~Z perspektywy Julie~
Nowy dzień powitałam nieprzyjemnym bólem, który przeszywał mnie od stóp po sam czubek głowy. Z trudem uniosłam powieki do góry i zorientowałam się, że leżę na zimnych płytkach w łazience. Byłam cała przesiąknięta zapachem alkoholu i fajek, ale to było chyba teraz najmniej istotne. Z wczoraj nie pamiętałam zbyt wiele. Kojarzyłam jedynie kłótnię z Rudym, a później wieczór spędzony w towarzystwie Skidów w bodajże... Rainbow? Zmarszczyłam brwi wytężając mocno pamięć, ale z tego wszystkiego łeb zaczął boleć mnie jeszcze bardziej.
Podniosłam się delikatnie z podłogi przytrzymując się przy tym wanny i automatycznie obróciłam twarz w stronę lustra.
- Jezu... - mruknęłam sama do siebie przejeżdżając dłonią po mocno zaczerwionym policzku i rozciętej wardze. Co ja do kurwy nędzy wczoraj robiłam?
Spuściłam głowę w dół i z zaskoczeniem zauważyłam posiniaczone ręce. Podbiegłam do drzwi w zamiarze wydostania się z łazienki, ale... Były zamknięte.
- Co jest? - Moja szczęka mimowolnie zadrżała. Głównie z powodu nerwów, które zdecydowanie wzięły górę. Milion pytań na sekundę, a szans na uzyskanie odpowiedzi jak na razie brak.
- Ej, otwórz te drzwi! - Krzyknęłam szarpiąc energicznie za klamkę. Co usłyszałam w odpowiedzi? Stukot jego kowbojek, trzask i dźwięk przekręcanego w zamku klucza.
- Skurwiel! - Kopnęłam z całej siły w te jebane drzwi, po czym z powrotem opadłam na podłogę.
Oddech przyspieszył, dłonie zaczęły niebezpiecznie drgać.
Pięć minut zajęła mi analiza sytuacji, w której obecnie się znajdowałam i szukanie jakiegoś wyjścia.
Po tym czasie podniosłam się gwałtownie na równe nogi i rozpoczęłam operację 'wydostań się stąd kurwa za wszelką cenę'.
Ramię, którym przywalałam w drzwi z każdym uderzeniem bolało coraz bardziej, ale teraz naprawdę miałam to głęboko gdzieś. Pierwszy raz w życiu byłam uwięziona, więc moje wkurwienie osiągnęło chyba punkt kulminacyjny. Krzyczałam zdzierając sobie całe gardło, szarpałam za klamkę. Tylko to nie miało najmniejszego sensu. Ich się nie dało ani otworzyć, ani wyważyć!
Rozpoczęłam nerwowy spacerek po pomieszczeniu trzymając się rękoma za głowę. W końcu rzuciłam się w stronę kosmetyczki i wyciągnęłam z niej parę wsuwek. Mój plan był wiadomy, tyle że... równie do dupy.
Zamknięto mnie. Po prostu mnie zamknięto. Zaśmiałam się z początku cicho, potem wręcz histerycznie.
- Skurwiel! - Wrzasnęłam ponownie i chwytając za jego pieprzone perfumy cisnęłam buteleczką o lustro, które rozpadło się na milion kawałków. I kurwa bardzo dobrze.
Później wybuchłam płaczem i siadając w wannie zaczęłam kołysać się w przód i w tył.
~Z perspektywy Stevena~
Po
raz dziesiąty przetarłem swoje oczy i po raz dziesiąty zmierzyłem
dziewczynę wzrokiem. Jeśli to była ona to... Cholera, wkurzyłem się. Nie
wiem o co, ale się wkurzyłem. Gwałtownie podniosłem się z
krzesełka i ruszyłem w jej kierunku piorunując spojrzeniem każdego
kolesia, który wgapiał się w nią z tym charakterystycznym, obleśnym
uśmieszkiem. Nie mieli prawa! Gdy zmniejszyłem odległość między nami do
dwóch metrów zdołała mnie dojrzeć. Przybrała zmieszaną minę i już
chciała mi się zgubić w tłumie, jednak szybko chwyciłem ją za rękę i
przyciągnąłem do siebie. Brunetka zachwiała się na swoich wysokich
szpilkach i jęknąwszy pod nosem zaczęła uciekać wzrokiem gdzie popadnie.
- Co ty tu robisz?! - Warknąłem ściszonym głosem brzmiąc może nieco jak ojciec. Albo raczej starszy brat.
-
Cześć, Stevie... - mruknęła cieniutkim głosem, na co pode mną
oczywiście ugięły się nogi. Nie wiedziała o tym, ale mogła zrobić ze mną
co tylko chciała.
- Jak ty wyglądasz? Nathalie!
- Seksownie? - Uśmiechnęła się łobuzerko i zatrzepotała rzęsami.
- Dziewczyno, nie poznaję cię. - Zmarszczyłem brwi i zacząłem ją ciągnąć do wyjścia.
-
Może dlatego, że nie widzieliśmy się z dobre pół roku? - Odpowiedziała
dość oschle. Zrobiło mi się nieprzyjemnie na myśl, że dziewczyna mogła mieć mi za złe moje zaprzestanie ubiegania się o jakiekolwiek spotkania z nią. No ale kurwa, miałem być nachalny? Ja wiem, że dziewczyny to jakiś popieprzony, dziwny gatunek, który ponoć mówi co innego, a myśli co innego, ale do diabła, jestem tylko prostym gościem.
W momencie nasunęło mi się jeszcze jedno, może i ważniejsze pytanie.
Co jeżeli Nat nie jest już tą samą
osobą co wcześniej?
Brunetka
zaczęła zapierać się nogami i próbowała mi się wyrwać, ale nie miałem
zamiaru wpuszczać jej do tego klubu z powrotem. Przerzuciłem sobie młodą
przez ramię i zacząłem leźć w stronę najbliższego parku. Dopiero tam
odnajdując wolną ławkę odstawiłem ją na ziemię, a ta jak to już miała w
zwyczaju zmarszczyła uroczo nosek. Patrząc tak teraz na nią
przypomniałem sobie jak bardzo ją uwielbiałem. I jak bardzo tęskniłem.
-
Nie miałeś prawa - fuknęła obrażona krzyżując ręce na piersiach.
- Prawo,
prawo... Kogo interesuje jebane prawo? - Westchnąłem teatralnie i
wyciągnąwszy z kieszeni chusteczkę przetarłem nią jej krwistoczerwone
usta. Nathalie wytrzeszczyła w zdziwieniu swoje oczy, a ja posłałem jej
szeroki uśmiech.
- Tak lepiej - odparłem puszczając do niej oczko, na co ta wreszcie wysiliła się na uśmiech.
- Słuchałam waszej płyty. Jesteście świetni - rzuciła po paru minutach ciszy i przysiadła na ławce.
- Dzięki - odpowiedziałem nie kryjąc zadowolenia.
-
A jak ci idzie w szkole? - Spytałem szczerze obawiając się odpowiedzi. Stała
właśnie przede mną odstrzelona na dziwkę małolata. A czy takim nauka w
głowie?
- A wiesz,
że nieźle? Ukończę szkołę z dobrym wynikiem, pójdę na jakiś uniwersytet.
Uda mi się, musi się udać - powiedziała pewnym siebie głosem, a mnie w pozytywny sposób zatkało. Rozłożyłem szeroko ramiona i
uścisnąłem ją jak najmocniej się dało.
- Brawo, młoda. Braciszek jest z ciebie dumny. - Potarmosiłem ją po włosach. -
Ale powiedz mi... Dlaczego się tak odstrzeliłaś? Przecież to nie w twoim
stylu. - Odsunąłem się od niej i zmierzyłem ją badawczym wzrokiem. Szpilki,
kabaretki, miniówa, odsłonięty biust. Nieee, to nie była moja Nathalie.
- Tak po prostu... Chciałam zaszaleć - wymamrotała wzruszając lekko ramionami.
- Ściemniasz - stwierdziłem od razu. Myślałem, że definicja szaleństwa w jej słowniku brzmiała inaczej. Jakiś dobry koncert i pogo, po którym jej drobne ciało przybrane było pięknymi siniakami albo, co gorsze, narkotykowa zabawa. Ale szlajanie się po klubie w celu ewidentnego zwrócenia na siebie uwagi jakichś napalonych gości? No błagam, w to nie uwierzyłbym nigdy.
- Nieprawda...
- Nat, do diabła. Nie kłam. Nie jestem aż taki głupi na jakiego wyglądam!
Zaśmiała się pod nosem.
- Koleżanka mnie namówiła. Wcisnęła mi do rąk te szmatki i kazała odstrzelić się na... No. Nie znasz jej, jest strasznie upartą osobą.
Bullshit. Jakby nie chciała, to by tego nie zrobiła. Przybrałem wyczekujący wyraz twarzy.
- Naprawdę! - Uniosła ręce do góry.
- Dobra, nie chcesz to nie mów. - Odpuściłem. - A jak z ciotką? - Poruszyłem raczej niezbyt przyjemny temat.
- Daję radę. - Odchrząknęła. - A teraz wybacz, ale jestem już śpiąca. Wracam do domu. - Odparła i cmonkąwszy mnie szybko w policzek ruszyła w swoją stronę.
Ej no! Chwila!
- Poczekaj, odprowadzę cię!
- Nie! Nie trzeba... - Wzbroniła się wyraźnie poddenerwowanym tonem i szybko znikła za pierwszym rogiem.
Kompletnie nie wiedziałem co myśleć o tej sytuacji. Spotkaliśmy się po długim czasie, a ta nawet nie zapytała co u mnie. Nie zdążyłem jej nawet zaprosić na głupie piwo w celu nadrobienia zaległości. Coś się ewidentnie zmieniło.
Nie będąc jednak w stanie nic z tym zrobić, włożyłem dłonie w kieszenie dżinsów i w dziwnym nastroju wróciłem do domu.
~Z perspektywy Julie~
W łazience spędziłam osiem pieprzonych godzin. Osiem. Dopiero po tym czasie mój łaskawy pan wrócił do domu i raczył je otworzyć. A wtedy...
- Co do chuja... - Z wściekłą miną zaczął rozglądać się po rozpierdolonej, że się tak ładnie wyrażę, łazience. Czekałam z niecierpliwością, aż swój wzrok utkwi wreszcie na mnie i kiedy to nastąpiło, pełna satysfakcji posłałam mu złośliwy uśmiech. Czułam, że mi się zaraz oberwie, ale nie mogłam się powstrzymać przed stłuczeniem na jego oczach jeszcze jednego flakoniku z perfumami.
- Co do chuja... - Z wściekłą miną zaczął rozglądać się po rozpierdolonej, że się tak ładnie wyrażę, łazience. Czekałam z niecierpliwością, aż swój wzrok utkwi wreszcie na mnie i kiedy to nastąpiło, pełna satysfakcji posłałam mu złośliwy uśmiech. Czułam, że mi się zaraz oberwie, ale nie mogłam się powstrzymać przed stłuczeniem na jego oczach jeszcze jednego flakoniku z perfumami.
- Tak się chcesz kurwa bawić? - Syknął i podszedłszy szybko do szafki wypierdolił na ziemię wszystkie moje rzeczy. Na koniec spojrzał na mnie z zadowoleniem i rzucił:
- Jesteśmy kwita.
- Kwita? - Warknęłam stając na równe nogi i podeszłam do niego jak najbliżej. Pobił mnie (bo niby kto inny?), zamknął w łazience i twierdził, że jesteśmy kwita? - Chcesz to zaraz będziemy kwita! - Krzyknęłam i przyłożyłam mu w twarz za co od razu mi oddał, tyle że ze zdwojoną siłą.
- Co, jeszcze jedna rundka? - Zaczął mnie podpuszczać.
- Jakim prawem mnie tu zamknąłeś? - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby, trzymając się w międzyczasie za obolały policzek.
- W trosce o ciebie - odparł zmieniając ton na wręcz irytująco miły, na co ja uniosłam w zapytaniu brwi do góry. W trosce o mnie? Dowalił! No, dalej, czekam na drugą część twojej wypowiedzi, skarbie. - Żebyś nie dała się znowu wyruchać całemu miastu! - Podniósł głos i popchnął mnie na i tak zbite już lustro. Sięgnęłam dłonią za tył głowy, żeby zaraz potem zobaczyć ją we krwi. Zrobiło mi się słabo.
- O czym ty pierdolisz? - Spytałam osuwając się na podłogę.
- Dobry jest Rachel Bolan w te klocki, hm? - Zaczął przybliżając się do mnie. - Dobrze ci z nim było? - Uśmiechał się ironicznie. - No mów, dobrze ci z nim było? Wypieprzył cię porządnie? - Przykucnął przede mną. Wystarczyło, że spojrzałam w jego oczy i wiedziałam, że zaraz nastąpi kolejna fala wybuchu. Nienawidziłam kiedy to robił. Z początku odzywał się do mnie z cholernie wrogim spokojem, próbował wzbudzić wyrzuty, a potem... - Lepszy ode mnie kurwa?! - No i się zaczęło. Szarpnął mnie z całej siły za włosy, po czym przyłożył mi jeszcze raz. Przez chwilę myślałam, że tracę przytomność, ale zaraz ocuciło mnie kolejne uderzenie. Złapałam się szybko za krwawiący nos i spojrzałam na niego z nienawiścią. Jeśli ten skurwiel mi go złamał to chyba odstrzelę mu jaja! - No już, pochwal się! Zadowolił cię wystarczająco czy mam po nim poprawić?
- Jak możesz... - Załkałam wbijając wzrok w jego szarozielone tęczówki. Próbowałam w nich znaleźć kochającego faceta. Tego, który traktował mnie z szacunkiem i delikatnością, któremu zależało na moim szczęściu i bezpieczeństwie. Ale jego tam nie było. Był ktoś zupełnie inny. Co prawda jego 'drugie ja' nie było mi takie znowu obce, jednak nie znałam go z aż tak brutalnej strony. Ja się go najzwyczajniej w świecie bałam.
- A ty? Jak możesz mnie sobie ot tak zostawiać i chodzić po klubach z innymi, co? - Mruknął chwytając mnie za podbródek i przyjrzał mi się badawczo. - Nie na to się pisałem, mała... Musisz zmienić swoje zachowanie, wiesz? - Zacisnął swoje palce jeszcze mocniej na mojej twarzy, po czym przygryzł moją wargę. Nie byłam w stanie się nawet poruszyć a co dopiero go odepchnąć. - Bo jak nie... - Ściszył głos. - To zrobi się nieciekawie...
Poczułam się jak w kiepskim filmie z psychopatą w roli głównej. Bardzo kiepskim.
- No mów! - Wydarł się, a ja mimowolnie zadrżałam. - Chcesz, żebym cię częściej zamykał?
Serce zaczęło walić mi w tym momencie jak młot, a głos w mojej głowie krzyczał: 'Zwiewaj stąd!'. Ledwo stając na równe nogi puściłam się do ucieczki, ale ten złapał mnie za nadgarstek i zaraz z powrotem leżałam na podłodze. Próbowałam doczołgać się do drzwi, jednak dostałam za to porcję mocnych kopniaków w brzuch. Zwijając się z bólu zaczęłam drzeć się zachrypniętym głosem o pomoc.
- Zamknij się! - Kopnął mnie po raz kolejny, a potem zatkał mi buzię swoją dłonią, przez co nie dość, że nie mogłam się odezwać, to jeszcze zaczęło mi powoli brakować powietrza. Czując, że to moja ostatnia szansa kopnęłam go w krocze i kiedy ten zgiął się z jękiem w pół, rzuciłam się do drzwi. Nie dbając o to jak wyglądam wybiegłam z mieszkania i nie czekając na windę zaczęłam zbiegać w dół po schodach. Bogu dzięki, że nie spotkałam po drodze żadnego z sąsiadów, bo zdanie na nasz temat mieliby już wyrobione. Zresztą, już pewnie mieli. Ale czym ja się przejmowałam?
Już mnie i tak tu kurwa nie zobaczycie.
~*~
*brak pomysłu na notkę*
Także... Komentować!
A, no i jest sprawa.
W komentarzach pod ostatnią częścią znalazło się pełno próśb o to, żeby rozdziały były dłuższe.
Trochę Was zmartwię, ale nope, długość zostanie raczej taka jak jest.
Po prostu nienawidzę pisać na siłę.
A jeśli miałabym to robić, to spodziewajcie się rozdziałów w naprawdę dłuuugich odstępach czasowych.
Chyba będzie jednak lepiej jeśli będę dodawać je krótsze, ale co tydzień, nie?
Buzi!
Kurde Rose co ci odpierdala? Mam takie wrażenie, że między Bolanem a Julie to tak nie za dużo zaszło, a Axl coś zobaczył i już się wkurwił. Zaskoczył mnie. Niespodzianki są cudowne...ale nie takie. Rose ogarnij się proszę, bo mnie przerażasz. Co do Nat to mam wrażenie, że między nią a ciotką wcale nie jest tak super, a ona tak była ubrana nie, bo ją koleżanka namówiła tylko po to by zarobić, bo pewnie dziewczyna jest bez grosza i może marzy się jej ten uniwerek, ale pieniądze są przeszkodą. A Steven jej pomoże. Tak i będą żyli długo i szczęśliwie, mogli by. Tak jeszcze myślę co u tej Camille...Pewnie Slash nawala tak samo jak Rose, który ostatnio niby tak nie mógł zrozumieć tego zachowania a sam jak się zachowuje. Ehh. Ci faceci. No nic.
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty i co do długości to przystaję na krótkie i częste, ale przy tak dobrym opowiadaniu to ten tydzień jest męczarnią. Czekam już na następny!
Ostatnie rozdziały tak strasznie trzymają w napięciu, że już się nie mogę doczekać co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńCudowne ^-^
ugh.. jak Axl mnie wkurwia..Żeby bić własną dziewczynę w taki sposób. Dobra więcej nie będę nic mówić. Pozdrawiam. :D
OdpowiedzUsuńWciągający. Bardzo.
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko czekać na następny.
Pozdrawiam i weny życzę!
Takie krótkie są najlepsze. Uwielbiam takie rozdziały czekam na więcej :3
OdpowiedzUsuńjak zawsze zajebisty, ale proszę uratuj związek Axla i Julie :')
OdpowiedzUsuń/mrs. Hudson
10/10 czekam na więcej
OdpowiedzUsuńJej, aż trzy rozdziały? Winny jest mój opóźniony zapłon, ale powiem Ci, że masz tempo! XD
OdpowiedzUsuńZresztą, jak dla mnie długość rozdziałów jest idealna, dłużej wcale nie znaczy lepiej. Ale tak czy siak, to Ty musisz mieć komfort pisania.
Axl... brak mi słów. Wiele rzeczy już zrobił, ale to... nie. Uciekaj Julie, uwolnij się od niego.
Tak samo poradziłabym Camille. Hudson przesadza, zachowuje się jak ostatni dupek. Mulat i rudy to dwa niewypały w ostatnich rozdziałach.
A, i Nikki! Ugh, on też mnie dobił! Demoralizuje Slasha i jeszcze robi z siebie debila, pierdolony ćpun.
No i poza basistą widzę jeszcze kilka wielkich powrotów - Skidzi, Meta, Nat... ta trzecia pewnie zagości na dłużej, a co z bandami?
Fakt, przetrzymywałaś w niepewności i w sumie dobrze, że przeczytałam trzy rozdziały za jednym zamachem, bo inaczej chyba bym umarła z ciekawości! Niesamowita jesteś :D
Tak czy inaczej, przepraszam za opóźnienie ;*
Weny!
Buziaki ;***
Na moim blogu pojawiła się mała informacja, prośba... coś w tym rodzaju. Prosiłabym o opinię ;)
Usuńhttp://gunsnrosesdreams.blogspot.com/2015/07/is-there-anybody-in-there.html
http://old-good-disasters.blogspot.com/
UsuńZAPRASZAM NA NOWEGO BLOGA!
Jeżeli już wejdziesz, to zostaw po sobie ślad. DZIĘKUJĘ ♥
Oto i rozdział pierwszy, zapraszam serdecznie ;)
Usuńhttp://old-good-disasters.blogspot.com/2015/07/i-children-of-bitterness_20.html
Ja pierdole! Napisałam mega długi komentarz i się nie dodał :') Dobra to teraz tak w skrócie. Axl - zrobił się z niego kurde Grey. Noramlnie identyko z tymi karami. Niech jeszcze umowę podpiszę z Julie. A ona? No kurwa dziewczyno uciekaj! Sama się godzi na to żeby ją bił! Odejdź od niego ;-; (chociaż wolałabym żeby byli razem, bo ich uwielbiam, ale nie takim kosztem). No i to chyba na tyle :) No ogólnie to rozdział jest po prostu genialny, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńP.S. Weny i udanych wakacji! :*
Dobra, szkoda biednej Julie, bla bla bla. Ale, no kurwa, łasi się to do Bolana, rozpierdala perfumy Axla i go uderza, a potem zdziwiona panienka, DLACZEGO TEN SKURWIEL JEJ WPIERDOLIŁ. Nigdy nie lubiłam Julie, wkurwiająca osoba, która powoli każe mi przestać czytać to opowiadanie. Fuj.
OdpowiedzUsuńhttp://gunsnrosesdreams.blogspot.com/2015/07/its-so-easy-rozdzia-12-every-rose-has.html
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM :D
Ja pierdolę!
OdpowiedzUsuńJak ja kocham tego psychopatycznego Rose'a w Twoim opowiadaniu :D Oj, Ty wiesz jak mnie zadowolić i zmusić do komentarza :3. Wszyscy piszą, że Axl tak ich wkurwia etc. A ja uwielbiam czytać o takich sytuacjach i uwielbiam je opisywać, ale u mnie jest ich mało... Na razie :) W kolejnym tomie dopiero będzie się działo :D Whatever. Kocham, kiedy z Axla wychodzi to drugie oblicze. Uwielbiam, kiedy jest słodki, a jeszcze bardziej, gdy jest brutalny. Oczywiście, szkoda mi Julie, współczuję jej itd. Chyba rodzą się we mnie zbyt masochistyczne poglądy... Anyway... Kiedy ja już widzę, że zanosi się na kłótnię i wiem, że Axla poniesie, to na samą myśl się przez moją twarz przemyka niewielki uśmiech, a potem czytam, ale już w skupieniu i z poważną miną. Jestem nienormalna... Skończmy temat Rose'a...
Adler i Nathalie :) Czekam na tą postać, czekam i mam nadzieję, że będzie jej tu tylko coraz więcej :)
Kończę ten dziwny komentarz...
A! Moim zdaniem długość jest odpowiednia :)
Życzę dużo weny i do miłego :)
Hm... nie wiem, czemu wcześniej nie skomentowałam, ale whatever.
OdpowiedzUsuńJulie zamknięta w łazience, hah. Myślałam, że rozjebie te drzwi. Wtedy już nie byłoby tak kolorowo. No ale i tak ją podziwiam, bo jakbym miała tak siedzieć osiem godzin, to bym chyba zbzikowała. X)
A co do Axla, to tym razem przesadził z tą swoją złością. Zastanawia mnie co teraz zrobi Julie. Albo raczej, co zrobi teraz Axl. Na pewno będzie chciał, żeby do niego wróciła, ale czy tak będzie..?
Nathalie pojawiła się znowu i mam nadzieję, że pozostanie na trochę dłużej.
Długość mi odpowiada.
Więc pozostaje tylko czekać na następny. ;)
Jejku, po roku trafiłam na Twojego bloga. Nie wiem jakim cudem kiedyś on mi zaginął :o
OdpowiedzUsuńPamiętam Cię jako adminke Wyznaje Gunsów, tylko, że odlajkowałam fp bo wystąpiły jakieś kłótnie pomiędzy Michele, a Wiktorią ♥
Masz może do nich jakiś kontakt? chociaż ask albo coś? ;-;
@playwithmadness ;)
UsuńChyba to juz pisalam ale napisze jeszcze raz Nie rob z rudego tyrana ! Ok mial wybuchowy charakter jednak sporo o nim czytalam i nigdy nie pobilby swojej dziewczyny ok napisalas o tym raz czy dwa ale mam na nadzieje ze nie bd wiecej bo to juz przesada w koncu to nie horror ;)
OdpowiedzUsuń