sobota, 1 listopada 2014

Wake up... time to die! [6]








~Z perspektywy Julie~



     'Normalne, kierujące się rozumem kobiety odchodzą od facetów, którzy podnieśli na nie rękę. Nienormalne, kierujące się sercem zostają z nimi i zazwyczaj ślepo wierzą, że to już nigdy nie będzie miało miejsca.' - przeczytałam kiedyś w jakimś kolorowym magazynie. Osobiście uważałam, że do żadnej z tych pieprzonych grup nie należę. Sprowokowałam? Sprowokowałam. Nie, nie bierzcie mnie za idiotkę, która twierdzi, że jej się należało. Ba, wczorajszego dnia poczułam się paskudnie. Zranił, upokorzył. Coś zdecydowanie we mnie pękło. Ale o dziwo nie płakałam. Leżałam pod jebaną ścianą ze ściskającym żołądkiem i tępo wpatrywałam się w jeden punkt. A w głowie oczywiście milion myśli, analizowanie... Jedno było pewne. Do takiej sytuacji dojść nie powinno. Ale doszło i nic tego nie zmieni. 
         Było późne popołudnie. Przetarłam oczy, podniosłam się z kanapy i rozprostowałam kręgosłup. Leniwym krokiem doczłapałam się do kuchni i sięgnęłam po butelkę wody. Kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Z jednej strony chciałam spotkać się z Camille i o wszystkim jej opowiedzieć. Z drugiej zaś strony lepiej było chyba o tym nikomu nie mówić, bo i wstyd. Wywróciłam oczami zirytowana własnym tokiem myślenia. 
W tym też momencie usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka. Wzdrygnęłam się słysząc kroki. W końcu się zatrzymał. Jako, że stałam przodem do blatu zmrużyłam delikatnie oczy i wypuszczając powietrze odwróciłam się w jego stronę. Uśmiechnął się do mnie krzywo i spuścił głowę nieco w dół zatrzymując wzrok na trzymanym w jego rękach bukiecie czerwonych róż. Zabawne. Po każdym plaskaczu będę dostawała od niego kwiatki? Kurcze, żeby tylko starczyło mi wazonów!
  - Głupie przepraszam chyba nie wystarczy, nie? - odchrząknął cicho.
  - Na szczęście kupiłeś kwiatki, one załatwią sprawę - odpowiedziałam z sarkazmem i puściłam do niego oczko. Rose omiótł mnie speszonym spojrzeniem i podszedł do kosza na śmieci, chcąc je najwyraźniej wyrzucić.
  - Zostaw. - Zatrzymałam go i wzięłam od niego bukiet. - Są ładne - dodałam i delikatnie przytknęłam nos do jednej z róży. 
  - Miałem prawo być na ciebie wkurwiony, ale posunąłem się za daleko. Żałuję, że cię uderzyłem, przepraszam - wymamrotał niewyraźnym głosem i zmniejszając odległość między nami chwycił mnie w talii. Strzepnęłam z siebie jego dłonie i zrobiłam krok w tył. 
  - Nie tylko to mnie zabolało - powiedziałam chłodno. 
  - Nie myślę o tobie jak o dziwce. Powiedziałem tak, bo tak się wczoraj kurwa zachowywałaś - mówił przez prawie zaciśniętą szczękę. Przynajmniej starał się hamować, robi postępy, brawa.
 - Wiem, zachowałam się wczoraj głupio. - Nie miałam zamiaru zgrywać niewiniątka, było jak było. - Tylko, że miałam do tego powód.
  - A ty znowu o tamtej lasce? - Prychnął z wymuszoną irytacją. - Ja z nią jedynie rozmawiałem. Nie siedziała mi na kolanach, a ja nie miałem zamiaru jej wyruchać.
  - Co do tego to pewności nie mam. - Uśmiechnęłam się jakże życzliwie. Axl oczywiście niczego nie słyszał i chciał szybko zmienić temat, ale tym razem to ja do kurwy nędzy nie miałam zamiaru kończyć. 
  - Wiesz, idąc twoją logiką, zamiast urządzać wczoraj scenkę zazdrości z przypadkowym gościem powinnam była przyłożyć ci w twarz, odwrócić się na pięcie i wyjść z klubu. 
  - O czym ty pierdolisz? - Warknął.
  - Podrywałeś inną, ale ja ci nie zrobiłam o to afery. A  mam wrażenie jakbyś uważał, że to ja wszystko zaczęłam. Jasne, nudziło mi się wczoraj w tym zasranym klubie i postanowiłam ci zrobić na złość. Taka zachcianka!  
  - Znowu mnie prowokujesz do kłótni, mała - syknął, po czym nagle przybrał zbyt miły wyraz twarzy jak na niego, przejechał dłonią po moim policzku i przechylając głowę lekko w bok wbił we mnie nieznany mi dotąd wzrok. Poczułam się nieswojo. Mój lekki niepokój trwał jednak z dwie, trzy sekundy. Zaraz wcisnęłam mu te badyle z powrotem w ręce i odepchnęłam go od siebie. 
  - Wsadź sobie w dupę te kwiatki.  
  - W dupę to ja mogę wsadzić tobie, tyle że co innego.
  - Jesteś do reszty posrany! - Złapałam się za głowę i szybkim krokiem ruszyłam do sypialni. Ja pierdolę, co ja jeszcze robię w tym mieszkaniu?
  - Ale ciebie to kręci. - Zaśmiał się głupkowato i zaczął leźć za mną. Nie musiało minąć sporo czasu żebym poczuła jego łapska na swoim tyłku. Odwróciłam się gwałtownie do tyłu i zmierzyłam go morderczym spojrzeniem. On nic sobie z tego nie robiąc na nowo zaczął mnie macać.
 - Nie dotykaj mnie. - Zagroziłam mu palcem, a on jak na zawołanie podniósł ręce do góry niby w geście poddania. Szkoda, że ten cwaniacki uśmiech nadal malował się na jego twarzy, którą miałam ochotę potraktować obecnie krzesłem. 
  - To może mnie uderz, hm? Ulży ci, będziemy kwita... - Kontynuował cały czas się uśmiechając. I uderzyłam go. Jak najmocniej potrafiłam. Odchylił się, złapał za policzek, a potem... A potem spojrzał na mnie z rozbawieniem i politowaniem. No kurwa! Zdenerwowana walnęłam go jeszcze raz, tyle że z drugiej strony. Parsknął śmiechem. Ułamki minuty dzieliły mnie od wybuchnięcia płaczem i wyjścia z tego chorego miejsca, w którym jak mnie zapewniano miesiąc temu - miałam być taka szczęśliwa. Gówno, nie byłam. Przynajmniej nie teraz. Przeklęłam pod nosem i zdecydowanym krokiem ruszyłam do wyjścia, kiedy w pewnym momencie poczułam, no właśnie nie poczułam gruntu pod nogami. Chłopak podniósł mnie do góry, a potem rzucił na łóżko. Chciałam jak najszybciej wstać i zobaczyć jego zamiary, ale było nimi prędkie przygniecenie mojej osoby swoim ciałem.
  - Wykurwiaj! - Krzyknęłam szarpiąc go za rude kłaki, ale moje nadgarstki szybko zostały unieruchomione i przygwożdżone do łóżka. Rose natomiast wyciągnął swój język na wierzch i przejechał nim po mojej szyi, którą chwilę później przygryzł. - Spierdalaj! - Jęknęłam, ale ten naparł na mnie jeszcze bardziej. - Pieprz się! - Rzuciłam już płaczliwym tonem, ale tych słów mogłam akurat nie używać. Axl odkleił się wreszcie od mojej szyi i posyłając mi łobuzerski uśmieszek cmoknął mnie krótko w usta.
  - Seks na zgodę? - Wymruczał, a ja tylko splunęłam na jego twarz, dokładniej mówiąc w jego oko. Idealnie. Chłopak przetarł je dłonią i śmiejąc się pod nosem wstał spokojnie z łóżka. Zamiast zwiewać wolałam go obserwować, co było idiotycznym pomysłem. Powodem było totalne niedowierzanie w to, co się właśnie działo.
Ściągnął z siebie ramoneskę i walnął ją o ziemię, żeby następnie podejść do radia. Po jego włączeniu, w pokoju rozbrzmieli Misfitsi, a on podszedł do łóżka, ściągnął z siebie koszulkę, a na koniec pasek. Z powrotem wrócił do mnie. A może raczej na mnie.  




Idealny utwór - pomyślałam i przełknęłam głośno ślinę. Zaczęłam czuć się jak w kiepskim horrorze.
Czując zaciskające się dłonie na mojej szyi wiedziałam już, że ten wieczór zapamiętam na długo. 












~Z perspektywy Axla~


      Oddech dziewczyny zdecydowanie przyspieszył. Kiedy zaczęła jednak tracić powietrze, od razu zabrałem dłonie z jej szyi i sięgnąłem ręką po mój skórzany pas, który walał się gdzieś po podłodze. Blondynka widząc go obdarzyła mnie przestraszonym i zakłopotanym spojrzeniem, co jeszcze bardziej mnie podkręciło. Miałem zamiar zrealizować tej nocy wszystko czego moja chora fantazja pragnęła. Chciałem też odreagować. Zapomnieć o wczorajszym dniu, bo nie wniósł do mojego życia niczego dobrego. No może poza tytułami paru filmów porno, w których moja nowa/była znajoma miała rzekomo grać. Wracając... Wiedziałem, że wczorajsza kłótnia i to co podczas niej się wydarzyło nie wróżyły niczego dobrego. Jak byłem jeszcze gówniarzem i wracałem wieczorem z roweru do domu zobaczyłem raz jak ojczym niemiłosiernie leje moją matkę. Obiecałem sobie wtedy, że nigdy kurwa nie podniosę ręki na żadną kobietę. 
Najwyraźniej nie miałem wystarczająco dużo siły, żeby nad sobą zapanować. 
      Zerknąłem na jej twarz. Szczerze? Współczułem jej, że trafiła na takiego skurwiela jakim nie ukrywajmy byłem ja. Ale czasami współczułem też samemu sobie, że trafiłem na nią. Mógłbym sobie znaleźć przecież laskę potulną jak baranek. Dominowałbym, a ona robiłaby wszystko co tylko bym chciał. Albo i lepiej kurwa nie. Jeszcze kazałbym jej wyskoczyć przez okno. Tak czy inaczej tej nocy miałem dominować ja. Pasem zakneblowałem jej buzię i obwiązałem go wokół jej głowy. Jedyne co mogła teraz robić to krzyczeć lub jęczeć. Wedle życzenia. 
Rozejrzałem się po pokoju. Moją uwagę przykuła bandana, którą zaraz związałem ze sobą jej nadgarstki, a następnie zahaczyłem je o poręcz łóżka, tuż nad jej głową. Teraz spokojnie mogłem się wziąć za ściąganie z niej ubrań. 
Palnąłem się w czoło zdając sobie sprawę, że nie mam jak zdjąć z niej koszulki. Ale jak już wiadomo byłem geniuszem i wspaniałomyślnym człowiekiem. W szufladzie trzymałem scyzoryk, tak na wszelki wypadek. Zacząłem powoli rozcinać jej koszulkę nie zwracając uwagi na jej sprzeciwy. A potem, kiedy została już w samym staniku wpadłem na może i nieco dziwny pomysł. Przyłożyłem końcówkę noża do jej brzucha i zacząłem sunąć nim DELIKATNIE w dół, nacinając jej przy tym niechcący skórę. Choć nie powiem, że na samo wspomnienie jej wczorajszego zachowania miałem ochotę ją nim zadźgać.   
Julie krzyknęła, a ja zaskoczony zerkałem na spływające po jej brzuchu kropelki krwi.
Grę wstępną uważałem za zamkniętą. Zsunąłem z tyłka swoje spodnie, a następnie zębami ściągnąłem z niej bieliznę. Później chyba wiadomo co się działo. Pieprzyłem ją nie zwracając uwagi na grymas malujący się na jej twarzy. 
Po wszystkim sięgnąłem po moje czerwone marlboro i odpaliwszy je zaciągnąłem się mocno dymem. Blondynka dyszała głośno obok mnie. 
Wypuściłem dym na jej buźkę i zaśmiałem się krótko. 
Parę minut później uwolniłem ją jednak z paska i bandany, po czym z zaciekawieniem czekałem na jej reakcję. 
- Co... to... było..? - Wyszeptała widocznie przerażona. 
- Zwykły seks - odparłem wzruszając ramionami, a następnie założyłem ręce za głowę. 



I'll be seeing you again 

I'll be seeing you in Hell









~*~

Tak, wiem, przesadziłam.

Buzi! 




24 komentarze:

  1. Żadne co miesiąc moja droga! Jesteś zbyt dobra w tym wszystkim, żeby nas tak ranić.
    Pamiętasz tę naszą rozmowę? Wtedy ona dotyczyła sceny Slasha i Camille- myślałam, że pójdziesz w tę stronę, a tu proszę!
    Na miejscu Julie to...To nie wiem co bym zrobiła. Czułabym się dziwnie. Na pewno w jakiś sposób wykorzystana. A Axl? Mógłby przestać robić z siebie takiego...On sam z siebie taki nie jest, lubi się w takiego bawić. Bo taka wersja jest prostsza. Facet, który ma uczucia? Nie no, przecież to jest totalna porażka. Lepiej niech pierdoli wszystko co ma ręce nogi i się rusza. Nie wiem czemu, ale jakoś tak Axl mnie zawiódł i to już po raz drugi. Trzeci raz i uznam, że wnioskuję o znalezienie dla Julie lepszego partnera.
    Dobrze, że cały ten rozdział był poświęcony im.
    Czekam już na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Co? Co? Coo? Dziś uda mi się napisać chyba tylko tyle, przepraszam muszę się otrząsnąć xd. Dobra spróbuję coś naskrobać.
    A więc rozdział genialny, mimo tego co zrobił Axl, ale gdyby na przeprosinach sie skończyło wyszło by jakieś mdłe lofstory. Nie mogę wyjść z podziwu, skąd ty bierzesz takie świetne pomysły? Uwielbiam twój styl pisania. Życzę ci duuużo weny, więcej genialnych pomysłów, i mam nadzieję, że rozdział będzie szybko, bo nie mogę się doczekać co będzie dalej :) pozdrowionka :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj nie nie... Co miesiąc?!
    Och tak... Rozdział stworzony dla mnie... Najpierw te przeprosiny, a potem to całe znęcanie się nad Julią... W sumie to juź nawet moja historyczka doszukała się u mnie cech psychopaty... Czytałam to z takim zaciekawieniem i podnieceniem... Hm...? Czyźbym była msochistką? Do tej pory nic na to nie wskazywało... To było takie cudowne. Jeszcze nigdy na źadnym blogu niczego takiego nie czytałam. Ojejku... Aż brakuje mi słów, aby opisać to co znajduje się w mojej główce. Sposób zdjęcia bluzki i zabawa scyzorykiem. Kurde... Ja naprawdę jestem dziwna... Mi się to mega podoba, mnie to kręci... Bardzo dobrze, że nie skończyłaś na przeprosinach, choć skruszony Rose też mi się bardzo podoba, ale Rose psychopata to dopiero widok. Jeszcze te rozmyślania Julii na temat, czy bardziej jej się to podoba, czy odrzuca... To takie piękne... Chyba przeczytam zaraz jeszcze raz... Bo po prostu nie mogę... Zachwyciłaś mnie ogromnie. Ale nie pierdoląc od rzeczy... Dobrze, że cały rozdział jest poświęcony tylko i wyłącznie im. Dało się to ogromnie wczuć. Podziwiam cię za to, że potrafiłaś stworzyć i utrzymać całą tą atmosferę. Uwielbiam cię za to wszystko. Mogę czytać to wielkorotnie, a emocje, które odczuwam się nie wypalą. Za kaźdym razem mogę przeżywać to na nowo. Liczę, że kolejne będą równie genialne i może nawet podobne ;-)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny!
    Muszę powiedzieć, że zachowanie Axla mnie coraz bardziej zaskakuje.
    Uwielbiam to, w jaki sposób piszesz.
    Jedyne, o co chciałabym Cię poprosić to to, abyś częściej wprowadzała takie osoby jak: Steven, Duff, Izzy, bo strasznie mi ich brakuje, wiem, iż masz pewnie już jakąś koncepcje, lecz gdyby mogły one pojawiać się częściej byłoby super!
    Serdeczne pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  5. Na wstępie strasznie przepraszam za brak komentarza pod poprzednim rozdziałem- czysta skleroza.
    No więc ten komentarz będzie... Sklejony? No whatever.
    Widzę, że z kochanego i czułego Axla zrobił nam się... ten gorszy, że tak to ładnie ujmę. W sumie to lubię, gdy w opowiadaniach Rose nie jest tylko słodkim, przerusowanym ukochanym albo skurwielem bez serca. Taka równowaga jest najlepsza. No i Tobie się to świetnie udało! :3 Gratuluję, bo ja sama mam problem z nadawaniem charakterów postaciom.
    Ten rozdział... Jest inny... Ciekawy... Ktoś mógłby nazwać go "chorym". Ale mi się podoba! Znów jest tu idealny balans między dwoma stron ami rudzielca. Skruszony, z kwiatkami w łapkach przeprasza Julie, a później wykorzystuje ją (chociaż i sama zainteresowana nie wie co o tym myśleć)
    No cud, miód i malina!
    Życzę weny i mam nadzieję, że tylko nas straszysz tym miesiącem czekania na rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj kochana! Mozesz pomyslec, ze jestem twoją psychofanką, ale stram sie wszystko komentowac, wiec..nie bądź zła :D
    Na wstępie cieszę się, że rozdzial juz sie pojawil! A i ty tu nam nie groź, ze co? Ze za miesiąc? Nie, Juleczko koochana... *robi maślane oczy* ❤
    Dobra, bo cos mi sie w glowie jebie xD
    Rozdzial.. Rozdział śliczny (kolejny psychopata) tylko (jestem taka wrażliwa xDDD) nie lubie zbytnio krwi, znaczy krew nie przeszkadza tylko nie lubie patrzec ..jak powoduje się jej wydostaniu! O! XD Kurde o rozdziale miałam pisac a nie o sobie!
    Rozdział fajny, masz talent, zlotko xD
    Jak juz kilka osob wczesniej napisało, dobrze, że rozdział byl poświęcony tylko im, to dawało taką atmosfere, pozwalało się w to w 100% wczuć! W sumie Axl to niezly psychopata, to bylo dziwnie, ja na jej miejscy nie wiedziałabym co o tym myslec XD
    I te myśli czy on ją pociąga czy ona sie go boi xD Piękne, mistrzu! I dobrze, ze to nie tandetne lovestory i na przeprosinach się nie skonczylo xD
    Co tu jeszcze.. Emocje jak zwykle na skraju wytrzymałości, to dobrze! ❤
    Dobra, dobra, Kocham twojego bloga, uzależniam sie ups XD
    Pozdrawiam, uściski i buziaki i duuuzoo weny! *.*
    Julka

    OdpowiedzUsuń
  7. no czekałam z niecierpliwością na ten rozdział! :D Nie będę w stanie zlepić sensownego i składnego komentarza. po prostu zajebiście jak zawsze no i nie mogę doczekać się następnego!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział był zajebisty! Ale wkurzył mnie Axl z tym zachowaniem ;_; nie mogę się doczekać następnego!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jasna cholera, Julka! Czy ty wiesz, że zawsze jak wpisuję Twój adres w okienko to mam przeczucie, że zaraz ogarną mnie kompleksy? I tak potem jest! Bo jak czytam to, co ty nam tutaj fundujesz, to po prostu kurwa zdaje sobię sprawę, że nigdy nie będę tak dobrą pisarką. Masz swój własny, charakterystyczny sposób pisania, i niektóre zwroty są jakby Twoją wizytówką. Poza tym, ani trochę mnie nie zawiodłaś w nowej odsłonie. Obiecałaś więcej seksu, dragów i rock n' rolla no i właśnie je tu widzę! Jest świetnie, mała. Naprawdę świetnie.
    I teraz postaram się tu odnieść do tych kilku rozdziałów, których nie zdążyłam skomentować.
    Axl... chuj. Idiota. Bezczel. Takie moje wrażenia xd Ale! Z drugiej strony wyobraziłam sobie tego czułego faceta z troskliwym uśmiechem na twarzy i szczerą miłość w jego oczach. I tak sobie myślę, że fajnie by było mieć takiego Rose'a przy sobie. Lecz ostatecznie myślę: "nieee!", bo ta gorsza strona wygrywa.
    No i przez to współczuję Julie, bo ma z nim dziewczyna niezłe problemy. Jakbym ja tak codziennie się z kimś kłóciła, nawet o drobiazgi, to chyba bym nie wytrzymała psychicznie. Tym bardziej, że tak jak ona mam trudny charakter i nie daję za wygraną.
    Co do Camille i Slasha, kocham ich, uwielbiam, czczę i wychwalam, ale nie obraziłabym się, gdyby Hudson przystopował z używkami.
    Izzy'ego zresztą tyczy się to samo. Wyobrażam sobie, jak musi cierpieć z powodu wyjazdu Berry, ale to, co mówi nie jest sprawiedliwe. Bo dziewczyna nie podcinała mu skrzydeł, gdy on zdobywał popularność jako gitarzysta. Więc nie powinien teraz mieć do niej żalu i ćpać oraz ruchać bez opamiętania. I tu przypomiało mi się moje drugie zastrzeżenie co do Saula... dostanie po łapach za te "przyjacielskie rady"!
    No a Duff i Steven, ach, ci to nigdy nie dojrzeją XDD Wiecznie panienki mają na zawołanie.
    No nic, kochana Julko. Jeszczw na koniec okażę moje zaskoczenie spowodowane łóżkową sceną z udziałem Axla i Julie tą buźką: :OOOO i poproszę o wybaczenie. Mam nadzieję, że ten komentarz wynagrodzi Ci moją długą nieobecność ;) Czasami odnoszę wrażenie, że mam większą wenę na komentarze niż na pisanie... XDD
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurwa, co za PRZEKURWAZAJEKURWABISTY rozdział! Czytam Twoje dzieło no może nie od dawna, na bieżąco czytam dopiero od początku "Wake up... time do die!" ale już zakochałam się w Twoim sposobie pisania, w tym blogu, w tym wszystkim, no.
    Boże, kocham takie scenki!
    Axl, Axluś, Axlunio, zaskakujesz mnie chłopie... Hm, z jednej strony tak trochę zła na Ciebie, Skarbuś jestem, bo się jak chuj zachowujesz, ale... Dobra, zjebana jestem, podoba mi się Axla zachowanie w tym rozdziale i to kurwa zajebiście, AMEN.
    Błagam, błagam Cię na kolanach, tylko nie co miesiąc, proooszę! Bo ja się załamię!

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny rozdział, przyjemnie się czytało ;) oj, ten Axl...

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm... Ogólnie rzecz biorąc - dojechałam do końca. Czemu nie komentowałam, no cóż. Wyjaśniłam Ci. I żałuję :/ No, ale tym prędzej wszystko przeczytałam. Ogarnęłam to w sumie całe już w piątek, więc tak tak klękajcie narody! Muszę Ci się przyznać, że żadnego opowiadania jak dotąd nie przeczytałam tak szybko i z takim niedosytem. Udało Ci się! Zostawiam wgl tutaj ten komentarz, a zostały mi teraz ostatnie trzy rozdziały do nadrobienia. Ale już wiem, że zbliżam się do terminu, kiedy będę musiała CZEKAĆ na kolejny post, więc nie zamierzam się spieszyć xD Ja pierdolę. Kocham! Wszystkich kocham! Izzy, Steven! KOCHAM KOCHAM NAJBARDZIEJ! O! No i Eddie of kors <3 Trzy przezajebiste ulubieńce. Wgl tyle się zdarzyło, że już kurwa nie pamiętam, co miałam Ci tu napisać... No kurwa trudno. Przeczytałam wszystko, a zostawiam tu komentarz kompletnie z dupy i o niczym. Tag. Ale wiedz, że Perry Cię kocha ;D Taki w chuj zaszczyt Cię kopnął! Ten Perry! Haha No i ma zamiar już skomentowac porządnie najbliższe posty. Wróciłam do komputerka, więc easy peasy. Jutro powinnam dać komentarz... Dogłębny (heh zboczeńce!) Wgl mówiłaś, że zaczynałaś pisać opowiadanie jak byłaś w gimbazie. Perry tysz, więc witam w klubie xD I te Twoje pierwsze posty wcale nie były zjebane jak mówiłaś. No halo! KURWA! Spierdalam i dajcie mi jeszcze wódki! Pliska...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A. No i miałam dodać, że u mnie nowy rozdział. Narciarz!

      Usuń
  13. Napisałaś, że nie będzie rozdziałów raz na tydzień no i co się stało? Wszyscy zaczęli komentować ze strachem w oczach myśląc nieeeeee! Chcemy rozdziałów co tydzień (wiem, że nie należę do normalnych zresztą komentarz też nie xD). No, a co do rozdziałów to świetny! Chociaż współczuję Julie.. Axl do normalnych nie należy no, ale żeby ją fajkami przypalać? No kurwa, no ;-; A ona zamiast mu porządnie wyjebać i wyjść z domu to sobie siedzi i czeka.... nosz kurwa ja w tym momencie nie mogłam wytrzymać i cały czas myślałam ,,Po cholerę ona tam siedzi?!" OMG ale się rozpisałam.... Oprócz tego chciałam ci tylko napisać (jak zwykle), świetny rozdział, czekam na następny, no i życzę duuuuuuuuuuużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie no, ja w ogóle... Ja w ogóle nie wiem co ja mam napisać, nosz kurwa!
    Ty w tym momencie zniszczyłaś wszystko, jakkolwiek to brzmi, ale i tak Cię, cholera uwielbiam. Siedzę z otwartymi oczami tak szeroko, serio, to aż dziwne, że mnie zaczynają powieki boleć. A czytać- czytałam dosłownie jednym tchem z rosnącym przerażeniem i fascynacją. Julia! Co się właśnie stało!?
    Ja myślałam, że Julie spierdoli z tego mieszkania po tym, co on odwalił, ten szanowny pan Rose. Ale ona została... W sumie jej mieszkanie, no to... Nieważne. Została.
    Jak przyszedł ten chuj, z tymi kwiatkami to z kolei pomyślałam, że się ułoży, że się pogodzą... jakoś.... Choć w z drugiej strony znając Julię, można było przewidzieć, że żadne 'przepraszam', ani bukiet róż jej nie wystarczą. I się nie zdziwiłam w sumie, że zaczęli się kłócić znów...
    Ale potem. Potem... Nie wiem co napisać, nosz kurde, Rocket!
    'ROSE TO CHUJ' <-- sentencja na dziś. I się nią kierujmy.
    Nie to nie chuj, to jest już kurwa psychopata. Znaczy może jeszcze rozumiem sam sex, samą chęć tej dominacji w czasie stosunku, ale, żeby, ja kurwa RANIĆ!? Zranił ją wystarczająco mocno psychicznie, a jeszcze jej scyzorykiem po brzuchu jeździ, no nie mogę, co za Ruda małpa...
    I jeszcze te papierosy, to przypalanie. Ja... Ja nie wiem co ja mam powiedzieć. Ja bym na miejscu Julie się na niego rzuciła od razu, a potem spierdoliła i nigdy nie wracała.
    Ale Julia to Julia, ja to ja...
    Ten rozdział był naprawdę zajebistą emocjonalnie bombą. Kocham Cię właśnie za takie akcje, jesteś genialna.
    Trzym się!

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć, Rocket. Ja absolutnie nie wiem, co...
    Absolutnie nie wiem, co Ci tu powiedzieć, za wyjątkiem tego, że w tym tygodniu nieszczególnie mam czas na pisanie długich komentarzy, ale nie lubię zostawiać tego, co przeczytałam bez żadnego znaku, że rzeczywiście tu byłam. Ale w skrócie, mhm.
    Julia mnie w tym rozdziale niemiłosiernie bardzo wkurwiała. Doskonale zna niezrównoważony charakter swojego chłopaka, a mimo wszystko go prowokowała w taki wyzywający sposób, co było beznadziejnie głupie. Wie, jak on reaguje na pewne sprawy, wie, co go wytrąca z, i tak zaburzonej, równowagi. Nie wystarczyło jej najwyraźniej, że Rose zdał sobie sprawę z tego, że zrobił źle. Czuł to, już zaraz po fakcie. I kiedy przyszedł do niej z przeprosinami, ta ma problemy. To jest w pewnym sensie aż absurdalne. Skoro związała się z takim sukinsynem, to nie ma prawa robić mu takich wyrzutów, moim skromnym zdaniem. Poza tym, szczerze wątpię, by Axl ją zdradził. Prędzej ona jego.
    A druga scena... Gdyby nie to, że miałam za zadanie zobaczyć w roli tego napaleńca Rose'a, to wszystko w porządku. To znaczy, samo to zachowanie w porządku absolutnie nie jest, ale co kto lubi. Nie przekonało mnie to. Zachowanie było co najmniej masochistyczno-patologiczne, popieprzone. Dosłownie. Miałam oczy jak talerze, kiedy przez to brnęłam, pierwszy raz się spotkałam z czymś takim. W ogóle rudy zachował się za spontanicznie, ten patent ze scyzorykiem...desperacja. Nie potrafiłam sobie wyobrazić Axla w tym wszystkim. Albo inaczej - nie chciałam go tam zobaczyć, haha.
    Ode mnie tyle, ja lecę dalej.
    I zakazuję Ci publikowania raz w miesiącu! Komentarze to wiele, ale nie wszystko, a są tu ludzie, którzy chcą Cię czytać!
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Przypalić w tym momencie to ja mam ochotę jego chuja.
    Co za skończony debil. W coś ty się wpakowała kochana Julciu...
    Ygh.
    Piszesz prosto, dosadnie. I to uwielbiam. Ale nie zawsze fajnie jest kiedy napiszesz o takich brutalnych rzeczach, a ja nie mając swojego życia przejmuję sie tym potem tydzień. Ale to mój własny psychiczny problem ;-;
    Jesteś genialna i zrobiłaś z mojego mózgu kapustę kiszoną.
    Pozdrawiam, czekam na kolejny (yay nadrobiłam jednego dnia tak bardzo ) i postaram się od teraz żyć częściej.
    A i poinformuj mnie o kolejnymi kolejnych xdd Już żadnego Twojego dzieła postaram się nie przegapić.
    (Czekam na Julkową wersję tej sceny- if you know what i mean)
    Stasia pozdrawia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj mi znać czy mam Cie jeszcze informować xdd
      A tu po długiej przerwie, już nie taki długi rozdział
      http://live-and-let-die-gnr.blogspot.com/2014/11/26.html
      Zapraszam.

      Usuń
    2. Combo bardzo.
      Niebieskowłosa Angie powraca! xd
      http://live-and-let-die-gnr.blogspot.com/2014/11/5-but-i-think-shes-tired-of-me.html
      Zapraszam x2

      Usuń
  17. O kurde! Juliet! To naprawdę świetne! Chociaż osobiście nie przepadam za Guns'ami, to Twój blog czytam z wielką chęcią, wyczekuję kolejnych rozdziałów, delektuję się czytając. Oby tak dalej, czekam z utęsknieniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Rocket, u mnie przedostatni rozdział, więc zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny rozdział!
    Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej, i liczę na więcej wątków z Julie i Duffem ^-^
    Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Jezu nie rób z axla takiego potwora ! Fakt to trudny czlowiek ale tym opowiadaniem jakby chcesz udowodnic ze jest calkiem bez serca..prrzecież to byl gwalt

    OdpowiedzUsuń
  21. Jezu nie rób z axla takiego potwora ! Fakt to trudny czlowiek ale tym opowiadaniem jakby chcesz udowodnic ze jest calkiem bez serca..prrzecież to byl gwalt

    OdpowiedzUsuń