niedziela, 19 października 2014

Wake up... time to die! [4]





~Z perspektywy Julie~



     Policjantki na nos, luzacki krok, ostentacyjne żucie gumy. Mówcie mi Jett. Joan Jett!
  - Jak idziesz, dziewczyno?! - Wydarł się koleś, którego moja zajebista osoba nie zdążyła niestety zauważyć. Przykrym też faktem była kawa rozlana prosto na jego krocze. Ał? - Wiesz ile te spodnie kosztowały?!
  - Co, powycierać? - Mruknęłam zagryzając lekko wargę. Zdziwiony najwyraźniej moją odpowiedzią zmarszczył swoje krzaczaste brwi, a ja wypuszczając jeszcze z buzi balona ruszyłam dalej.
Kolejną moją przeszkodę stanowiła jakaś tania dziwka. Jezu, tych to nienawidziłam najbardziej. Założy sobie na tyłek skrawek jakiejś szmatki, odsłoni pępek z tandetnym kolczykiem i przedziwnie ogromny biust, a w dodatku uważa, że powinno się ją traktować jak księżniczkę. Szturchnięta przeze mnie PRZEZ PRZYPADEK w ramię postanowiła zrobić aferę na całą ulicę.
  - Coś ci dziwko nie pasuje? - Warknęła, więc odwróciłam się do tyłu i zmierzyłam ją znudzonym wzrokiem. Tu przestroga dla wszystkich. Nigdy nie wdawajcie się w rozmowy z kurwami. Je trzeba kompletnie ignorować. 
  - Dziwkę to ja widzę tu tylko jedną. - Odchrząknęłam zdejmując z oczu okulary. To o czym ja tam wcześniej mówiłam?
  - Odszczekaj to.
  - Hał, hał?
Zdenerwowany wyraz twarzy tej laski wzbudził we mnie pewnego rodzaju satysfakcję. Szkoda tylko, że ta pinda zaczęła się do mnie zbliżać. O nie nie nie! Na pewno nie będę się szarpała za włosy z jakąś cizią w biały dzień. Syknęłam gdy panienka wbiła w moją szyję swoje długie czerwone pazury.
  - Dobra, wyluzuj. Ja sobie muszę już iść, na ciebie pewnie czekają klienci - zaczęłam odpychając ją nieco do tyłu, ale nie podziałało to na nią tak, jakbym sobie życzyła. Kiedy zaczęła mnie szarpać postanowiłam kopnąć ją z ciężkiego buta w nogę, ale to rozwścieczyło ją jeszcze bardziej. A z jej szponami naprawdę ciężko było konkurować. 
  - Odpierdol się wreszcie ode mnie - wysyczałam przez zęby i chwytając ją za nadgarstki próbowałam odciągnąć jej łapy od mojej jeszcze nie naruszonej twarzy.
  - Pożałujesz, że ze mną zadarłaś! - Krzyczała, przez co ludzie zaczęli zwracać na nas uwagę.
 - Maggie, słonko. Co tak agresywnie? - Odwróciłyśmy się za głosem w bok i przypuszczam, że obie zawiesiłyśmy wzrok na promiennym uśmiechu pewnego osobnika. Mimowolnie puściłam ręce brunetki, a tamta odsunęła się ode mnie i podeszła do blondyna.
 - Ta suka mnie szturchnęła! - Poskarżyła się wbijając we mnie oskarżycielski palec. Wywróciłam oczami. Nudziła mnie już ta sytuacja, poważnie.
 - Heeej, tylko nie suka. - Adler odsunął od siebie dziewczynę i zganił ją spojrzeniem. Uśmiechnęłam się do niego lekko i pocałowałam w policzek na powitanie. Nie widziałam Popcorna z dobre dwa tygodnie. A to dość rzadko bywałam w ich "rezydencji", a to gdy już raczyłam się tam pojawić chłopaka nie było i... tak zleciało. A kiedy już znasz taką pozytywną osobę jakim jest Steven, chcesz widywać jego uśmiech jak najczęściej. Był jak magnes.  
  - Dawno się nie widzieliśmy! - Pokręcił głową i obrócił mnie wokół własnej osi jakby chciał sprawdzić czy się nie zmieniłam. 
  - W rzeczy samej - odparłam i  szczerząc się do niego poczochrałam go po jego sterczących we wszystkie strony włosach. - Gdzie się wybierasz, kudłaty?
  - A na zakupy. Wiesz, forsy przybyło to można się zaopatrzyć w nowe ciuchy. Zanim wyda się je na co innego... - Pokiwał wymownie brwiami, a ja przytaknęłam głową w geście zrozumienia. - A ty?
  - Do was - odpowiedziałam puszczając do niego oczko. W tym też momencie zorientowaliśmy się, że ta cała Maggie wciąż stoi obok nas ze skrzyżowanymi rękami i najwyraźniej poczuciem bycia ignorowaną. Przeze mnie jak najbardziej była.
 - Pójdziesz ze mną? Doradzałabyś mi. - Zwrócił się do niej z cwaniackim uśmieszkiem. 
  - A co ja za to będę miała? - Zapytała mrużąc podejrzliwie oczy.
 - Kupię ci zajebiście obcisłą i krótką sukienkę. - Pstryknął w palce zadowolony ze swojego genialnego pomysłu. 
 - Zgoda - rzuciła krótko i kręcąc biodrami ruszyła przed siebie. Niesamowite... 
 - Pani wybaczy - mruknął do mnie i jak ten piesek poleciał za dziewczyną. 
A ja... Zaśmiałam się cicho pod nosem, wsadziłam dłonie w kieszenie ramoneski i ruszyłam dalej nucąc w głowie Bad Reputation.
   Obecna miejscówa Gunsów i mojej przyjaciółki tak jak nasz wcześniejszy Hell House znajdowała się na Sunset. Piętnaście minut i byłam na miejscu. Po otwarciu drzwi od razu uderzył mnie zapach papierosów, wódy i, bleh, męskiego potu. Zmarszczyłam nieco nos, ale dzielnie przekroczyłam próg domu i weszłam do środka. Dokładnie w tym samym czasie drzwi jednego z pokojów otworzyły się i z głośnym śmiechem wyleciała z niego jasna blondynka. Na mój widok na jej policzka wkradły się dość urocze rumieńce, a mocno wytuszowane rzęsy zatrzepotały niczym wachlarze. Otworzyłam delikatnie buzię mając na celu wymamrotanie choćby głupiego 'cześć', ale sekundę później w zasięgu mojego wzroku pojawił się również Duff. Cały spocony i w samych bokserkach.
 - Przyjść jutro? - Dziewczyna odwróciła się do blondyna i położyła jedną dłoń na jego ramieniu.
 - Mhm, przyjdź – odparł krótko i kiedy ta zadowolona skierowała się ku wyjściu klepnął ją na pożegnanie w tyłek. Romantycznie.
 - No kto tu nas wreszcie odwiedził...
 - Nie podchodź. – Skrzywiłam się, ale ten parskając śmiechem rozłożył szeroko ręce i mocno mnie do siebie przytulił.
 - McKagan, jesteś cały mokry! - Jęknęłam próbując wyrwać się z jego objęć, ale niestety byłam od niego ciut niższa i ciut słabsza. Ciut.
  - Kim była ta laska? - Zapytałam z ciekawości kiedy ta przerośnięta istota raczyła mnie puścić i chwytając jeszcze za stojącą pod stolikiem butelkę wódki rozłożyła się na kanapie.
  - Olivia – odpowiedział raczej obojętnie.
  - Coś więcej? - Westchnęłam głośno.
Człowiek oczekuje dokładnego i szczegółowego opisu nowej znajomości swojego przyjaciela, a ten tylko podaje mi jej głupie imię! To znaczy, głupie nie było. Ba, całkiem ładne. 
  - Pieprzę się z nią czasami, jest dobra.
  - Tylko seks? - Nie ukrywałam lekkiego zawiedzenia.
  - Tylko. – Wzruszył ramionami i upił ogromny łyk przezroczystej cieczy. - Wiesz, że z czymś więcej czekam na ciebie. - Ten żarcik pojawiał się standardowo co miesiąc. Przywykłam. 
  - Załapiecie jeszcze wszyscy kurwa AIDS i tyle z tego waszego ruchania będzie – prychnęłam rozwalając się na fotelu.
  - Live fast, die young – mruknął z drwiącym uśmieszkiem, ale jego humor raczej mi się nie udzielił. Niby to było jego życie, nie zamierzałam się wpierdzielać, sama się ze swoim nie cackałam, ale świadomość, że mogłabym go stracić była mimo wszystko przerażająca. Wzdrygnęłam się.
 - Julie! - Podniosłam głowę do góry na dźwięk swojego imienia i wymieniłam się szerokim uśmiechem z Camille. Mojej uwadze nie umknął fakt, że dziewczyna schudła, ale jak zwykle wyglądała pięknie. Podniosłam zad z fotela i migiem padłyśmy sobie w objęcia. 
 - Dobrze, że przyszłaś. Mam kurwa dość facetów! - Jęknęła, a ja parsknęłam śmiechem i przytuliłam ją jeszcze mocniej.











~Z perspektywy Camille~



     Rozejrzałam się wokół siebie. Widok zdecydowanie zapierał dech w piersiach. Piękna, przestronna, kalifornijska plaża i zachód słońca, które powoli chowało się za horyzontem. 



To był taki moment, który mogłabym uznać za najlepszy w moim życiu. Mogłabym, ale... Mimowolnie pociągnęłam nosem. 
  - Gdzie siadamy? - Z zamyślenia wyrwała mnie Julia. 
 - Może bliżej wody? - Zaproponowałam. Bądź co bądź było tu prawie pusto. W oddali siedziała tylko jakaś para zakochańców, a niedaleko nas na kocu spał typowy hipis, koło którego spoczywała gitara. 
  - Myślisz o tym samym co ja? - Blondynka uniosła łobuzersko jeden kącik ust do góry zerkając w stronę owego typka. 
 - Mhm... - Pokiwałam wymownie brwiami i obie ruszyłyśmy w stronę chłopaka. Długowłosy spał jak zabity i sądząc po zapachu, który się nad nim unosił był kompletnie zjarany. Ale dla nas to lepiej. Chwyciłam za klasyka, po czym roześmiane ruszyłyśmy w dół plaży. 
     Kiedy obie wygodnie siedziałyśmy już na ciepłym jeszcze piasku mogłyśmy zacząć rozmowę. Kątem oka spojrzałam na przyjaciółkę, która ze szczęśliwą miną zerkała przed siebie. Biła od niej radość, tego byłam na sto procent pewna. 
  - Jak tam życie, hm? - Zagadnęłam chcąc poznać powód jej dobrego humoru. 
  - Jakoś leci. Co prawda, pracy jeszcze nie znalazłam, ale... - Wzruszyła delikatnie ramionami. - Znajdę prędzej czy później. 
  - A z Rudym się układa? - Na to pytanie dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę i z uśmiechem przytaknęła głową. Bingo. 
 - O dziwo tak. Wiadomo, kłócimy się o duperele codziennie, ale nie wyobrażam sobie życia bez tych sprzeczek. Rose jest kompletnie pojebanym człowiekiem, nie wiem z jakiej pochodzi planety i nie wiem co kryje się w zakamarkach jego chorego mózgu, ale go uwielbiam. - Podsumowała i wyszczerzyła się jak debil. - A co u mojej ślicznotki? - Dodała po chwili obdarzając mnie pytającym spojrzeniem. Machnęłam ręką. 
  - Szkoda gadać. Slash za dużo pije, czasem też ćpa ze Stradlinem. Właśnie. Temu już całkowicie odjebało. Dostanę przez niego niedługo zawału, poważnie. Przesadza kurwa z tą heroiną. Duff też wiecznie pijany, Steven jak zwykle na haju. Nie mam nawet zbytnio z kim pogadać. No chyba, że z tymi spaślakami zwanymi technicznymi o tym co przygotuję tym razem do żarcia. Jedyną radość daje mi praca, naprawdę. Idę na sesje z tymi wszystkimi zespołami i mam wtedy przez cały czas banana na twarzy. Lauren czasami miewa te swoje humorki, ale i to da się przeżyć. 
  - A szanowny redaktor naczelny?
 - Jason od dłuższego czasu zachowuje odpowiedni dystans. Czyli prawidłowo - wymamrotałam i zanurzyłam obie dłonie w ziarenkach piasku. 
  - Za rzadko się ostatnio widywałyśmy, przepraszam. Zmienimy to, hm? - Julie objęła mnie jedną ręką i położyła swoją głowę na moim ramieniu. 
  - No trzeba. - Westchnęłam i sama oparłam głowę o jej. 
Gdy tak siedziałyśmy w ciszy przez parę dobrych minut moje myśli znów wróciły do tego samego co wcześniej. Wkrótce poczułam powiększającą się gulę w gardle i jedną słoną łzę, która wędrowała powoli po moim policzku. 
Chwyciłam gwałtownie za gitarę i zaczęłam przypominać sobie akordy pewnego utworu. Przyjaciółka przyglądała mi się z zaciekawieniem. 
  - Nauczyli nas regułek i dat... - zanuciłam cicho. - Nawbijali nam mądrości do łba... 
  - Powtarzali, co nam wolno, co nie - Dołączyła patrząc na mnie smutno.
  - Przekonali co jest dobre, co złe... 
Kolejną zwrotkę zaśpiewałyśmy już wspólnie. Głosy załamywały nam się coraz bardziej, ale nie przerwałyśmy nawet na moment. Tekst znałyśmy na pamięć. A przy refrenie... Popłakałyśmy się. Autentycznie, beczałyśmy jak bobry. 
  - Tęsknię, Ju. Cholernie tęsknie. 
 - Przestań, przecież tu jest sto razy lepiej. Nie chcę tam wracać. - Odpowiedziała, ale nie brzmiała przekonująco.
  - Nie pieprz! Też tęsknisz. Nie wiem jak ty, ale ja coraz częściej wracam pamięcią chociażby do naszego dzieciństwa. Pamiętasz wspólne wakacje? Kradłyśmy jabłka z sadu twojego sąsiada. - Zaśmiałyśmy się przez płacz. - Albo obóz zimowy w górach.
  - Jasne, że pamiętam. Całą noc siedziałyśmy na świetlicy przy kominku i gadałyśmy o chłopaku, który stał w drzwiach i słuchał całej naszej rozmowy - mruknęła przecierając dłonią mokre od łez oczy i zaśmiała się krótko. 
  - Albo koncert Lady Pank. Rodzice nas nie chcieli wtedy puścić - westchnęłam.
  - To był nasz pierwszy bunt. - Wymieniłyśmy się uśmiechami. 
 - Szkoda tylko, że szanowny pan wokalista był tak schlany, że nie raczył się nawet pojawić na scenie - odchrząknęłam. 
   Wspominałyśmy sobie dawne czasy jeszcze bardzo długo. "Powrót" do Polski był cudowny, ale też bolesny. Czasami naprawdę żałowałam, że wyemigrowałyśmy. A z drugiej strony, czy nie miałyśmy pieprzonego farta? Trafiłyśmy do USA, przecież to graniczyło z cudem. Pełno osób chciało być na naszym miejscu, ale to nie zmieniało faktu, że tęskniłam. Za rodziną, za domem, za tymi wszystkimi miejscami, które niosły za sobą fajne wspomnienia. Znowu poryczałam się jak głupia. 
  - Nie płacz. Kiedyś tam przecież polecimy. - Poczułam jak kładzie dłoń na moim ramieniu. 
 - Skąd taka pewność? Może nie będziemy mogły już tam wrócić. - I kolejna fala płaczu. Nie muszę chyba wspominać, że nielegalny pobyt w Stanach wiązał się z brakiem możliwości wyjazdu stąd. Jasne, nikt nas tu siłą nie trzymał, ale wyjazd oznaczał automatycznie zakaz powrotu tu. A tego sobie nie wyobrażałam.
  - Nam by się nie udało? Nam? - Uśmiechnęła się pocieszająco. Fakt, dla nas nie było rzeczy niemożliwych. Odgarnęłam chociaż na chwilę smutne myśli na bok i kładąc się na plecach wbiłam wzrok w ciemne już niebo. 
  - I masz rację, też tęsknię. - Dodała po paru minutach ciszy.
  - Przecież od początku wiedziałam.
  - Cam?
  - Hm?
  - Śpijmy dzisiaj na plaży.
Zgodziłam się od razu. Przyjaciółka przysunęła się bliżej mnie i przykryła nas swoją kurtką. Niedługo potem zmęczone odpłynęłyśmy, zupełnie jak ten hipis nieopodal. 







~*~

Troszkę trudności miałam z napisaniem tego rozdziału. Raczej nie udało mi się osiągnąć tego, co sobie zaplanowałam, ale już mniejsza z tym. Jest jaki jest. 
Jestem Wam ogromnie wdzięczna za taką ilość komentarzy! I to jakich! Dziękuję! Nawet nie wiecie jak mnie to motywuje do dalszego pisania :)

Buzi!


18 komentarzy:

  1. Uuuuu jestem pierwsza! Co by ci tu napisać? Że genialne, świetne itd. itd. już na pewno wiesz, więc nie będę się powtarzać. Ciekawa jestem jak rozwinie się akcja... Nie będę ci się rozpisywać, a więc krótko, zwięźle i na temat życzę dużo weny i czekam na następny rozdział! :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAJEBISTY!!!!!
    Piszesz genialnie,naprawdę masz talent.Uwielbiam czytać Twoje opowiadania,trzeba przyznać,że mają klimat. :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm ta akcja z tą kurwą mnie rozbawiła. No bo wyobrazilam sobie jej minę i wgl.
    Potem spotkanie z Adlerem. Szkoda, że marnuje czas na jakąś dźwięk, ale Whatever.
    W dalszym ciągu szkoda mi Izzy'ego.
    No końcem to mnie urzeklas.
    Wspominanie polski, wspólne śpiewanie i płakanie.
    Jednym słowem ŚWIETNIE
    Czekam na kolejny rozdział
    Pozdrawiam x666

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest świetnie!
    Cały rozdział bardzo mi się podoba.
    Współczuję dziewczynom,no bo tęsknią,a w Polsce pewnie nie pojawią się w ciągu najbliższych lat,prawda?
    Chyba,że coś planujesz XD
    Nie umiem pisać komentarzy,ale czekam na następny rozdział i życzę Ci ogromnej weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. No. Julie idąca ulicą- nieznikający wyszczerz ma moim ryjku.
    Adlerek! Wszyscy kochają Adlerka!
    No a fragment na plaży... Taki emocjonalny, wzruszający... Świetny. No i duży plusik za Ciechowskiego.
    Nie umiem pisać komentarzy, wybacz. :<
    Rozdział jak zawsze świetny!
    Dużo weny życzę i czekam na kolejny! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jula, miło, że wstawiłaś nowy rozdział :) chyba każdy czytelnik Twojego bloga zawsze z niecierpliwością czeka na ciąg dalszy opowiadania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział. Napisałabym coś więcej, ale nie mogę. Szkoła :(
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra, dotarłam przed komputer, także mogę chyba wreszcie coś sensownego napisać. Chyba xD
    Kurde, Julie to jest jednak zajebista. Jak ją sobie wyobraziłam właśnie jak taką Joan, tylko blondynkę, z tą gumą i luźnym krokiem, to aż się uśmiechnęłam. Julia to chyba jedna z moich najulubieńszych bohaterek :3
    Boże, Rocket, mogę pisać mało składnie bo się rozpływam właśnie nad płytą 'Let It Bleed' Stonesów. Gdzie ten zespół się ukrywał się całe moje życie :_: Gadam od rzeczy, taralalala!
    Akcja z dziwką, no po prostu... typowo. Tak! Po pierwsze: ta laseczka z paznokietkami to był taki śmieszny stereotyp, haha. Wyobraziłam sobie ją idealnie xD No i Julia, jak zwykle! Luzik arbuzik, i zlewka po całości. Taak. No, ale w sumie dobrze, że ten Adler się pojawił. Bo by Julcia miała za dużo zadrapań na szyi, a tego chyba nie chcemy xD
    Jej, Camille. No, przyznam, za łatwego życia to ona nie ma w tym momencie. Nie dość, że Slash się zapija (jaaaaak!? przecież Kamila to taka zajebista dziewczyna, co on robi w ogóle ten Hudson :_:), to jeszcze ten Stradlin. Chociaż Izzy'emu no to powiedzmy, że się nie dziwię. Berry, wróć, pliska. Żal mi go, wiesz? Bo widać, że tęskni, chłopak, i że sobie nie radzi. A jak Camille się wyprowadzi... No przecież techniczni się raczej nie przejmą, jak będzie leżał i się nie ruszał. Przynajmniej tak obstawiam.
    Jej, nocka na plaży. Lady Pank, Republika... uhuhu! Jeszcze mojego kochanego Dżemu brakuje, haha! Był jednym z tych skazanych na bluesa... Nieważne xD
    To było wzruszające :') Ich tęsknota za Polską jest całkowicie uzasadniona! Wiesz, ja na przykład dzisiaj jak czekałam na żarcie w knajpie, to se wzięłam jakąś tam gazetę, chyba się nazywała 'Travel' czyli, że o podróżach, no xD No i tak patrzę, Tunezja, Cypr, trelelele... I nagle bum! Jakieś miejsca z Polski. Szczerze- nie mam pojęcia gdzie to było, bo nazwy miejscowości mi gówno mówiły, a nie było żadnej mapki, ani nic... Ale jakie tam były widoki, serio, cudowne. Takie bajorka w lasach, i jakieś łąki, góry... no pięknie mamy w tym naszym biało czerwonym zadupiu :') A góry? Góry w Polsce są najpiękniejsze! Tak, oto ja, Rocky, jestem maniaczką gór. ZAWSZE wybiorę góry, nigdy morze, jeśli chodzi o wakacje czy coś. Byłam, kurwa, w Alpach i tam nie ma tego czegoś, co mają nasze polskie Pieniny, Tatry, czy nawet Góry Stołowe. U nas jest cudownie.
    Ale się rozpisałam nie na temat! Wybacz, haha!
    Nocka na plaży, no dobra, jednak są jakieś zalety morza, haha. Ale pod namiotem w lesie gdzieś w Bieszczadach... Dobra, już nie gadam o tym xD
    Piękny rozdział. Pomieszałaś taki luz blues z wzruszającymi wspomnieniami i wyszedł miks idealny. Pięknie, kochana :)
    Także no- życzę przeżycia najbliższych pięciu dni (ja zaraz lecę czytać Antygonę, pomocy :-:) i... Weny! ♥

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, Rocky! Uwielbiam Twoje komentarze! Dziękuję ślicznie :)

      Usuń
    2. Dobra, uwaga, ważne! Nowy blog, nowe opowiadanie. Zapraszam bardzo serdecznie :)

      http://opowiesc-zmeczonych-ust.blogspot.com/2014/10/prolog-przez-ocean.html

      Usuń
  9. Nowe It's So Easy, zapraszam! :D http://gunsnrosesdreams.blogspot.com/2014/10/its-so-easy-rozdzia-3-wole-blondynki.html

    OdpowiedzUsuń
  10. ...nauczymy się więc sami na złość
    Spróbujemy, może uda się to...
    Cześć, Rocket Queen. Jestem u Ciebie po raz pierwszy, to znaczy pierwszy raz ujawniam Ci się w komentarzy, ponieważ w końcu doleciałam do najnowszego i mam zamiar zostawić Ci tutaj po sobie ślad, gdyż lubię i rzeczywiście będę mogła sobie nad czymś tu popisać. Na samym początku powiem Ci, że trafiłam do Ciebie z kompletnego przypadku, po prostu widziałam Cię nie raz, nie dwa, w komentarzach, oczarowało mnie dzikie zdjęcie z Twojego avataru, dobiłam do bloga i zaczęłam czytać. Pragnę Ci powiedzieć, że już po samym przejrzeniu bohaterów uznałam, że raczej nie stracę, kiedy zabawię u Ciebie na dłużej. Kiedy tylko zobaczyłam Gię, Doro i...Claudię (dobrze myślę, że za Julie robi nam pani Schiffer?). Och, mniejsza z tym. Nie dość, że ''obsada'' jest piękna, to jeszcze opisy. Bardzo cenię sobie, kiedy ktoś szarpnie się na jakieś podpisy pod zdjęciami, takie na sucho nigdy nie...nie dawały mi możliwości dobrego wyobrażenie sobie postaci w późniejszej akcji. Sama od zawsze pisałam coś o moich ludziach, cenię sobie to u innych, za co masz wielkiego plusa, haha.
    ...rozpoczniemy od początku nasz kurs
    Przekonamy się, czy twardy ten mur...
    Może w końcu przejdę do rozdziału. I jestem ujarana, że tak ładnie i lekko piszesz, naprawdę się to miło czyta, nie ma problemu z przyswojeniem, jest elegancko. Na samym początku tu jest nokaut - na samą Joan Jett, haha! Podoba mi się, miałam piękną wizję takiej...hm, beztroskiej Julie z temperamentem nieposkromionej Jett, kiedy idzie tak, odważna, stanowcza, przez Los Angeles, kierując się na takie stare śmieci, do swoich Gunsów. Duma mnie głupia rozpierała, kiedy szczekała tak, słusznie, zresztą, niepozornemu mężczyźnie od kawy, potem laleczce Maggie. Która coś sobie z Adlerem poustalała, mniejsza z tym. Aż mnie Steven zaskoczył tutaj swoim zachowaniem, powiem szczerze. Układem z sukienką, coś za coś, przecież takie czasy. I Duff, ooo, kochanie. Czyżby Julie naprawdę była tak zaszokowana jego relacją z Olivią? Och, bezpośredniość to pewien dar, przynajmniej McKagan zdawał sobie sprawę, z kim zaspokajał swoje potrzeby.
    Dość facetów, poważnie?
    Cholera, Julie i Kamila. Znów trafiłaś w mój pierońsko, niestety, wyczulony punkt. Gdzie je mam takiego anioła? Gdzie mam swą drugą królową? Samej mi źle, droga Rocket. Wszystkie o tym piszą, ja też. Masochizm czystej postaci. Urzeka mnie fakt, że dziewczyny są z Polski i się tego nie wypierają, wręcz przeciwnie. Moje oczy znów zwilgotniały, po raz kolejny przy czytaniu opowiadania. Dorosłe Dzieci mnie chyba tak rozłożyły, ja nie powinnam... Ale to było niesamowite. To wniosło magię do tego wszystkiego, jeszcze wspomnienia dziewczyn. Jabłka, góry i to wszystko. Kurwa, w zasadzie chyba będę płakać. To jeszcze wina panującego wszędzie klimatu. Nie jest dobrze.
    Ale napisane jest dobrze. Poruszyło mnie, oczyściłam się przy pisaniu tego komentarza, dziękuję. Czekam na coś nowego, witam na mojej polecanej liście, naturalnie.
    Pozdrawiam Cię, cieszę się, że mnie podkusiło, by tu zajrzeć.
    ...może w końcu odkryjemy, jak żyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, nie wiem co napisać! Zatkało mnie. Cóż... pozostaje mi tylko podziękować Ci za tak cudowny komentarz :) Ogromnie mi miło, że spodobało Ci się w tym moim małym, chorym "światku".
      Tulę i ściskam mocno! :D

      Usuń
  11. No, wydało się xd srk za spama, ale serio muszę nadrobić to opowiadanie! Perry je przeczyta. Obiecankuję! Na honor Perry'ch!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luz blues :v
      Ogółem współczuję Ci, że musisz to czytać, bo pierwsze rozdziały 'WTTSS' są żałośnie prymitywne XD Ale byłam wtedy po pierwszej klasie gimbazjum, so u know XD

      Usuń
  12. Blog ze starego adresu (http://jackdanielsbrownstonemuzykagunsi.blogspot.com/) został przeniesiony na http://take-a-look-to-the-sky.blogspot.com/
    Zapraszam :)
    /Erin Everly/Ignis

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo dobry rozdział! cholerka pewnie sama to już wiesz. W każdym razie...
    Adlerek widzę znalazł nową "miłość" i ona wcale nie leci na jego pieniądze i żyją we wspaniałym związku i wgl.
    Ale serio? Steven bardzo wysoko mierzysz. Partnerka fest
    Michael też widzę romantyczny związek. MOKRY MICHAEL. nie nic ;-;
    Cam i Jullie ta wspaniała chwila na plaży ahh xd I te wspomnienia ;-; Coś czuje, że do Polski wrócą, chociażby na trochę.
    Albo mój szósty zmysł już szwankuje ://

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieje ze sie rozkrecisz bo rozdzialy sa na razie dosc krotkie i akcja idzie troche wolniej ale rozumiem trudnl jest powtórzyc sukces . Twoje pierwsze opowiadanie było świetne a teraz musisz chcąc nie chcąc zrobic male "odgrzewanie tematu".Wierze ze uda ci sie wypelnic zadanie jak nalezy.Poplakalam sie naa scenie w ktorej Julie i Camille odtwarzaly wszystkie wspomnienia z Polski

    OdpowiedzUsuń