to trzy słowa. 











Axl:


        Co ja mam takiego w sobie, że wszystkie laski na mnie lecą, hm? A no tak... Jestem przystojny, inteligentny, dobrze całuję, jestem arogancki, mam dobre teksty na podryw, posiadam urok osobisty i... cholera, długo by jeszcze wymieniać. Konkretnie mam na myśli to, że szykuje się tu jakiś niezły trójkącik. Jedna laska dorwała się do mojego rozporka, a druga robiła mi chwilowo malinkę. Niestety. Coś, a może raczej ktoś musiał nam przerwać. I nie, nie był to Adler, bo tamtego to już dawno wysłałem do baru. 
  - Hey fuckers! - Julie otworzyła drzwi kopniakiem i uśmiechając się na nasz widok walnęła się na fotel obok i tak po prostu zaczęła nas obserwować. Najpierw to ignorowałem, ale dyskomfort zaczął mi doskwierać kiedy byłem już prawie nagi, a ta popijając Nightraina nadal się na nas gapiła. 
  - To nie jest kurwa pornol na żywo - warknąłem wreszcie i odpychając od siebie laski podszedłem do niej i wyrwałem z jej rąk butelkę. Nie reagowała. - Głucha jesteś czy jak? - Wbiłem w nią wściekły wzrok i wtedy zobaczyłem, że ma zwężone źrenice. - Ćpałaś. 
  - I trochę piłam, ale ciiii... - Przyłożyła palec do ust, po czym wybuchnęła śmiechem. - Nie przeszkadzajcie sobie. - Machnęła ręką i zaczęła nucić coś pod nosem, kiwając przy tym głową. 
  - No słyszysz? Mamy sobie nie przeszkadzać. - Zniecierpliwiona laska pociągnęła mnie za rękaw, ale szybko jej się wyrwałem. Nie jestem kurwa na każde zawołanie.
  - Na mnie się kurwa czeka - prychnąłem. 
  - A to chuj ci w dupę - powiedziała ta druga, za co miałem ochotę obić jej tą ładną buźkę. Panienki jednak szybko wstały z kanapy i z trzaskiem drzwi wyszły z Hell House. Kurwa.
  - Sory, Rudy... Nie chciałam żeby tak wyszło. - Przeprosiła mnie, po czym podniosła się z fotela i zataczając dwa kółka wokół stołu położyła się na dywanie. Gdzie ona tak w ogóle była? Sama chyba nie ćpała? W sumie... Może ona ma też innych znajomych oprócz nas? Ja pierdolę, jaki jesteś głupi. Wiadomo, że mieszkając tu ponad pół roku musiała znaleźć sobie jakichś znajomych. 
  - Słońce... Łóżko jest tam. - Stanąłem nad nią  i wskazałem głową na sypialnię.
 - Słońce już zaszło - wystękała i obróciła się na brzuch. Dobra... Axl się zlituje. Podniosłem ją jakoś z ziemi i biorąc na ręce zaniosłem na łóżko. Skoro mam dzień dobroci to może ściągnę jej spodnie? W końcu to tak niewygodnie, nie? Nie namyślając się długo odpiąłem jej pasek i zacząłem ciągnąć za nogawki jej dżinsów. 
  - Daaaaj mi tę noc! Tęęęę jednąąą noooooc! - Co ona pierdoli? Muszę iść na jakiś kurs języków obcych. 
Kiedy była już bez spodni, przykryłem ją jeszcze kołdrą i już miałem wyjść z pokoju gdy Julie przyciągnęła mnie do siebie za koszulkę i rozchylając moje wargi językiem, zaczęła mnie zachłannie całować. Cholera, co teraz? W momencie poczułem się jak bohater kreskówki. Jedno gówno mówiło mi: 'Nie rób tego. Przecież wiesz, że jest pijana i naćpana. Nie wie co robi. Jutro będzie tylko żałować, a skończy się jak zwykle na kłótni, bo uzna, że ją wykorzystałeś. Po co ci to? Skoro jest dla ciebie ważna to zachowaj się jak prawdziwy facet', a drugie gówno znowu gadało: 'No patrz. Masz okazję się z nią ruchać, to na co czekasz? Laska jest wstawiona i bardzo dobrze! Przecież wiem, że chcesz. A jak będzie żałować to już jej wina. Poza tym lubisz ją wkurwiać, no nie?'. I weź tu zdecyduj! Cholera... Ona ściągnęła już koszulkę... I moją też ściąga... Nie ma czasu, decyduj się chłopie! 
  - Yhm... Julie, na pewno tego chcesz? - spytałem. Ta jednak nie odpowiedziała i z powrotem zatkała moją buzię pocałunkiem.
Byliśmy właśnie w trakcie ściągania moich spodni, kiedy wreszcie się opamiętałem i odsunąłem od dziewczyny. 
  - Przecież gdybym to zrobił to byś mi jutro odstrzeliła jaja - rzuciłem widząc jej zdziwiony wyraz twarzy i chwytając za swoją koszulkę wyszedłem z sypialni przymykając do niej drzwi. 
Co się ze mną przed chwilą stało? 
Chuj wie. 











Izzy:



         Nadszedł ten jakże upragniony dzień... Dzień, w którym zamkną mnie w czterech białych ścianach. Zajebiście, nie? 
  - Jesteśmy na miejscu. - Dziewczyna zaparkowała przed dosyć sporej wielkości budynkiem i uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. 
  - Berry... Ja chyba nie chcę. - Podrapałem się po głowie i spojrzałem na nią przepraszającym wzrokiem.
  - Nie bądź dzieckiem. Poradzisz sobie. - Cmoknęła mnie w usta. - To tylko miesiąc. Jakoś wytrwamy. 
  - Tylko miesiąc? TYLKO miesiąc? - prychnąłem i z nerwów odpaliłem papierosa. 
 - Co tydzień będziesz mógł dzwonić. Może uda mi się załatwić jakąś wizytę, hm? Damy radę. 
  - Dobra... Masz rację, idę. - Wbiłem w nią smutny wzrok i całując ją jeszcze jak to na pożegnanie przystało, chwyciłem za torbę i wysiadłem z samochodu. - Możesz już jechać - mruknąłem, a brunetka posyłając mi jeszcze całusa odjechała z parkingu. Spojrzałem jeszcze raz na wielką bramę i budynek znajdujący się za nią, po czym odwracając się na pięcie ruszyłem w zupełnie innym kierunku. 
  - Przepraszam Berry, ale jestem tchórzem - szepnąłem sam do siebie i udałem się do swojego kumpla.
  - Hej stary? Mógłbym na miesiąc u ciebie zamieszkać? - spytałem podając mu dłoń na przywitanie.
  - Eee noo...
  - Za darmowy towar oczywiście.
  - A no to pewnie! Właź. 








35 komentarzy:

  1. CZEMU?! JA SIĘ PYTAM CZEMU?! Wcześniej taka ucieszona, że Izzy idzie na odwyk, a teraz jestem wręcz załamana! Czemu Ty mi to robisz?! ;c
    Zdjęcie Adlera rozwala, hahahahhahahaha
    Bardzo się ciesze, że Camile być może przestanie pracować w tym barze, bo ten facet na początku ostro mnie wkurzył ;/
    Rozpisałabym się, ale nie mam czasu ;c przepraszam :( Dużo weny życzę i czekam na następny! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobało się jak zwykle ;)
    Kurde pierwsza linijka mnie rozwaliła xDD Śmiałam się dobre 5minut, gdy przypomniałam sobie o fakcie, że to poważna scena :x Nevermind!
    No ale w końcu doczekałam się upragnionego rozdziału! I warto było czekać ;)
    Po 1. Co ten Izzy odwalił?! Chce stracić Berry, czy co?! Tylko wziąć jego śliczną buźkę i strzelić mu kilka razy z liścia ;_;
    Po 2. Eddie jest wrednym psem dla Duffa ;___;
    Po 3. Julia tu mówi o kolesiu z seksownym tyłkiem, to myślałam, że Axl jebnie coś w stylu "To ja mam tu seksowny tyłek" i wypnie się do niej. Ale nie, Axl musiał iść spać C: W końcu to Król Rose, on jest nie przewidywany xD
    Po 4. Coś mi się nie podoba ta Lucy :/ I wspomnicie moje słowa, o tak!
    Po 5. Niech Slash nie będzie taki poirytowany! Kamila będzie zarabiać więcej c: A więcej kasy = więcej alkoholu xD
    Cóż mówić więcej? Chyba tylko życzyć weny i szybkiego dodania następnego rozdziału ;)


    Ja wam mówię, Axl coś wymyśli i będzie z Julią! Oby tak się stało ;-;
    ~ Smells Like Roses

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie naprawdę c: czytam od jakiegoś czasu i cieszę się, bo mało jest takich 'świeżych' opowiadań, które są kontynuowane, jakbyś miała chwilę to zapraszam do mnie: hewji-metal.blogspot.com - dopiero zaczynam i wolno toczę akcję ale c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Scena z naćpaną Julie...Hahahaha serio Axl, kurs języków obcych? xD
    Izzy'emu mam ochotę coś zrobić, przecież zależy mu na Berry, nie?
    A Duffa bym przytuliła, biedactwo ;-:
    Bardzo mi się podoba i życzę ogromnej weny, pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha to jest wyjebiste! xD
    Śmiałam się jak opętana :D

    Eddie obszczał McKaganowi koszulkę uuups :c xD No to wyjechała z tym otwartym związkiem. Biedny Duff. :'(

    Izzy... Oh Izzy. Ona cię kocha, a ty spierniczyłeś (tak, tak, szalone przekleństwa Martyny xD) z odwyku do kumpla. Coś czuje, że Berry się jednak dowie.... A są świetną parą. :c

    Kobieta zmienną jest... :)) Slash i Kamila to super para! Będą zdjęcia czyli to co Slash lubi najbardziej. xD

    Julia i Axl... W sumie to brawa dla Axla, że jej nie wykorzystał. Ale to nie zmienia faktu że go nie lubię. :D Nie to co Julię, ona na niego nie zasługuje. No chyba, że w jakiś magiczny i niewyjaśniony na Animal Planet sposób Axl zmieni się z wiewiórki w super kochającego i oddanego faceta. :)

    Dobra to by było na tyle. Oczywiście wiadomo jest, że ja już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału więc życzę ci mega mega super weny do dalszego pisania. Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kim jesteś? JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ! 8))
    ...
    Izzy, dlaczegoo?! ;___; I teraz czytając starsze rozdziały, przypominam sobie jego jąkania się przy Berry. A teraz co? ;__;
    Axl taki honorowy. Wow. Zostawił naćpaną Julię śpiewającą po Polsku. ^^
    Dobra, nie wiem co jeszcze napisać. ;-;
    Weny! :D
    ~ Paul'a

    OdpowiedzUsuń
  7. Izzy, Izzy, Izzy kurwa zawiodłam się na Tobie :( Ugh ja rozumiem to trudne ale...Coś wyczuwam, że już ją stracił..
    Biedny Duff, wkręcił się w tą chorą relację. Pokochał ją a ona..Ugh. Jakbym ja spotkała takiego McKagana to...Dobra nie będę marzyć i śnić :)
    Axl- a z niego to jestem dumna :) Żeby tylko Julie się o tym dowiedziała!
    No oni muszą być razem i koniec kropka.
    Ja tak powiedziałam!
    Ah, chcę już następy :)
    Kocham twojego bloga, cudowny jest!
    Piszesz coraz to lepiej :)
    JA CHCĘ JUŻ NASTĘPNY ;____;
    Pisz no szybciutko.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie piszesz :D!
    Obserwuję :>
    zapraszam do mnie: http://welcome-to-the-jungleee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. sucz. Tylko jedne słowo ją opisuje. Ja sie pytam, jak można zostawić Duffa McKagana na lodzie? To trzeba mieć kapustę zamiast mózgu ;___;
    Ale...ale jak to :c Izzy przecież kocha Berry. NO ZRÓB COŚ NO ;_; Niech się tam włamie, i zrobi to właśnie dla niej.
    Axl..szacuneczek o: To żeś mnie zaskoczyła. Nawet jej chujem nie tknął. Więcej dobrodusznego Axl'a.
    Slash i Camilla- na razie bajka.
    Julia rozpieprzyła mordę łysemu ( dobrze pamiętam?) bykowi.
    Weny ci życzę :* I oczywiście czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !
    KOCHAM TOOOOOOO ! :*
    Rozrypujesz mnie na kawałeczki z każdym nowym rozdziałem ! Każdy rozdział, jest coraz lepszy :) Kochana, nawet nie wiesz jak bardzo kocham czytać to opowiadanko.

    Axl mnie rozrypał tymi swoimi tekstami xD Julka zresztą tak samo :D I Steven nie lepszy :3
    A McKagan to już w ogóle ! Śmiałam się jak debil po niezłych dragach :D

    Izzy mnie wkurwił, bo jak sam przyznał, jest pieprzonym tchórzem ! Przecież Berry chciała dla niego dobrze ! ;__;

    Slash to szekszoholik xD Nie mogę się doczekać jak będzie pozował, model jeden xD Cieszę się, że już im się układa. W sensie Kamili i Slashowi.

    Julka wzbudziła moje uznanie. Dojebać takiemu kolesiowi ? + 10 do bohaterstwa :3
    Potem podczas tego spotkania ze Skid Row oraz przy oglądaniu dowolnego pornola,który nie do końca wyszedł mnie rozwaliła xD

    Axl jest boski, mógł ją przelecieć, ale tego nie zrobił xD Godne szacunku *o*
    Wiesz z czego się śmiałam ? Jak wyobraziłam sobie Rose'a na kursie języka polskiego xD Wykrzywiałby tą mordę, a do końca życia by się nie nauczył mówić "sztućce" :D

    Steven jest zajebisty i jego koszulka z kutasem xD Dobrze, że zapomniał o tej pieprzonej francuskiej suce Sahrze.

    Duff troch wpadł w gówno. Nie podoba mi się ta cała Lucy. Wolałabym, żeby był w szczęśliwym związku z punkówą z Seattle :3 Ahhh już to widzę. Tęcze, kucyki pony, jednorożce i taka piękna parka drąca się "NO FUTURE" albo "WE'RE THE ANARCHISTS" To byłoby takie urocze xD

    Czekam na kolejny rozdział, moja bogini :*

    Najwierniejsza fanka ~ Michelle Rose

    OdpowiedzUsuń
  11. Opowiadana są po prostu zajebiste :)) Życzę ci weny :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże to jest takie zajebiście zajebiste ♥ Trochę smutno z tym Izzy'm wyszło, mam nadzieję, że się w końcu ogarnie...Za to spodobało mi się zachowanie Axla ;3 Steven jak zawsze coś odjebie wiadomo... xDDD A Duff'a mi trochę szkoda bo on chyba nie preferuje takich związków...A Lucy nie wiem czemu, ale mnie irytuje xD tak jakoś ;p;. I jeszcze raz powtarzam ZAJEBISTE opowiadanie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział! :))
    http://dancewithgunsnroses.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na nowy u mnie! http://time-just-fades-the-pages.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Podoba! Jak zawsze z resztą.

    Stradlin, Stradlin, Stradlin... Ja już byłam z niego taka dumna, że w imie miłości do Berry zgodził się pójść na ten odwyk, a on, kurwa no, musiał stchórzyć! Dlaczego no, dlaczego?
    Ale na szczeście mam kogoś innego z kogo moge być dumna - Axl! Nie przeleciał Julie, chociaz mógl! Jeej, brawoo! *dumna* :D
    A dalej Slash i Camille! Taka fajna para! ♥
    Ej ej ej.. Jeszcze sprawa Julie.. Ona ma to rzucić! Żeby się nie znalazła w takiej sytuacji jak Izzy! *nie-dumna*
    A i Adler! Adler jak to Adler, zawsze zajebisty! Chciałabym go zobaczyć w takim ubraniu, jakie wcześniej opisałaś xd I uwielbiam to zdjęcie! :)
    I jeszcze wracając do Julie, to teraz jestem na takim rozdrożu myślowym, czy jak tam to nazwać, bo nie jestem dumna, że ćpała, ale jestem dumna że załatwiła tego kolesia. To była świetna akcja!
    Tak więc, Rakietowa Królowo, ten komentarz krótki, ale nie stać mnie na więcej..
    I pozdrawiam, czekam na więcej i przesyłam virtual-hug :*

    OdpowiedzUsuń
  16. A więc po pierwsze przepraszam, że dopiero teraz komentuje, jakoś czasu nie miałam zbytnio, ale wiedz, że przeczytałam już daaaawno. ;)
    Axl - ale on świetny w tym rozdziale (genialnym rozdziale - jak zawsze), taka dumna z niego jestem, że aż coś! Więcej akcji z nim i Julią prosimy :*)
    Adler - zajebiaszczy. Po prostu ;D
    Izzy - dlaczego on to robi Berry? Rozumiem, że nie chce iść tam, dobra mógł jej powiedzieć, ale żeby się zacząć ukrywać i znowu brać? No Izzy nooooooo! ;(
    Camille z Slashem kochani tacy ;)

    A rozdzialik genialny i kończę, ale błagam napisz następny szybciutko, bo Izzy ucieknie jeszcze dalej. :)

    Pozdrawiam.
    Wierna fanka. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam serdecznie do obejrzenia bohaterów nowego opowiadania pt "Paradise City" :)
    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/11/paradise-city-bohaterowie.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam serdecznie na prolog "Paradise City" :)

    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/12/paradise-city-prolog.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Nowa notka u mnie ;p http://my-paradise-city-bitch.blogspot.com/


    Co do rozdziału to czytałam go już kilka razy i nie mogę się nacieszyć ♥ Przepraszam, że tak krótko, ale następnym razem napiszę więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam do mnie na prolog do nowego opowiadanie ''Sweet Carres''. Napisz czy również chcesz być informowana o tym opowiadaniu :)
    http://mygnrstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapraszam na nowy ;)
    my-gnr-jungle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie nowy http://hewji-metal.blogspot.com/
    Zapraszam ^^

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział "It's so easy" :)

    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/12/its-so-easy-rozdzia-14.html

    OdpowiedzUsuń
  24. Nareszcie nadrobiłam! Jestem sama z siebie dumna, w końcu ktoś być musi XD Cieszę się, że wypierdoliłaś Sarah - strasznie mi działała na nerwy. Pieseczek zasługuje na kogoś lepszego XD Wciąż twierdzę, że związek Slasha i Kamili nie ma sensu, ale nikt mnie nie słucha ;_; Skid Row! <3 Kocham cię już za nich. Tyle ode mnie, przynajmniej na razie. Nie mam weny na komentowanie, wybacz. Trzymaj się ciepło.
    ~~Draconis, która uwielbia tego bloga i jest (prawie) na bieżąco
    PS: Naćpana Julia zawsze spoko XD

    OdpowiedzUsuń
  25. nie wiem czy się cieszyć czy płakać ale nowy...
    http://never-too-young-to-die.blogspot.com/2013/12/23-zmiany.html

    OdpowiedzUsuń
  26. Czemu nie ma tak długo rozdziału? ;_; ALBO jeśli jest to czemu go nie widze? ;_;
    Błagam Cię! Bo chyba się załamie ;_; a nie chcesz chyba, żeby biedna Smells spamiła Ci na asku c:

    OdpowiedzUsuń
  27. czo ten Izzy ;-; rozdział świetny jak zawsze, ale nie powiem Kamila zaczyna mnie wnerwiać -.- i to strasznie, jak na mnie za bardzo się skupia na sobie ;/ ale mniejsza. Biedny Duffy, będzie jeszcze żałował tej miłości coś tak czuję ;-; no i Axl i Julie ahhh <3 uwielbiam ten wątek <3
    co tak długo rozdziału nie ma ;-;
    bez podpisu bo nie mam oryginalnego pomysłu ;-;

    OdpowiedzUsuń
  28. Zajebisty!! *.* Tylko ten Izzy.. No, trudno, przeżyję :p
    HEJ!! Ale dlaczego ty nie piszesz?? :o tak długo nie ma nowego rozdziału... Bo się martwimy i niecierpliwimy!! ;o

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak ty to robisz ze te zdjeca tak bardzo pasują to całosci?:]
    Bedziesz slawna zobaczysz ;] @superheromikus

    OdpowiedzUsuń
  30. Czo tak długo rodziału nie ma? ;^;

    OdpowiedzUsuń
  31. Moja droga, nie pisząc tak długo, wprowadzasz mnie w dziwny stan, zagrażający memu zdrowiu.
    TAK WIĘC BŁAGAM, DODAJŻE COŚ :**

    OdpowiedzUsuń
  32. Czemu nie ma? :((( Proszę Cię, napisz coś szybko. :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Stwierdzam iż dawno nic nie było, a ja nie mogę się doczekać. Nie mów, że bierzesz ze mnie przykład DD:
    A może ty na prawde dostałaś zawału? D: No pięknie Weronika.. XD
    Zapraszam na 19 zamiast obiecanej 1.
    http://live-and-let-die-gnr.blogspot.com/p/blog-page_5450.html

    OdpowiedzUsuń
  34. Nowy rozdział High Voltage Tattoo przybywa, zapraszam! xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Zapraszam serdecznie na rozdział 1, opowiadania "Paradise City"

    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/12/paradise-city-rozdzia-1.html

    PS Kochana, mogłabyś coś dodać <3

    OdpowiedzUsuń