poniedziałek, 18 listopada 2013

Welcome to the Sunset Strip - część 34


Rozdział dedykuję pewnemu anonimkowi podpisującemu się jako moja 'Wierna fanka' :)





Duff:

        Z klubu do Hell House przenieśliśmy się dosyć szybko. Walnęliśmy się wszyscy na kanapę i fotele, a dziwki, które polazły za nami po koncercie podpierały obecnie ścianę naradzając się przed kim tu najlepiej rozłożyć nogi. Zaśmiałem się pod nosem kiedy jedna z nich zaczęła na mnie spoglądać przygryzając wargę, aczkolwiek najpierw to ja musiałem się napić. Panie wybaczą, wódka ważniejsza. 
Kiedy moja butelka była już opróżniona gestem dłoni przywołałem panienkę do siebie i nim się spostrzegłem, ta już siedziała okrakiem na moich kolanach i zabierała się za odpinanie mojego paska. Camille siedząca obok nas przewróciła oczami, a Julie podała mi paczkę prezerwatyw krzycząc, że zabezpieczenie to podstawa. Lubię jak się o mnie tak ludzie troszczą. Co do szatynki... Dziewczyna miała pewnie na myśli Lucy, o której zdążyłem już im powiedzieć. No ale przecież nie jesteśmy jeszcze oficjalnie razem, więc wierność i te sprawy mnie nie obowiązują, no nie? Poza tym, no kurwa, jestem Duff McKagan, halo. Przyszła gwiazda rocka! Seksy, dragsy, rokenrolsy są na porządku dziennym. 
       Parę minut później miałem się już przenieść z pół nagą dziewczyną do sypialni gdy nagle do domu wparadował Steven i śmigając mi przed oczami zatrzasnął się w sypialni. No kurwa!
  - Popcorn, wypierdalaj stamtąd! Mi sypialnia jest teraz bardziej potrzebna! - wydarłem się waląc pięścią w drzwi. 
Cisza.
  - Adler, głuchy jesteś? - zacząłem się już powoli irytować. Spojrzałem jeszcze na zniecierpliwioną dziewczynę i już miałem wyważyć drzwi kopniakiem, kiedy nagle się otworzyły i Steven z szerokim uśmiechem na ryju wyszedł powolnym krokiem z pomieszczenia. Rozszerzone źrenice. Coś brał. Ale czemu wszedł do domu z takim wkurwem na twarzy?  
  - Ej, idziemy czy nie? - Laska pomachała mi ręką przed oczami, a ja powiedziałem jej żeby czekała na mnie w sypialni i ruszyłem za blondasem. Chłopak wyrwał z dłoni Axla butelkę Nightraina i wypijając go na raz oddał mu ją z powrotem.
  - Wpierdolić ci? - warknął rudy.
  - O tak, poproszę - powiedział ze stoickim spokojem i nachylił się nad zdziwionym Axlem. - No wal. Na co czekasz? 
  - Steven... Co ci jest? - spytała Camille. 
Popcorn spojrzał się po wszystkich i uśmiechając się krzywo usiadł na kanapie.
  - Mąż Sary przyjechał, więc nie jestem jej już potrzebny. Nie mam jej nic do zaoferowania. Francuskie prostytutki podobno poduczyły go co i jak, więc Steven może się pójść jebać. - Zaśmiał się desperacko skończywszy swoją wypowiedź i skierował się z powrotem w stronę sypialni. Wypierdolił z niej jeszcze panienkę, którą miałem się zająć i sądząc po odgłosie rzucił się na łóżko.
  - Duff! Powiedz mu coś! - Dziewczyna tupnęła nogą i krzyżując dłonie na piersiach zrobiła obrażoną minę.  
  - Wyjazd stąd. Wy też... - Wskazałem na resztę panienek i pokazałem im głową wyjście. Coś tam jeszcze gadały, ale w końcu w Hell House zostali sami gospodarze. 
W salonie nastała niekomfortowa cisza przerywana od czasu do czasu beknięciem Slasha.
  - To ten... Ktoś chyba powinien z nim pogadać - odezwał się w końcu Stradlin. - Ale od razu mówię, że ja odpadam. Nie jestem w tym dobry.
  - Slash, ty się znasz z nim najdłużej - zasugerowałem.
  - Wybacz, ale - Czknął. - jestem zbyt pijany.
  - Ja od początku wiedziałem, że to zwykła kurwa! Idę! Powiem to Adlerowi. Nie będzie się szmatą jakąś przejmował. - Stanowczy pan Rose szybko podniósł swoje cztery litery, ale dziewczyny od razu ściągnęły go z powrotem na kanapę. 
  - Tym to mu nie pomożesz. I ja też nie wiem jak pomóc, bo od początku byłam do niej źle nastawiona. - Skrzywiła się Camille.
  - Julie? - Moja ostatnia deska ratunku. 
  - Co? Że niby ja? Błagam cię. Ostatnio był na mnie kilka dni obrażony za to, że wylałam na nią piwo.
  - No jasne! Najlepiej się wymigać! Dobra, pójdę - prychnąłem i udałem się do sypialni. Chłopak leżał na brzuchu z głową wciśniętą w poduszki i ogółem nie dawał zbytnio żadnych oznak życia.
  - Steven, ty się chyba nie będziesz nią przejmował, nie? - Usiadłem koło niego i poklepałem po plecach.
  - Kiedy ja ją do chuja pana kocham! To jak mam się nie przejmować, hm? 
 - No normalnie. Zapomnij o niej. Dobrze wiesz, że od początku zachowywała się w stosunku do ciebie nie fair, więc o żadnej jebanej miłości nie ma mowy - powiedziałem głośno i wyraźnie, tak żeby każde moje mądre słowo trafiło do jego głupiego łba.
  - Czuję się jak dziwka. - Ałć, to musi boleć.
  - Nie, Adler. To ona jest dziwką. Jutro idziemy się zabawić do klubu, a francuski pudelek odchodzi w niepamięć, okej? 
Popcorn spojrzał na mnie tym swoim szczenięcym wzrokiem i po chwili zaczął łazić po pokoju w tą i z powrotem. Wreszcie zatrzymał się i przejeżdżając dłonią po brodzie niczym uczony krzyknął:
  - Masz rację! Sarah to dziwka. Kurwa. Dzięki brachu! - Przytulił mnie po przyjacielsku i wróciliśmy do salonu, tym razem w lepszych humorach. Okej, albo jestem genialny w pocieszaniu ludzi albo Popcorn to ewenement. Najwidoczniej musi mieć pozytywne nastawienie do świata i już. Gdyby się teraz załamał to... To byłby jak hm, biedronka bez kropek. Jak Izzy bez dragów. Jak Slash bez Danielsa. Jak Axl bez wkurwa. Jak ja bez wódki. Albo gorzej... Jak dziewczyny bez cycków. 
Ta myśl mnie przeraziła... Musiałem się napić.





Następnego dnia...





Izzy:

       Powolnym krokiem zmierzałem w kierunku domu Berry. Miałem nadzieję, że dziewczyna nie zauważy, że jestem na prochach. Tak, wziąłem. No ale to było silniejsze ode mnie. Nie potrafiłem i już. Tak czy inaczej czułem się dobrze. Wymioty i ból brzucha zniknęły bardzo szybko i wreszcie mogłem funkcjonować jak normalny człowiek. Czasem zastanawiam się czy nie wciągnąć Berry w to gówno. Bylibyśmy niczym Sid i Nancy. Nie, dobra, masz chore pomysły Stradlin. 
       Po dwudziestu minutach siedziałem już na wygodnej sofie i zastanawiałem się co tak ważnego do powiedzenia ma mi brunetka.
  - Załatwiłam ci odwyk w bardzo dobrym ośrodku. Od razu mówię, że ciężko tam się dostać, ale koleżanka w nim pracuje, więc jakoś się udało. Możesz powoli się pakować, bo już za cztery dni cię przyjmą - powiedziała na jednym wydechu i zadowolona usiadła na moich kolanach. A ja milczałem. - Jeden miesiąc i wreszcie będziesz mógł żyć bez tego gówna. - A ja milczałem. - No co, nie cieszysz się? - A ja milczałem. - Zatkało cię trochę, nie? No ja wiem, wiem. Masz kochaną dziewczynę! - Pocałowała mnie w policzek i mocno przytuliła. A ja milczałem. - Ej, Izzy, co jest? - Zmarszczyła brwi i zajrzała mi w oczy. - Twoje źrenice też się domagają odwyku - rzuciła z ironią. A ja...
  - O czym ty do mnie kurwa mówisz? - Podniosłem głos i zrzuciłem ją ze swoich kolan.
  - Ale o co ci chodzi? - spytała lekko wystraszona.
 - Jaki odwyk? Załatwiłaś mi miejsce w psychiatryku nawet nie pytając mnie o zdanie? Kto ma tam iść, co? Ja czy ty? Whatever. I tak się tam kurwa nie pojawię!
  - Izzy... Tam jest się ciężko dostać - zaczęła na nowo.
  - Chuj mnie to obchodzi! I tak tam nie pójdę. 
  - Nie? 
  - Nie - odpowiedziałem krótko.
  - W takim razie wypierdalaj. 
  - No pewnie! Przecież nie będziesz zadawała się z ćpunem, co nie? Misja zmiany mojej osobowości ci się nie powiodła, więc trzeba ze mną zerwać!
  - Jakiej osobowości?! Ja tylko chcę, żebyś spędzał ze mną czas nie będąc na dragach i żebyś się oderwał od tego gówna, które cię zwyczajnie niszczy, człowieku! - krzyknęła wylewając pierwsze łzy. - Proszę... - załkała desperacko. 
Niewzruszony wyszedłem z jej domu. Nikt nie będzie mnie zmieniał, na siłę w dodatku - pomyślałem i czując stale powiększającą się gulę w gardle ruszyłem w kierunku jakże dobrze mi znanym. Szykujcie towar...











Steven:

Boli.
Tak cholernie boli.
Umieram.
Idę w stronę światła.
Dlaczego akurat teraz?
Jestem za młody.
Pomocy!
Nawet Eddie liżący moje stopy mi nie pomaga...
To wszystko przez ciebie, Sarah!
Gdyby nie ty...
Gdyby nie ty, to nie bolałaby mnie teraz ręka!
  - Aaaałaaaaaaa! - zawyłem głośno, a mops zaraz poszedł w moje ślady i wyliśmy teraz obydwoje do sufitu.
  - Co jest? - spytała blondynka zaglądając do sypialni.
  - Ręka mnie napieprza. - Jęknąłem.
  - Za dużo walenia? - Po chwili w drzwiach zjawił się Rose i z początku robiąc smutną minę wybuchnął po chwili tym swoim drwiącym śmiechem. 
  - Pierdol się. Ja w przeciwieństwie do ciebie tego nie robię, nie muszę - prychnąłem i uniosłem głowę do góry. 
  - A skąd ty niby wiesz, że to robię? 
  - A nie robisz? 
  - Zadałem pytanie pierwszy.
  - No to czemu tak długo siedzisz w kiblu?
  - Bo może w porównaniu do ciebie się myję?
  - A skąd niby wiesz, że ja się nie myję? - Cholera... Myślałem, że perfumy Stradlina wystarczą... 
  - Kurwa, dosyć. Nie chce mi się słuchać o waszej higienie osobistej i... tym podobnych. - Chrząknęła Julie i podeszła do mnie chwytając za rękę. 
  - Ał... - syknąłem kiedy dotykała mojej dłoni.
  - Chyba ją złamałeś.. Ale pewna nie jestem. Co zrobiłeś?
  - Złość... Pięść... Ściana... - wydukałem, a dziewczyna uderzyła się z otwartej dłoni w czoło.
  - Sarze trzeba było wyjebać a nie ścianie - stwierdził Axl.
  - Och, mniejsza z tym! Co mam teraz zrobić, co? - Skrzywiłem się i spojrzałem na Julie wzrokiem pełnym rozpaczy. 
  - Idź do szpitala? 











Axl:

        Nareszcie zostałem w Hell House sam na sam z Julie, więc mogłem z nią na spokojnie porozmawiać o tym co usłyszałem wczoraj. Głuchy chyba nie jestem.
  - I co? Długo będziesz jeszcze mnie unikać? - spytałem odstawiając piwo na stolik. Dziewczyna stojąca przy półce z kasetami momentalnie odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Dobrze wiedziała o co mi chodzi. 
  - Powiedziałaś, że mnie kochasz. - Uśmiechnąłem się cwaniacko i chwytając ją za nadgarstek przyciągnąłem do siebie. O dziwo usiadła na moich kolanach okrakiem i zakładając ręce za moją szyję przygryzła dolną wargę. Moje dłonie od razu powędrowały na jej tyłeczek, a wzrok wiadomo gdzie. 
  - Ja dużo osób kocham. Nie musisz czuć się wyróżniony - odpowiedziała ze sztuczną słodyczą w głosie i łapiąc mnie za podbródek uniosła moją głowę do góry. - Tu mam oczy. 
  - Dobra... Nie udawaj. Zwierzałaś się Camille, więc musiałaś mówić prawdę. - Czyżby twoja pewność siebie gdzieś się ulotniła, słonko? Sądząc po zmieszaniu wymalowanym na jej twarzy to tak. Uhm, lubię wprawiać ludzi w zakłopotanie. 
  - Ale... Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz? Co ja mam niby teraz zrobić? - prychnęła marszcząc przy tym śmiesznie nos. 
  - Nie obraziłbym się gdybyś powiedziała mi to prosto w twarz. - Uniosłem lekko kącik ust do góry i przysunąłem Julie bliżej siebie. - Ja ci już kiedyś powiedziałem, że cię kocham... Ty nie. Masz możliwość to nadrobić. No... To jak będzie? - spytałem, a blondynka zaczęła mi się intensywnie przyglądać.
  - No cześć, Axl. Chyba to ze mną miałeś się dziś umówić, nie? - Usłyszeliśmy nagle czyjś głos i odwróciliśmy głowy. Przed nami stała właśnie Jenny w zajebiście obcisłej sukience, szpilach i ostrym makijażu. Przeleciałem ją ostatnio w kiblu w The Roxy, a że była dobra w te klocki to zaprosiłem ją na dziś do siebie. Szkoda, że o tym fakcie musiałem zapomnieć.
Julie spojrzała się na mnie, to znowu na nią, po czym wybuchnęła ironicznym śmiechem. 
  - Miłego pierdolenia. - Puściła do mnie oczko i szturchając mnie jeszcze lekko w ramię zeszła z moich kolan. Ubrała szybko swoje trampki i już jej nie było.
  - No... To może zajmiesz się teraz swoim gościem? - Jenny mlasnęła ustami i wypinając tyłek oparła się o framugę. 
  - Ależ oczywiście - wymamrotałem cicho i pociągnąłem ją do sypialni. Dzisiaj bez żadnych gierek wstępnych. Szybko pozbyłem się jej sukienki i zsuwając z siebie spodnie rozchyliłem jej nogi. 
  - Tygrysek coś dzisiaj agresywny... - Zachichotała.
  - Tygrysek jest w złym humorze. 
  - Och. Pozwalam ci się na sobie wyżyć - zamruczała, a ja gwałtownie w nią wszedłem, wywołując u niej głośny jęk. 







Julia:

      Co za idiota... - pomyślałam i próbowałam przestać się śmiać. W głębi duszy było mi nieco przykro, ale jego mina w tamtym momencie była po prostu bezcenna. Swoją drogą, widzę że dosyć szybko przemyślał sobie sens moich słów. Laski ostatnio same mu się pchają na kolana, więc niech chłopak korzysta! 
Tylko czemu na samą myśl o tym robi mi się smutno? Co jest grane? Przecież tego chciałam. A może tylko wydawało mi się, że tak będzie lepiej? Ja pierdolę! Jestem najbardziej niezdecydowanym człowiekiem na świecie. Gdyby ktoś spytał mnie teraz czego ja tak właściwie chcę to nie potrafiłabym odpowiedzieć. Wiem tyle, że ten rudy skurwiel wcale nie jest mi obojętny. Z Duffem było na przykład zupełnie inaczej. Dosyć szybko o nim zapomniałam, oczywiście jako o kimś bliższym niż przyjaciel. Ale Axl... Od początku mnie pociągał i pociąga dalej. Czemu to wszystko jest takie pochrzanione? Ach, zresztą. Po co się tym przejmować? Co ma być to będzie, nie? 
Poza tym bycie singielką jest fajne i chyba przerwa od jakichkolwiek związków zrobi mi dobrze. Wszystko zaczyna się powoli układać. Przede wszystkim cieszę się, że skończyłam z Adamem raz na zawsze. Nie ma go już. Ani w Los Angeles, ani w Stanach Zjednoczonych, ani w moim życiu! Zniknął. 
        Rozmyślałabym jeszcze pewnie długo, gdyby nie fakt, że znalazłam się w zupełnie obcej mi dzielnicy, a mianowicie Skid Row. Z tego co słyszałam od chłopaków to nie jest tu za ciekawie. Zresztą, zdążyłam to już zauważyć. Wszędzie tylko obskurne kamienice, a pod ich ścianami pełno bezdomnych. Do tego kilka bezwładnych ciał leżących wśród strzykawek. Jednym słowem - koszmar. Już miałam stamtąd spierniczać, kiedy nagle usłyszałam dźwięk muzyki dochodzący z jednego z... garaży? Chyba tak. A że brzmienie było dla mnie zajebiste, to postanowiłam tam zajrzeć. Mimo że nogi chciały zawracać, ja skierowałam się do owej rudery. 
Drzwi tam nie było, więc widząc, że w pomieszczeniu znajduje się sporo osób weszłam do środka i stanęłam sobie przy jakimś długowłosym metalu machającym głową w rytm muzyki. Ogólnie rzecz biorąc było na czym oko zawiesić. Na przykład na basiście tego zespołu... 
  - Piwa chcesz? - spytał mnie koleś obok i wręczył mi do rąk butelkę.
  - Dzięki. - Uśmiechnęłam się i z powrotem odwróciłam głowę w kierunku czterech kolesi. 
- Co to za zespół? - zagadnęłam do chłopaka.
  - Skid Row. Dopiero zaczynają, ale moim zdaniem są zajebiści.
  - A no są - rzuciłam cicho jakby sama do siebie.
  - Ten na wokalu to Matt, basista to Rachel, a ci dwaj. - Wskazał na nich palcem. - To Steve i Dave. 
Chętnie bym jeszcze chwilę tam pobyła, ale zdałam sobie sprawę, że za godzinę zaczynam pracę i wypadałoby się jeszcze nieco ogarnąć. 
  - Kurde... Muszę już spadać. 
  - Szkoda, wpadnij tu jeszcze.
  - A kiedy mają te próby?
  - Prawie codziennie - odpowiedział. Skinąwszy jeszcze głową udałam się szybkim krokiem z powrotem do Hell House. 





Duff:

       Korzystając z okazji, że przechodziłem koło domu Lucy postanowiłem wpaść w odwiedziny. Zapukałem głośno do drzwi, ale kiedy po pięciu minutach nikt mi nie otwierał odwróciłem się na pięcie i ruszyłem powolnym krokiem w stronę jakiegoś klubu.
  - Hej, Duff! Zaczekaj! - Obejrzałem się do tyłu i zobaczyłem blondynkę owiniętą w ręcznik. Mój wzrok skupił się teraz na jej zgrabnych nogach, ale gdy dziewczyna zaczęła mi machać ocknąłem się i podszedłem do niej z uśmiechem. - Akurat wychodziłam z pod prysznica, więc nie miałam zbytnio jak otworzyć. - Wzruszyła ramionami i jedną dłonią przeczesała swoje mokre włosy.
  - Nic nie szkodzi. Mogę wejść?
  - Pewnie, wchodź. - Gestem ręki zaprosiła mnie do środka i wskazała na kanapę. - Napijesz się czegoś?
  - Yhm... Masz może wódkę? - spytałem. Dziewczyna z początku zrobiła zdziwioną minę, ale podeszła do barku i podała mi butelkę czystej. - Tylko kieliszek przyniosę...
  - Nie trzeba. - Machnąłem ręką i pociągnąłem parę łyków z gwinta. Matka nie byłaby dumna z moich manier, ale co zrobić.
  - To ty tu sobie pij, a ja się przebiorę. - Zaśmiała się i potruchtała do łazienki. 
Cholera... McKagan, ogarnij się! Co jak co, ale podnieciłem się.  To nie moja wina! Ręcznik prawie, że z niej spadł i los chciał, że ukazała mi się jedna pierś. Nic dziwnego, że kolega w spodniach się odzywa. Trzeba pić... Trzeba pić...
  - Już! - Lucy wskoczyła nagle do salonu i schylając się jeszcze po pilot leżący pod stolikiem włączyła telewizję. Kurwa. Tyłek też ma niezły. I jak tu człowiek ma się skupić? No jak? 
  - Ej, Duffy. Coś ty taki zestresowany? - Przyjrzała mi się uważnie, a ja poczułem, że robi mi się gorąco. Jeszcze musiała założyć sobie koszulkę z dużym dekoltem i krótkie spodenki...
  - Bo... - Dobra, jebać swoje metody. W końcu to lwy się rzucają na ofiary, nie? - Bo mnie podniecasz. - Uśmiechnąłem się łobuzersko i wpijając się w jej usta zacząłem błądzić dłońmi bo jej udach. 
  - I o to chodzi. - Oderwała się na chwilę ode mnie i chwytając za moją koszulkę pociągnęła mnie tak, że po chwili dosłownie na niej leżałem. O tak, definitywnie to dziewczyna dla mnie... 





Kamila:

  - Slash, błagam. Ostatnie zdjęcie - wyjęczałam i cmoknęłam gitarzystę w usta.
  - Ale na pewno ostatnie? - Spojrzał na mnie złowrogo i zagroził palcem. 
  - Tak! - zawołałam zadowolona i kazałam mu usiąść. - Podnieś lekko głowę do góry, mhm, o tak, właśnie! No ale złap tą gitarę jak wcześniej! No nie tak, cholera. O! O! Brawo! - Klasnęłam w ręce i cyknęłam ostatnią na dziś fotkę. 



  - Tak szczerze mówiąc to mogło mi wyjść lepiej to zdjęcie... Może jeszcze jed... - Nie dane mi było jednak dokończyć, bo momentalnie moje usta zostały zatkane łapą Slasha. 
  - Ty mała wiedźmo. Ja cię kiedyś uduszę. Naprawdę - wymamrotał, a ja tylko zachichotałam i chwytając go za rękę zaczęłam biec do domu. Jeszcze trochę i będę spóźniona, a szefowa ostatnio stała się na to bardzo wyczulona. 
W drzwiach spotkaliśmy się akurat z Julią, z którą od razu pobiegłam do łazienki. Zrobiłyśmy sobie jak zwykle perfekcyjny makijaż i tapirując z lekka włosy mogłyśmy wychodzić. 
  - Dziewczyny... Może byście tak dały z dziesięć dolców spragnionym kolegom? - Żebrał jeszcze na odchodne Axl. Normalka.
  - Macie pięć, nie przepierdolcie na dziwki - rzuciłam sarkastycznie i rzuciłam banknotem. - Dobra, wychodzimy. 
        I tak pół godziny później latałyśmy już w swoich skąpych spódniczkach od stolika do stolika. Nie wiem czy mi się wydaje, ale z dnia na dzień w Troubadour jest coraz więcej ludzi. W sumie dobrze, przynajmniej można więcej zarobić. Szkoda, że tych obleśnych klientów też przybywało. 
        Było może gdzieś po drugiej w nocy kiedy nagle usłyszałam czyjeś krzyki, gdzieś przy toaletach. Normalnie to bym pomyślała, że ktoś się zwyczajnie rucha, ale piski przeplatane były jakimś szlochem. Nie namyślając się długo otworzyłam drzwi od kibla i zobaczyłam jakąś młodą dziewczynę brutalnie szarpaną za włosy przez łysego mięśniaka.
  - I po co się wydzierasz? I tak zrobisz co będę chciał! - Popchnął ją tak, że upadła na kolana, a sam zaczął rozpinać swój pasek. Nie mogłam tak tego zostawić, więc natychmiast odepchnęłam kolesia, ale ten tylko lekko się chwiejąc chwycił mnie za nadgarstek.
  - Co głupia pizdo? Chcesz pomóc? - warknął i uderzył mnie w twarz. - Nie ma sprawy, możecie obie mnie uszczęśliwić - No to pięknie... Wymieniłam tylko wystraszone spojrzenie z dziewczyną i po chwili obie zaczęłyśmy się drzeć. 
  - Camille? Co tu się... - Julie widząc ogromnego kolesia stanęła jak wryta. 
  - Spierdalaj - prychnął nawet na nią nie spoglądając i ruszył w naszym kierunku. Najpierw chwycił za włosy mojej towarzyszki i zbliżył jej głowę do swojego krocza. Nie mogłam na to patrzeć. Podbiegłam do niego i z całej siły kopnęłam go w piszczel. I kolejny zły ruch. Gościu był chyba na jakichś dragach, bo złapał mnie za szyję i przystawiając do ściany zaczął zaciskać na niej coraz mocniej swoje dłonie. Po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że nie mogę oddychać. Serce waliło mi jak młot, a oczy zalały się łzami. 
  - P-pp-proszę... puść... - ledwie co wystękałam i chwyciłam za jego nadgarstki. 
Nagle usłyszałam jakiś huk, krzyk i co najgorsze ból. 
Upadłam i film mi się urwał. 





16 komentarzy:

  1. Zajebisty!
    Axl znowu spierdolił, ty to robisz specjalnie! Chcesz mi zniszczyć psychikę xdd
    Steven szybko się ogarnął, ale to Steven :D Izzy postawił się Berry, będzie ciężko ją znowu odzyskać.
    A Duff żyje na wódce i dziwkach, tak trzymaj, McKagan! XD
    Jest świetnie, no.I znowu jestem pierwsza :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że u Berry i Izzy'ego się spierdoli. Kurde, nie dasz ludziom chwili szczęścia?
    Dziękuję, że Steven szybko się pozbierał. W 10 minut? 15? Haha kocham go!
    Julie z Axlem. Jezu, Królowo, nikt, NIKT nie utrzymałby mnie tak w niepewności. Piszesz ge-nial-nie. Będą razem? Nie będą? To jest perfekcyjnie wyważone. Miazga!
    Szkoda, że Duff i Lucy tak szybko przeszli do tych spraw. Myślałam, że jeszcze to odwleczesz trochę. No, ale fajno jest. Tylko czy nie wplączesz tu jakichś dziwek (bo ich sporo w tym rozdziale) lub Kely? Hm? Wiem, że coś tu będzie.
    Skid Row. Co prawda nie słucham ich zbytnio... Dobra w ogóle ich nie słucham, ale już nie mogę się doczekać rozwinięcia tego wątku. Może zostanę ich fanką dzięki tobie?
    Aha i to zdjęcie Slasha! Czy tylko według mnie jego głowa jest jakaś zniekształcona na tym zdjęciu? Whatever. Camille będzie fotografem. Biedny Slash, królik doświadczalny.
    To chyba tyle. Pewnie o czymś zapomniałam, ale nie wiem o czym. Więc napomknę tylko, że tradycyjnie usunęło mi cały komentarz i kciuki mnie bolą i jestem śpiąca... Kurwa, już wiem o czym zapomniałam. Ta akcja na końcu! Chcesz żebym na zawał zeszła.? Bardzo śmieszne. Co to za gwałty, podduszenia? Okropna jesteś. Kto teraz będzie robił fotki zniekształconej Slashowej głowie? Kulturalnie proszę o nieduszenie Camille. Dobranoc. Bolą mnie kciuki, mój telefon mnie nie lubi :ccc

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do mnie na nowy ;)
    ---------------------------------------------------
    A co do Twojego rozdziału to naprawdę zajebiście *.*
    Tylko mnie Izzy zmartwił no. A już się cieszyłam, że wreszcie im się z Berry będzie układać, a tu taka dupa ;__;
    Ehh i jeszcze Axl i Julie. A już myślałam, że wrócą do siebie, a tu jakaś dziwka się pojawia, no po prostu super ;/
    Camille z aparatem to niebezpieczna Camille! Zapamiętam to :D
    No i Skid Row *,* Czekam na Bacha :D
    No to chyba tyle z mojej strony ;)
    Pozdrawiam i życzę weny i czasu na pisanie nowych rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Gdyby się teraz załamał to.. to byłby jak... hm, biedronka bez kropek! Jak Izzy bez dragów! Jak Slash bez Danielsa! Jak Axl bez wkurwa! Jak ja bez wódki! Albo gorzej.. Jak dziewczyny bez cycków!
    Ta myśl mnie przeraziła.. Musiałem się napić." MISTRZU CHYLĘ CZOŁA.
    A ja już myślałam, że wszystko będzie dobrze, że Izzy z Berry dojdą do porozumienia i wszystko będzie jak w bajce ;_;. Axl znowu krąży i krąży i nic. Stevenek cierpi :c BYŁO SIĘ FRANCUSKIEJ PCHAĆ DO ŁÓŻKA ? XD A Duff się pociesza, i to rozumiem XD. Slash i Camille- jest po prostu kfdkajfkdsjfl *-* I wszystko jest jak zawsze wspaniale i jak zawsze się jaram :3 DUŻO WENY ŻYCZĘ ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. No i kurwa przeczytałam, dostałam kilka zawałów, ale to tak na boku i teraz muszę Ci jebnąć jakiś komentarz, bo kim ja bym była bez tych idiotycznych komentarzy xD

    Kurde no jak tak sobie na spokojnie czytam, od czasu do czasu się uśmiecham, a ty mi tutaj z tym Izzym wyjeżdżasz no ;___; Ej no ja nie chcę, aby to był koniec tego związku :( Nie chcę....
    Mam cholerną nadzieję, że Stradlin się zmieni i wysztko będzie dobrze. Nie znoszę, gdy jakaś zajebista para się kłóci, a co najgorsze rozstaje ;-;

    Co do Slasha, to muszę przyznać, że cholernie podobało mi się jak zakończyłaś rozdział. Tak bardzo pozytywnie. Nie wiem czy mówiłam, ale kocham tą toksyczną parkę :3

    Axl, Axl, Axl :D Rozjebał mnie w tym rozdziale. Z jednej strony już się tak podjarałam, że on z Julką coś ten teges, a tu jakaś laska przyszła xD I ten tekst : " Tygrysek jest w złym humorze"
    Hahahahaha wyobraziłam sobie, jak on to wymawia xD No a jeszcze tak coś o Julce. Mam cichą nadzieję, że to nie koniec przygód z Axlem :)

    Kolejną osóbką, którą będę musiała tutaj opsisać jest po prostu nasz kochany Popcorn :3
    Ten dywan mnie dojebał xD Na początku było mi go szkoda, ale potem się śmiałam. W głowie widziałam jak on się nad sobą użala i mówi, że jest dziwką xD Hahaha. A i ten fragment gdy zwijał się z bólu też był dobry :3

    A na samiutki koniec PIEPRZONE SKID ROW ! :D Nie mogę się ich doczekać w opowiadaniu, bo coś czuję, że namieszają i to baaardzo.

    Kochana cóż ja ci napiszę ? Brawo, brawo i jeszcze raz brawo. Masz zajebisty styl, pomysły i mega wysoki poziom :*

    Pozdrawiam serdecznie <3
    ~ Najwierniejsza fanka - Michelle Rose

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś zajebistego! Jesteś mistrzynią!
    Duff i jego złote myśli. W końcu jeszcze nie są oficjalnie razem to przecież może sobie chłopak poruchać xD
    Izzy i Berry... Daj im szczęście. Dziewczyna się stara, a Ozzy tego trochę nie docenia. Zmień to proszę ;-;
    No i mały Steven. Jak ja się śmiałam:D Steven męską dziwką xDD

    Czekam na następny królowo!! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogólnie jest to jeden z najbardziej zajebistych blogów jakie czytałam ;D Znalazłam go w niedzielę, a już jestem na 20 rozdziale xD Zarwałam nocke przez Ciebie ;p Poza tym zapraszam do mnie http://time-just-fades-the-pages.blogspot.com/ Niedawno zaczęłam, zależy mi bardzo na ocenie moich... tworów. Oczywiście dodaje Cię do obserwowanych ;). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, to już 34 rozdział... A JA CHCĘ NADAL WIĘCEJ..
    chyba
    się uzależniłam
    od tego
    CUDA!

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż mnie zatkało... Nie wiem czy to o mnie chodzi, ale ta dedykacja dla anonima - Wiernej fanki to dla mnie? Jeśli tak, to nawet nie wiesz jak mi się miło i ciepło na serduchu zrobiło. Ojejuu ;*
    A co do opowiadania - lepiej już się chyba nie da pisać. I mówię to teraz z największą szczerością na jaką mnie stać. ;) Jak ty cudownie opisujesz każdą scenę, dbasz o każdy szczegół. No jesteś mistrzynią. ;)
    Axl i Julie - jaaaak fajnie :D Mimo iż nie skończyło się to na nich samych, to i tak genialnie było. Teksty Axla mnie w każdym rozdziale rozwalają. xD Kochany tygrysek. ;-)
    Izzy? Co on robi? Z jednej strony dobrze, że się postawił, ale przez to prawdopodobnie rozwalił, a już na pewno "uszkodził" ich związek. Zawsze się u nich psuje, no ale będzie lepiej, bęędzie (myślę).
    Slash - model. :D Ale ta akcja z Kamilą i Julią to mnie trochę przeraziła. Nie umartwisz jej prawda? ;___; Niech jeszcze nie puka do bram nieba. ;___;
    A na koniec coś dobrego do schrupania (dosłownie i w przenośni) - Popcorn. :D Pewnie się już otrząsł z tego nieszczęśliwego związku, i będzie znowu taki wesolutkim człowieczkiem szczerzącym się do ściany i innych. ;)
    Więc świetny rozdział, ale trochę zmartwił mnie fakt, że nie będziesz dodawać regularnie rozdziałów, ale w zupełności cię rozumiem, więc czekam na szybki rozdział w miarę twych możliwości. ;)
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Wierna fanka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś moim mistrzem. Uwielbiam twoje opowiadanie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O żesz ty kurdę! Nawet nie wiem od czego zacząć!

    Izzy i Berry - nieeeeeeeeeeeee! ;__; dlaczeeeego... kolejny związek? Ty to robisz specjalnie, czy jak? Niech Stradlinowi ktoś przemówi do rozsądku czy cokolwiek... Przecież Berry się troszczy! Znaczy, ok, może to było za szybko i bez jego wiedzy, ale on już nie funkcjonuje normalnie i martwi,no...

    Slash i Camille - czyżby zgoda miała zagościć na dobre? ;> Fanatyzm Kamili fotografią jest bezcenny. Czarownica! :D

    Duff - jego porównania są genialne. Skąd Ty bierzesz pomysły na takie rzeczy? "jak dziewczyny bez cycków" - po tym już nie wytrzymałam. Spadłam z krzesła, leżę i kwiczę :D Hm, co z dziewczyną z dzieciństwa? Rozwinie się coś czy też po prostu echo przeszłości? Jestem bardzo ciekawa jak to rozwiążesz. Natomiast to, że wypieprzył dziwki za drzwi - zaimponowało mi to. :D

    Moje ulubione: Axl i Julia! "Tygrysek jest w złym humorze" - bezcenne. Ale myślałam że już teraz będzie wszystko w porządku, w tym rozdziale, skoro Axl wszystko słyszał... ale nie, nie byłabyś sobą, gdybyś miała tak zwyczajnie prosto poprowadzić akcję! :P
    Julia znalazła Skid Row. Mam przeczucie, że nieźle namieszają w ich jakże spokojnym życiu. No, ale trzeba czekać, aż akcja się rozwinie.

    Natomiast końcem rozdziału mnie zabiłaś. Co, kto, gdzie, jak, dlaczego, po co...?!?? Kto to w ogóle jest i po cholerę on tam? No i najważniejsze: jak one z tego wyjdą?? Bo wyjdą.... prawda?
    A może ta dziewczyna będzie nową dziewczyną Adlerka? Albo któregoś z chłopaków - Duff, Izzy? Chociaż ten ostatni niee, on ma Berry. Ale cóż, masz ten talent, że nigdy nie można się spodziewać, co się u Ciebie w opowiadaniu wydarzy. :*

    Pisz kochana jak najwięcej! Życzę Ci jak najwięcej weny i chęci. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
    Pozdrawiam,
    K8 :)

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie nowy, zapraszam! http://time-just-fades-the-pages.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. No u mnie znowu nowy xD Piszę po nocach, więc już jest ;p http://time-just-fades-the-pages.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. kolejny cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Nowy rozdział, zapraszam serdecznie :*
    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/11/its-so-easy-rozdzia-13.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Już! Już! Już! Wreszcię się zebrałam i wzięłam za nadrabianie zaległości! Ale niestety dzisiaj tylko ten rozdział uda mi się nadrobić, ale obiecuję, na prawdę, ze jutro już nadrobię następny!
    No, także ten tego.. Od czego by tu zacząć? Może od początku... Albo nie, wiesz? Zacznę od końca! A bo tak lubię :D
    Tak więc: Na temat rozdziału napisałaś "Mam nadzieję, że nie okazał sie kolejnym szajsem". I mam do tego pytanie: JAKIM KURDE KOLEJNYM SZAJSEM? Tu nie ma szajsu, każdy rozdział jest świetny! Wiadomo, każdy ma lepszy i gorszy czas na pisanie (tak jak ja teraz..) ale zawsze piszesz świetne rozdziały! Tego Ci właśnie zazdroszczę! Serio! Ale wiesz, czemu rzadko dodaję rozdziały? Bo mam teraz ten czas, że nie moge prawie nic napisać, a wolę już nie pisać, niż napisać jakiś total-szajs! Dobra, ale tu nie chodzi o mnie..
    Tak więc, wracając do rozdziału, to... Ciekawe, kto je uratował? Albo ogólnie co się stało.. No. A tak swoją drogą, to biedne dziewczyny..
    Lecąc dalej, fajnie, że Camille ma nowe hobby - zdjęcia! Chcociaż Slasha to doprowadza do małego szału, ale no cóż. On miał hobby picie i jakoś Camille nie miała z tym problemów.. Znaczy no, miała, ale to raczej co innego, bo.. DJkfcndjkkdww, nie wiem co mówię.. Przepraszam, ze to co piszę nie ma sensu, ale ja jakoś tak lubię analizowac i się zastanawiać i w ogóle..
    No w każdym razie, znów lecimy dalej. Duff. Lucy. A raczej Duff i Lucy. Hmm... Jakoś nie chciałam, żeby w tym opowiadaniu sobie kogoś znalazł, ale nie iem czemu.. Jakbym zazdrosna była, albo coś xd No, wracając, Duff i Lucy. Wiesz, podoba mi się to dopasowanie! A niech sobie bdą szczęśliwi! Ja wiem, ż eto pewnie jeszcze nic poważnego, ale no, niech będą! ;)
    Wyżej, wyżej, co było wyżej? Ah tak, Julia, Axl, Skid Row, jakaś dziwka.. On zawsze musi coś zepsuć.. A już było tak pieknie.. Ale z drugiej strony wpadła na skidów, czyli chyba mamy jakies nowe, drugo- czy trzecio-planowe postacie! :D Fajniutko!
    I teraz ta jeszcze smutniejsza sprawa niż Julia i Axl... Oh no, jeszcze nie, zapomniałam o Adlerku! Jak ja mogłam? No właśnie - biedny, zraniony i poszkodowany Adler. Stevenek kochany.. Złamane serce, złamana ręka.. Ale Duff mu pomaga z sercem, to już się jakoś zrasta. A zaraz i łapa się zrośnie i wszysko będzie super! No tak, moja wizja.. Zobaczymy jak będzie. Ale dobrze, ze w ogóle ogarnął, że powinien udac się do szpitala.. :D
    Ehh, to chyba teraz TA sprawa. Izzy + Berry. A teraz raczej Izzy - Berry. Smuteczek! :c Wiesz, że to była moja ulubiona para? Znaczy no, Slash i Camille, tych dwóch to kocham, ale jakoś Stradlin na mnie działał jak był z Berry, byli szczęśliwi! Ale to gówno, te jebane dragi.. Ehh. Z jednej strony nie ogarniam jego spiny, a z drugiej trochę tak. Tyle tylko, że nawet jeśli Berry by mu powiedziała, on by się w życiu nie zgodził. No i chujnia.. ale ja wierzę, z e jeszcze będą szcześliwi! Ej, ale troche przeraziły mnie te jego myśli o wciągnięciu jej w to.. Nigdy i przenigdy!
    Ahmm, i wracamy do 1 akcji - wkurzony Adler, pomocny Duffciu! To mi sie podobało, farbowany wywalił dziwki z domu na rzecz przyjaciela! Szacun!
    Ehh, i akcje do opisywania się skończyły..
    Ale chcę, zebyś wiedziała, ze jesteś cudowna! Świetna, kocham tego bloga, to opowiadanie, wszystko! I wiem, ze już to pisałam.. :D
    Tak więc, pozdrawiam, przytulasa daję i napisałabym, że czekam na następny, le jeszcze mam jeden do nadrobienia.. ~ Twoja wieeelka fanka! Ubóstwiam Cię, Rakietowa Królowo!

    OdpowiedzUsuń